Prezes PZPN Cezary Kulesza przez kilka tygodni niczym akrobata spacerował po cienkiej linie. Równowagę raz tracił, raz ją odzyskiwał, aż w końcu dobrnął do końca i zdecydował, że nowym selekcjonerem reprezentacji Polski ma zostać Czesław Michniewicz. Taką informację przekazał w sobotę Tomasz Włodarczyk z portalu Meczyki.pl. Interia poznała kulisy ostatnich dni. Stolik wywrócony po raz kolejny Wybór nowego selekcjonera w pewnym momencie zaczął przypominać jeden z brazylijskich tasiemców. Były więc zaskakujące zwroty akcji, niespełnione obietnice, kilka rozwianych złudzeń i pojawiający się co kilka dni nowi bohaterowie: raz był to Fabio Cannavarro, innym razem Jan Urban, później Marcel Koller. Jeszcze kilka dni temu szkoleniowcem, którego Kulesza wymarzył sobie w PZPN, był Andrij Szewczenko. Ale w sobotę stolik po raz kolejny został wywrócony. Jak ustaliła Interia, temat Michniewicza miał na dobre pojawić się w środku mijającego tygodnia, mniej więcej wtedy, gdy jasne stało się, że Genoa nie rozwiąże kontraktu z Szewczenką. Gdy okazało się, że Włosi nie zapłacą Ukraińcowi odszkodowania, a ten nie zrezygnuje z pensji, Kulesza jeszcze raz zaczął analizować dostępne na rynku opcje. Te były jednak dość ograniczone, bo umowy wiązały kilku trenerów: Macieja Skorżę (z Lechem), Jana Urbana (z Górnikiem), Marka Papszuna (z Rakowem). Kulesza stał więc pod ścianą i musiał wybrać spośród trenerów będących bez kontraktów. Do samego końca w grze pozostawali więc Adam Nawałka i Michniewicz. Nawałka mógł poczuć się selekcjonerem Z byłym selekcjonerem prezes PZPN spotkał się w nocy z 13 na 14 stycznia, dzień później panowie rozmawiali telefonicznie. Wtedy Nawałka, który z Kuleszą doszedł do wstępnego porozumienia, otrzymał zielone światło, aby przygotowywać się do meczu z Rosją. Według naszych informacji były selekcjoner dostał na przykład komplet nagrań z ostatnich treningów kadry, które analizował wraz ze sztabem. Co więcej, szef federacji wciąż był w kontakcie z Nawałką. Po raz ostatni rozmawiali w czwartek. I wtedy ustalania miały zostać potwierdzone. Wszystko wskazuje jednak na to, że ze strony Kuleszy była to gra. Jednocześnie prezes PZPN prowadził rozmowy z... Michniewiczem. Po ciuchu sprawdzono między innymi możliwość rozwiązania kontraktu z Legią Warszawa, który wciąż obowiązywał szkoleniowca. Tu jednak szybko okazało się, że załatwienie sprawy będzie tylko formalnością: Legia miała pozbyć się zarabiającego do tej pory ponad 100 tys. zł miesięcznie trenera, a Michniewicz mógłby uwolnić się zobowiązań wobec byłego pracodawcy i podpisać kontrakt z reprezentacją Polski. O ile fakt, że Kulesza po raz kolejny zmienił zdanie i postanowił zatrudnić Michniewicza budzi spore emocje, o tyle sposób w jaki potraktowany został Nawałka, rozpoczął prawdziwą burzę. Szczególnie, że do momentu opublikowania przez Włodarczyka informacji o rozmowach z Michniewiczem, Nawałka wciąż uważał, że to on kolejny raz poprowadzi kadrę. Michniewicz podejmuje ryzyko Dziś trudno wyobrazić sobie, że Michniewicz nie zostanie selekcjonerem. Czasu zostało bardzo mało, a 51-latek znany jest z umiejętności niekonwencjonalnego działania w trudnych warunkach. Dodatkowo regularnie śledzi ligę rosyjską, niedawno przygotowywał też Legię do dwóch meczów ze Spartakiem Moskwa. I chociaż szkoleniowiec zdecydował się podjąć ogromne ryzyko, to z tego wyzwania może wyjść tylko jako zwycięzca. W poniedziałek na godzinę 13.30 zaplanowana jest konferencja prasowa z udziałem nowego selekcjonera i prezesa PZPN. Być może na niej Kulesza wyjaśni skąd nagły zwrot akcji i rezygnacja z Nawałki. No chyba, że po raz kolejny zmieni zdanie... Sebastian Staszewski, Interia