W poniedziałek Polski Związek Piłki Nożnej poinformował, że w środowym meczu eliminacji mistrzostw świata przeciwko Anglii nie wystąpi kapitan reprezentacji Robert Lewandowski. Napastnik Bayernu Monachium doznał urazu wiązadeł kolana w trakcie spotkania z Andorą, w którym strzelił dwie bramki. Araszkiewicz uważa, że rozważania na temat tego, czy lider kadry musiał zagrać, czy raczej powinien odpocząć przed występem na Wembley są zupełnie niepoważne. - Robert jest profesjonalnym piłkarzem i, znając jego charakter, on chce grać w każdym meczu. Widać jak czasami w nim kipi, gdy jest zmieniany w Bundeslidze. Chce śrubować te swojego rekordy w klubie oraz w reprezentacji i trzeba mu na to pozwolić. On cały czas ma sobie coś do udowodnienia. Poza tym, po to przyjeżdża się na zgrupowana reprezentacji, żeby w niej grać. Kontuzję można złapać wszędzie. Człowiek idzie ulicą i nogę skręci. I co, powinien się zastanowić wcześniej, czy warto było wychodzić z domu? To jakiś absurd - powiedział PAP 12-krotny reprezentant Polski. Jak dodał, brak Lewandowskiego to duża strata dla biało-czerwonych, bowiem jest on kimś więcej niż tylko najlepszym strzelcem i liderem zespołu. - To prawdziwy przywódca z charyzmą i charakterem, w końcu nieprzypadkowo przez ponad 60 meczów nosił kapitańską opaskę. Każdy wie, że jest siłą napędową naszej ofensywy, nawet w meczu z Andorą dwoił się i troił. Wiadomo, że dla każdego piłkarza spotkanie z Anglikami, na Wembley jest czymś wyjątkowym, ale też życie nie kończy się na jednym meczu - podkreślił. Araszkiewicz uważa, że wobec absencji kapitana reprezentacji, który w eliminacjach do przyszłorocznego mundialu zdobył trzy gole, Anglicy wcale nie muszą czuć się bardziej pewni. - Z jednej strony polska piłka jest kojarzona głównie z Robertem Lewandowskim. Nie wierzę jednak, że gdy Anglicy dowiedzieli się o jego kontuzji, to usiedli w fotelach i popijali kawę. Mamy wciąż bardzo dobrych napastników - Milik, Piątek, z dobrej strony z Andorą pokazał się Świderski. Trudno też powiedzieć, jak jego nieobecność na boisku wpłynie na resztę drużyny, czasami takie sytuacje działają mobilizująco. Na pewno nie można załamywać rąk, życie toczy się dalej - podsumował pięciokrotny mistrz Polski z poznańskim "Kolejorzem". Mecz Anglii z Polską rozegrany zostanie w środę o godz. 20.45. autor: Marcin Pawlicki lic/ cegl/ Tego jeszcze nie widziałeś! Sprawdź nowy Serwis Sportowy Interii! Wejdź na sport.interia.pl!