Zbigniew Czyż, Interia: Mówi się, że mądry Polak po szkodzie. To była zła decyzja, że Robert Lewandowski zagrał z Andorą? Tomasz Iwan: - Mądry Polak po szkodzie, ale można było być mądrym przed szkodą. I można było przewidzieć taki scenariusz, że Robert nabawi się kontuzji. Gra wszystkie mecze ligowe i pucharowe w klubie, zdobywa bramki, walczy o kolejne rekordy. Do tego doszły trzy mecze reprezentacji w krótkim odstępie czasu. Myślę, że w meczu z Andorą powinien zejść z boiska najpóźniej po pierwszej połowie, gdy prowadziliśmy 1-0. W zasadzie wynik był niezagrożony. Chyba nikt nie przypuszczał, że Andora mogłaby zdobywać bramki. Widzieliśmy też, jaką rolę miał w tym meczu. Dużo prowadził piłkę, miał często kontakt z rywalami. To wszystko wymaga świetnego zdrowia i naraża, niestety, piłkarza na niepotrzebną kontuzję. Już w trakcie spotkania zwróciłem na to uwagę i powiedziałem, oby się mu tylko nic nie stało. No i stało się. Jak to świadczy o naszej drużynie? Paulo Sousa aż tak bardzo obawiał się Andory? Czy nasza reprezentacja aż tak bardzo musi się obawiać reprezentacji tego kraju? - Akurat w tym meczu można było dać szanse młodszym zawodnikom, mniej doświadczonym. Trener Sousa zrobił dokładnie odwrotnie. W meczu z Węgrami, po dłuższej przerwie w grze reprezentacji, zdecydował się na ryzykowny skład. I widzieliśmy, jak to w wyglądało w Budapeszcie, przede wszystkim w obronie. Po krytyce, którą otrzymał po tym spotkaniu, zdecydował się wystawić chyba optymalny skład. Trochę jednak przesadził. Ofensywnych piłkarzy było aż za dużo. Było zdecydowanie za dużo "grzybów w barszczu". Milik i Piątek nie potrafili się odnaleźć. To nie były optymalne decyzje trenera? - Oceniam je niekorzystnie. Nie zauważyłem jakiegoś sposobu, jakim portugalski szkoleniowiec chciałby grać. Było chyba też dużo treningów. Nie wydaje się mi, żeby w obliczu trzech spotkań to było najlepsze rozwiązanie. Wszystko trzeba dozować. Coś mi się wydaje, że za chwilę znaczna część ekspertów zacznie się coraz głośniej zastanawiać, czy zmiana selekcjonera na kilka miesięcy przed Euro to był dobry pomysł? - To zdecydowanie nie był odpowiedni moment na zmianę trenera. I to chyba wszyscy wiemy. Prezes PZPN Zbigniew Boniek podjął taką, a nie inną decyzję. Czasu do Euro jest naprawdę niewiele, choć z drugiej strony jest go jeszcze trochę. Na zgrupowaniu przed mistrzostwami Europy selekcjoner będzie miał trochę więcej czasu. Na jego usprawiedliwienie mogę tylko powiedzieć, że to jest bardzo trudne zadanie przejąć grupę piłkarzy z różnych klubów, o różnej mentalności i różnych charakterach. Ciężko jest w ciągu kilku dni narzucić im swój sposób widzenia gry, myślenia, taktykę. Widzieliśmy, że tych pomysłów było całe mnóstwo, ale z ich realizacją było znacznie gorzej. Jakie dobre strony naszej reprezentacji zobaczył pan w meczach z Węgrami i Andorą? - Cenne jest to, że zdobywamy bramki. Potrafiliśmy wyjść z trudnej sytuacji i wywalczyć na Węgrzech przynajmniej jeden punkt. Na plus zaliczam także występy debiutantów, choć uważam, że w spotkaniu z Węgrami było ich na boisku za dużo. A minusy? - Jeden podstawowy, to ja nie wiem za bardzo, w jakim ustawieniu chciał grać Paulo Sousa. Na papierze widzieliśmy ultra ofensywne ustawienie naszej drużyny w meczu z Andorą, ale papier to jedno, a boisko to zupełnie coś innego. Ja nie widziałem w obu spotkaniach pod jego wodzą żadnej taktyki. Bardzo surowo ocenia pan, jak na razie, Paulo Sousę. - Nie chcę być jeszcze bardziej krytyczny, bo wiemy, że Paulo Sousa nie miał za wiele czasu na wdrożenie swojej idei gry i sposobu, w jaki chce, by nasza reprezentacja grała. Tak jednak niestety jest, jeśli zmiany taktyczne są dokonywane nie za pięć, ale za minutę dwunasta, i można się było tego spodziewać. Poza zapowiedziami nie widziałem żadnego pomysłu na grę. Zarówno założenia taktyczne jak i personalne były nietrafione. Zarówno w pierwszym, jak i drugim meczu widać było, że można było wszystko ustawić trochę inaczej. Robert Lewandowski krzątał się w linii pomocy albo pomiędzy pomocą i atakiem. To nie jest funkcja dla niego. Potrzebujemy go w polu karnym. Dwa razy miał piłkę w polu karnym i zdobył dwie bramki. Nie ma co na siłę szukać innego miejsca na boisku dla Roberta, jeśli nie ma miejsca dla kogoś innego. Kogoś takiego po prostu trzeba posadzić na ławce rezerwowych. Gra ofensywna na pewno zawiodła. Było zbyt mało gry kombinacyjnej, akcje naszej drużyny były zbyt wolne. Na pewno niekorzystne jest też to, że trener Sousa nigdy nie prowadził żadnej reprezentacji. Praca z kadrą jest dosyć specyficzna. To jest zupełnie coś innego niż klub. Funkcji trenera, tu i tu nawet nie ma co porównywać. Paulo Sousa zdoła w te niespełna trzy miesiące wykrystalizować taki skład, który zapewni nam na mistrzostwach Europy chociażby wyjście z grupy? - Taką mam nadzieję, choć widać, że trener Sousa przekonuje się do niektórych zawodników albo stwierdza, że niektórzy się do kadry nie nadają. Niestety, ale takie częste zmiany w składzie powodują, że to wszystko może się odbić nie tylko na wynikach na Euro, ale także na wynikach w eliminacjach na mundial. I już to widzimy. Zamiast sześciu, mamy cztery punkty. Obawiam się, że może być ciężko o kolejne. Takie ruchy są bardzo ryzykowne. To nie są mecze towarzyskie o nic, to są eliminacje do mistrzostw świata. Takie zbyt długie rozpoznawanie zawodników może się odbić na ewentualnym braku awansu na mundial. A jak ocenia pan szansę naszej reprezentacji w dzisiejszym meczu z Anglią na Wembley? - Uważam, że stać nas na remis. Na pewno mobilizacja u naszych piłkarzy będzie jeszcze większa. Zawsze tak jest, że im trudniej, tym większa jest mobilizacja w drużynie. A problemów, jak wiadomo, nam nie brakuje. Robert Lewandowski jest kontuzjowany. Jak wiele znaczy dla naszej kadry widzieliśmy w spotkaniach z Węgrami i Andorą. Poza tym wystąpimy też bez kilku innych zawodników. To jednak będzie na pewno inny mecz. Rywal będzie dyktował warunki gry, wystąpi na własnym stadionie. Naszej szansy upatruję w grze z kontry. Nasza reprezentacja zawsze w ten właśnie sposób potrafiła grać. Mamy szybkich zawodników na bokach. Nie uważam, żebyśmy byli skazani na porażkę, chociaż zbytnim optymistą nie jestem. Jako były pomocnik reprezentacji, jak pan ocenia formację pomocy naszej kadry? - Oprócz obrony, także w pomocy mamy duże problemy. Piotr Zieliński niestety cały czas szuka reprezentacyjnej formy. W klubie spisuje się znakomicie, ale nie przekłada się to na postawę w kadrze. Kamil Grosicki jest bez formy, nie gra w klubie. Maciej Rybus nie do końca jest tym Maćkiem, jakiego chcielibyśmy widzieć. Na plus można zapisać postawę Kamila Jóźwiaka. Mam wrażenie, że właściwie wszyscy szukają formy. Myślę też, że nie wszyscy do końca wiedzą, czego od nich oczekuje trener Sousa, a i on sam może jeszcze do końca nie wie, jak reprezentacja ma grać. Może nie do końca poznał jeszcze umiejętności wszystkich piłkarzy. A to ważne, żeby ich umiejętności dopasować do odpowiedniej taktyki. W ataku pod nieobecność Roberta Lewandowskiego na kogo by pan postawił? - Na Krzysztofa Piątka, choć on bardziej lubi być jokerem i wchodzić z ławki rezerwowych. Niestety, Arek Milik jest pod formą. To będzie jednak specyficzny mecz. Trzeba będzie bardziej skupić się na obronie i być przygotowanym na szybkie kontry. Rozmawiał Zbigniew Czyż