Pisałem już w tym miejscu, że Czesław Michniewicz w pewnych kwestiach idzie w ślady swojego poprzednika, Paulo Sousy. Tuż po nominacji złożył wizytę i pokłony w Monachium przed Robertem Lewandowskim. Celowo lekko przesadzam z tymi pokłonami, ale chciałem zaznaczyć, że czym innym jest subtelne pokazywanie i ustalanie hierarchii w drużynie, czym innym zbytnia czołobitność względem zawodników. Każdy wie jaką pozycję ma w drużynie Robert Lewandowski, ale selekcjonerowi po prostu czasem nie wypada mówić pewnych rzeczy. Robert nie musi słyszeć od trenera jakim wielkim jest piłkarzem i niepotrzebne jest podkreślanie, że w tej drużynie ma wyjątkową pozycję. Dariusz Dziekanowski: Jaką motywację mają mieć pozostali bramkarze na zgrupowaniach kadry? Wiemy już również to, że odczytywanie składu selekcjoner będzie zaczynał od Wojciecha Szczęsnego. A w zasadzie już nie musi tego robić, bo ogłosił, że to golkiper Juventusu będzie numerem jeden. W kwestii bramkarzy są różne szkoły, ale dwie dominują. Pierwsza, to ogłaszanie decyzji na dzień przed czy też w dniu meczu - ten wybór podejmowany jest na podstawie formy danego bramkarza w klubie, jak również na treningach w trakcie zgrupowania. Druga to wybór "jedynki" i dużo wcześniejsze zakomunikowanie, że jest nią zawodnik X. To bez wątpienia daje pewien psychiczny spokój wybrańcowi. Czesław Michniewicz zdecydował się na wariant numer dwa. Problem polega na tym, że ta informacja nie musi, a nawet nie powinna być ogłaszana publicznie tak wcześnie. Jaką motywację mają teraz przed zgrupowaniem dwaj pozostali bramkarze, którzy zostaną powołani? Wiedzą, że ich szanse na grę są minimalne. Wejdą na boisko tylko wtedy, gdy Wojtek - odpukać - dozna kontuzji, albo znowu zrobi w meczu coś nierozsądnego i wyleci za czerwoną kartkę. Takie rzeczy już miały miejsce i niestety zdarzały się zazwyczaj wtedy, gdy był zbyt pewny swego. Mam wrażenie, że do pełnej koncentracji bramkarzowi Juventusu potrzebne jest raczej poczucie, że musi się postarać, by wygrać rywalizację. Gdy od selekcjonera dostaje na tacy gwarancję, że nic mu nie grozi, to niekoniecznie działa na niego motywująco, zwłaszcza, że akurat jemu pewności siebie nie brakuje. Publiczne słodzenie być może poprawi mu humor, ale sportowo nie jest to żadną motywacją. Wychodzi na to, że Szczęsny jako pierwszy zadzwonił z gratulacjami do selekcjonera, a ten zrewanżował mu się obietnicą, że będzie pierwszym bramkarzem. Jak już usłyszeliśmy "A", to dobrze by było ogłosić też "B" - kto jest numerem dwa, trzy i tak dalej. Przynajmniej niektórzy przyjadą na zgrupowanie bez żadnych złudzeń. Ja jednak jestem zwolennikiem tego, żeby każdy z zawodników przyjeżdżał na zgrupowanie chociaż z odrobiną nadziei. Zobacz także: WOJCIECH SZCZĘSNY MA NOWĄ, LUKSUSOWĄ POSIADŁOŚĆ. ŻONA POCHWALIŁA SIĘ W SIECI Dariusz Dziekanowski: Wojciech Szczęsny chętniej posłuchałby rad Dudka, a nie Dawidziuka i Muchińskiego Dowiedzieliśmy się też, że na zgrupowaniach kadry Wojtkiem będą zajmować się dwaj trenerzy bramkarzy: Andrzej Dawidziuk i Tomasz Muchiński. Z całym szacunkiem, ale to jest przerost formy nad treścią. Co oni mają wnieść do jego kariery, ile mu pomogą w trakcie kilkudniowych zgrupowań? Mogą co najwyżej we dwóch przeprowadzić rozgrzewkę, szybciej rozstawić pachołki. Ale chyba nie o to chodzi? Szkoda, że Jerzy Dudek odmówił współpracy z tym selekcjonerem, bo mógłby spokojnie zastąpić obu - zarówno pod względem doświadczenia, wiedzy, ale też autorytetu. I jeśli Wojtek Szczęsny miałby z tych zgrupowań wynieść coś wartościowego, to nie mam wątpliwości, że z całej tej trójki najchętniej posłuchałby rad byłego piłkarza Liverpoolu i Realu Madryt, aniżeli dwóch pozostałych, razem wziętych.