- Robert doznał kontuzji kolana dosłownie pół minuty przed planowaną zmianą. Upadający na ziemię przeciwnik skoślawił mu kolano i już w niedzielę wiedzieliśmy, że doszło do lekkiego urazu. Po poniedziałkowym badaniu potwierdziliśmy, że jest to naciągnięcie więzadła pobocznego. Nie jest to uraz groźny, nie istnieje ryzyko, że trzeba będzie długo się leczyć. Natomiast jest to kontuzja, przy której w kilku pierwszych dobach istnieje ryzyko pogłębienia się. Patrząc tylko i wyłącznie na nasze priorytety i plany na ten rok, to nie ma sensu, by Lewandowski grał za dwa dni. Gdyby to był mecz o mistrzostwo świata czy Europy, to na pewno by zagrał. Gdyby mecz z Anglią był za pięć-sześć dni, to robilibyśmy wszystko, by Robert wystąpił i liczyli na to, że zagra. A za dziesięć dni zagrałby w każdym meczu. Chciałem podkreślić, że to jest uraz lekki, ale gra za dwa dni byłaby bezsensowna. Chodzi o ryzyko istotnego pogłębienia się urazu, co mogłoby mieć już dużo poważniejsze konsekwencje - powiedział doktor Jaroszewski. Zapytany, czy medycy lub trenerzy kontaktowali się z Bayernem Monachium, lekarz odparł: - Robert oczywiście dzwonił do klubu i rozmawiał. Sztab reprezentacji nie, w swoich decyzjach kierowaliśmy się tylko swoimi decyzjami. Ale zapewne pokrywają się one z tym, czego oczekiwałby niemiecki klub. Występ Lewandowskiego w sobotnim meczu w lidze stoi pod dużym znakiem zapytania, za dziesięć dni w Lidze Mistrzów jest całkiem realny. Doktor Jaroszewski poinformował także o tym, jak czują się pozostali piłkarze, którzy przygotowują się do starcia na Wembley. - Zdrowotnie jest super. Wszyscy gotowi na mecz z Anglią - zakończył rozmowę optymistyczną informacją. WŁ, Polsat SportCzytaj więcej na Polsatsport.pl!