Wtedy się nie udało - w 2004 roku Lech Poznań grał w europejskich pucharach z reprezentującą Rosję czeczeńską drużyną Terek Grozny. W związku z działaniami wojennymi w Czeczenii mecz odbył się w Moskwie, na stadionie Lokomotiwu (teraz mecz ma się odbyć na stadionie Dynama w związku z problemami stadionu Łużniki). Tamta misja się nie powiodła, Lech przegrał 0-1, nie odrobił strat w rewanżu i odpadł. Już sam jednak fakt jego gry w europejskich pucharach był wtedy zaskakujący. W 2004 roku nie mieliśmy bowiem do czynienia z takim Lechem Poznań jak obecnie, kiedy ma już pieniądze i na ich bazie zbudował zespół godny walki o mistrzostwo i prowadzenia w Ekstraklasie po rundzie jesiennej 2021 roku. Na początku XXI wieku nie było o tym mowy. Lech Poznań był krótko po powrocie z degradacji, walczyłz problemami finansowymi, licząc na to że lada chwila przejmie go jakiś bogaty właściciel.W 2004 roku mowa była raczej o Janie Kulczyku, a nie holdingu Amica, który prowadził zespół Ekstraklasy w sąsiednich Wronkach. To stamtąd przyszedł Czesław Michniewicz - były bramkarz wronieckiej Amiki, która w 1996 roku ściągnęła go z Wybrzeża. Tam grał w Bałtyku Gdynia, następnie Polonii Gdańsk. Czesław Michniewicz brylował z Lechem Poznań Numerem popisowym Czesława Michniewicza, który w Poznaniu pamięta się mu do dzisiaj, było zdobycie Pucharu Polski w 2004 roku. Lech był skazany na pożarcie, a w finale teoretycznie nie miał żadnych szans z Legią Warszawa - aktualnym wtedy mistrzem Polski. A jednak pod wodzą trenera Michniewicza zespół Kolejorza odprawił Legię, co poznańscy kibice uczcili wielką fetą. O tym sukcesie opowiada film "Droga po Puchar", który jest kultową i obowiązkową pozycją dla każdego kibica Lecha Poznań. Tamten sukces z 2004 roku ma bowiem szczególny wymiar - w dziejach Kolejorza był jedynym takim triumfem absolutnie ponad stan i gdy nikt się go nie spodziewał, co dodaje mu smaku.Czesław Michniewicz, który w poniedziałek może zostać ogłoszony selekcjonerem reprezentacji Polski, właśnie od Lecha rozpoczął swoją pracę jako trener. Nikomu wtedy szerzej nieznany, początkujący i bez takiego doświadczenia, jakie ma dzisiaj. Młode władze Lecha zaufały wówczas młodemu trenerowi i on odniósł sukces. Czesław Michniewicz i jego mercedes Nie zdołał go jednak skonsumować po zmianach właścicielskich w Lechu, gdy w 2006 roku przejął go holding Amica. Amica Wronki po sukcesie Lecha w Pucharze Polski chciała pozyskać trenera Michniewicza. On wtedy wypowiedział pamiętne słowa, że nie zamienia się mercedesa na syrenkę, nawet jeśli w mercedesie czasem brakuje paliwa. Miało to znaczyć, że chociaż Lech jest biedny i brakuje mu paliwa, to jednak Amice Wronki daleko do niego i nie jest w stanie konkurować z taką marką. CZYTAJ TAKŻE: Czesław Michniewicz jest wolny i może przejąć reprezentację Polski Kto wie, może tym zraził do siebie władze z Wronek, które wkrótce przejęły Lecha. A może powody były inne, w każdym razie Czesław Michniewicz w 2006 roku opuścił Lecha Poznań, gdyż nie doszło do jego współpracy z nowymi właścicielami. Jego pożegnanie z Poznaniem i stadionem przy Bułgarskiej było jednak spektakularne. Czesław Michniewicz wyszedł na środek boiska i kłaniał się publiczności, która biła mu brawo. Przez ostatnie 15 lat trener Michniewicz marzył o tym, by ponownie objąć Lecha Poznań, klub dla siebie szczególny. Nie doszło do tego. Z Zagłębiem Lubin zdobył w 2007 roku mistrzostwo Polski, pracował w niemal całej Polsce - Arce Gdynia, Widzewie Łódź, Jagiellonii Białystok, Polonii Warszawa, Podbeskidziu Bielsko-Biała, Pogoni Szczecin, Termalice Nieciecza, wreszcie ostatnio w Legii Warszawa, ale do Lecha nigdy już nie wrócił.