Dariusz Wołowski, Interia: Kluby francuskiej I i II ligi zdecydowały, że nie puszczą swoich piłkarzy na mecze ich reprezentacji rozgrywane poza terenem Unii Europejskiej. Z czego wyciągnęliśmy wniosek, że na Wembley z Anglią nie będzie mógł wystąpić napastnik Olympique Marsylia Arkadiusz Milik. Zbigniew Boniek, prezes PZPN: - FIFA popełniła błąd, zostawiając na czas pandemii decyzję klubom: kogo zwalniają, kogo nie. Powoduje to bałagan i chaos informacyjny. Rozumiem, że sytuacja jest nadzwyczajna, ale nie można decydować za pomocą własnego widzimisię. Przecież to absurd i dyskryminacja, żeby kluby francuskie nie zwalniały zagranicznych piłkarzy na mecze ich reprezentacji poza Unią, kiedy francuska drużyna narodowa gra w eliminacjach mundialu w Kazachstanie i w Bośni. Czyli francuscy piłkarze mogą bezpiecznie latać do Nur-Sułtanu czy Sarajewa, a Milik nie może do Londynu? To się kupy nie trzyma. Czyli jak będzie? - Rozmawiałem dziś z prezesem francuskiej federacji Noelem le Graetem. Powiedział mi, jakie dokumenty musimy przygotować i jakich warunków przestrzegać, żeby Milik mógł grać w Londynie. Obostrzenia wprowadzane przez francuskie kluby mają zabezpieczyć przede wszystkich tych piłkarzy, którzy mieli grać w Afryce eliminacje Pucharu Narodów. Jak będzie z grającymi w Bundeslidze Robertem Lewandowskim i Krzysztofem Piątkiem? Niemieckie przepisy stanowią, że jeśli zagrają poza Unią, będą musieli iść na 14-dniową kwarantannę, czyli kapitan reprezentacji Polski straciłby nie tylko mecz z RB Lipsk decydujący o mistrzostwie Niemiec, ale też ćwierćfinał Ligi Mistrzów. Jak Bayern ma się na to zgodzić? - Rozumiemy racje Bayernu. Mamy z nimi znakomity kontakt. Jeszcze wczoraj rozmawiałem z Hasanem Salihamidżiciem, dyrektorem sportowym Bawarczyków. Nie chcą i nie mogą stracić Roberta w tak kluczowym momencie sezonu. Wiadomo jednak, że 28 marca rząd niemiecki zmieni przepisy dotyczące obostrzeń, więc to, co dziś mówimy, jest tylko dywagacjami. Nie bijmy piany, nie wprowadzajmy dezinformacji. Dziennikarze powinni przypomnieć sobie o odpowiedzialności za słowo. Sieją zamęt ci, którzy rok temu w marcu nawoływali do przerwania rozgrywek Ekstraklasy, bo życie i zdrowie piłkarzy było zagrożone. Mieliśmy wtedy w Polsce 20 zakażeń dziennie. Dziś mamy 25 tys. i okazuje się, że grać jednak można. Pod pewnymi warunkami. W marcu 2020 roku nikt by sobie tego nie mógł wyobrazić. Przewidywanie przyszłości nie jest łatwe. Przewidywanie tego, co będzie z Lewandowskim i Piątkiem 29 marca, też nie. - Sytuacja dynamicznie się zmienia. Z dnia na dzień. My robimy, co w naszej mocy, by na Wembley zagrali. Ale najpierw jest zgrupowanie, potem mecz z Węgrami w Budapeszcie i z Andorą w Warszawie. Wtedy przyjdzie czas na Anglię. Anglicy nie chcą się zgodzić, by zagrać z Polską na terenie neutralnym? - Anglicy dają nam wszelkie ułatwienia. Otwierają korytarz dla naszej kadry. Możemy nim wjechać, zagrać mecz i wyjechać bez jakichkolwiek obostrzeń. Oni rozumieją, że Milik, Lewandowski, Piątek i inni nasi piłkarze są badani na COVID-19 co dwa dni, lub częściej. Na miejscu nie będą przecież spacerować po Londynie jak turyści, tylko siedzieć w izolacji w hotelu. Prawdopodobieństwo zakażenia w ich przypadku jest 100 razy mniejsze niż u innych ludzi. Anglicy nie robią nam żadnych kłopotów, nie mogą jednak rozwiązywać problemów wynikających z obostrzeń w Niemczech. Ale czy PZPN w ogóle proponował angielskiej federacji grę na neutralnym terenie? - Nie, bo nie ma do tego żadnych podstaw. My mamy kłopot, któremu Anglicy nie są winni. Gdyby szef federacji Andory zadzwonił do mnie z propozycją gry na neutralnym terenie, bo dwaj piłkarze jego reprezentacji występują w II lidze niemieckiej, to bym się zdziwił. Są jednak sposoby rozwiązania każdego problemu. Nie jest łatwo je znaleźć, bo oczywiście obostrzeń w czasach pandemii musimy przestrzegać. Czyli, co do Milika jesteśmy spokojni, ale w przypadku Lewandowskiego i Piątka czekamy, co się zdarzy. Gra bez nich z Anglią byłaby jednak złamaniem zasady równych szans. - Można Lewandowskiemu wyrobić paszport dyplomatyczny. Wtedy obostrzenia nie będą go dotyczyły. Oczywiście żartuję. Chcę tylko powtórzyć: czasy są ciężkie. Z wieloma problemami, które przynosi pandemia, nie mieliśmy wcześniej do czynienia. Trzeba wymyślać rozwiązania, nie łamiąc prawa. Mam nadzieję, że te rozwiązania do czasu meczu na Wembley znajdziemy. Ja się bardziej martwię o to, żebyśmy jechali do Londynu z sześcioma punktami w kieszeni. Wtedy będzie nam raźniej. Najważniejszy jest teraz mecz z Węgrami, w którym Lewandowski, Piątek i Milik grać mogą. Rozmawiał Dariusz Wołowski