Gdyby Polska przegrała w takich rozmiarach, doszłoby do trzęsienia ziemi. Na Białorusi jednak mamy względny spokój - wynika to stąd, że kraj ten pogrążony jest w ważniejszych od piłki nożnej problemach wewnętrznych po sfałszowanych wyborach i nieustających protestach społeczeństwa. Kwestia meczów piłkarzy w eliminacjach mistrzostw świata przemknęła więc bokiem, aczkolwiek wynik 0-8 z Belgią został dostrzeżony, mimo tego, że reżim Aleksandra Łukaszenki nie poświęcał mu wiele uwagi w mediach.Na Białorusi nie brakuje głosów, że obecna władza kraju wszystko tu zdemolowała, łącznie z piłką nożną. W Europie takie wyniki jak 0-8 są jednak rzadkością, o ile nie grają najmniejsze i najsłabsze drużyny. A przecież Białoruś do nich nie należy. Jej klęska z Belgami jest szokująca. Belgia gromi Białoruś rezerwami Tym bardziej, że Belgowie nie wystawili przecież najsilniejszego składu. Zabrakło chociażby Romelu Lukaku, Kevina De Bruyne, nie grał bramkarz Thibault Courtais i wielu innych. A jednak Białorusini zostali rozbicie w pył, co pokazuje także siłę belgijskiej drużyny - jednego z faworytów zbliżającego się Euro. Sportowe media białoruskie nie mają litości dla reprezentacji. Piszą o tym, że nawet jeśli ktoś chce się okopać przed Belgami pod swoją bramką, to powinien umieć to robić. Białoruś nawet tego nie potrafi. - Zamiast autobusu stanął mikrobusik - napisał football.by. Trzeba jednak pamiętać, że mimo tej potężnej klęski Białoruś traci tylko punkt do drugiego miejsca w grupie, z którego też można dostać się na mundial w Katarze. Wynika to stąd, że wcześniej wygrała z Estonią 4-2. W grupie są jeszcze Czechy, Walia. Kolejny mecz - 2 września na wyjeździe z zespołem czeskim.