W piątkowy poranek doszło do zebrania Komitetu Wykonawczego UEFA. Zdecydowano o odebraniu finału Ligi Mistrzów Sankt Petersburgowi oraz rozgrywaniu domowych meczów Ukrainy oraz Rosji na terenie neutralnym. Decyzja o braku wykluczenia rosyjskich drużyn z kolejnych spotkań zbulwersowała znaczną część sportowego środowiska w Polsce. "UEFA zadecydowała, że rosyjskie i ukraińskie kluby oraz reprezentacje będą rozgrywać swoje mecze domowe na gruncie neutralnym. Do odwołania. Gwałciciele z takimi sankcjami jak gwałceni" - napisał na Twitterz dziennikarz Michał Kołodziejczyk. Czytaj więcej - "Ofiary zrównane z agresorem". Środowisko sportowe zbulwersowane Wściekły Zbigniew Boniek: - Ja jestem Zbigniew Boniek i mnie nikt nie kupi Zbigniew Boniek na "Kanale Sportowym" został zapytany, dlaczego UEFA nie wyciągnęła surowszych konsekwencji wobec Rosji. - Jestem troszeczkę zawiedziony, bo myślałem, że pewne rzeczy można zrobić szybciej. Trzeba poczekać kilka dni, ale wydaje mi się, że to nie jest koniec akcji - zaczął Boniek. Szybko w słowo wszedł mu jednak dziennikarz Tomasz Smokowski, co rozwścieczyło Bońka. - Nie krzycz, nie krzycz, bo zaraz nie będziemy w ogóle rozmawiać! - zagroził Boniek. - Na razie widzę, że jestem tłustym kotem, że jestem skorumpowany, że jestem skolegowany z Gazpromem. Jak chcecie robić populizm, to róbcie sobie populizm - stwierdził. Później jednak były prezes PZPN stonował emocje i podszedł do sprawy merytorycznie. - Uważam, że finał został przeniesiony, że problemy dotyczące sponsora zostaną rozwiązane. 2-3 dni temu jechaliśmy do Rosji, a w dwa dni zmienił się świat. Za dwa dni może wyglądać jeszcze inaczej. Trzeba podejmować decyzje tak, żeby nie dotykały tych, którzy nic nie zrobili - powiedział Boniek. - Ja się nazywam Zbigniew Boniek i nikt mnie nie kupi. Jeśli pewne sankcje nie będą zrobione, a Komitet Wykonawczy zbierze się na początku kolejnego tygodnia, ale UEFA jako jedyna się spotkała i chce coś zrobić - zapewnił wiceprezydent UEFA.