Szymon Zaworski: Myślisz, że Sousa pokaże pazur jako selekcjoner? Cezary Kowalski: Na to liczę, bo po to został selekcjonerem reprezentacji. Dostał drużynę w komfortowej sytuacji, tak naprawdę przygotowaną do mistrzostw Europy, w jakimś sensie na pewno, bo przecież awansowaliśmy. Przyszedł po to, by poderwać drużynę do lotu i dodać jej czegoś nieoczywistego. Na ten moment widać, że jest to odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu, patrząc na to, co przedstawia werbalnie. Widać, że jest to ogromny strateg i potrafi się posługiwać socjotechnicznymi technikami. Robi wrażenie. Te powołania były dla wielu osób zaskoczeniem. Spodziewasz się, że któryś z tych siedmiu debiutantów pojawi się choćby w meczu z Andorą, Anglią, bądź Węgrami? Mecz z Andorą będzie idealny do przetestowania Kozłowskiego czy innego nieoczywistego zawodnika. To też jest sygnał wysłany przez Portugalczyka, że jeśli piłkarze będą się starać, mogą trafić do reprezentacji z polskiej ligi nawet w tak młodym wieku. Jeśli patrzymy na powołania młodych graczy z Pogoni Szczecin, to ze sprawiedliwością nie ma to zbyt wiele wspólnego. Oczywiście selekcjoner nie musi być sprawiedliwy, tylko skuteczny. Nie wierzę, że to nie wywoła dyskusji wśród "starszyzny" reprezentacji. Nie przyjedzie Kędziora, który był prawie na każdym meczu kadry, niczym nie zawinił, grał dobrze i był czołową postacią w drużynie Jerzego Brzęczka, a przyjadą nieopierzeni gracze. Nie sądzę, że nie odbije się to echem wewnątrz drużyny. Jeśli zaczniemy wygrywać, nikt nie będzie pamiętał, że była jakaś kontrowersja przy powołaniach. Jaka liczba punktów byłaby dla ciebie satysfakcjonująca? Myślę, że dwa pierwsze mecze musimy wygrać. Plus remis na Wembley byłby satysfakcjonujący, czyli siedem zdobytych punktów. Z drugiej strony czemu nie dopaść Anglików. Wydaje mi się, że po to przyszedł Sousa, by dokonać czegoś, co wcześniej wydawało się niemożliwe. NP, Polsat SportCzytaj więcej na Polsatsport.pl!