Jak informowaliśmy, kolejnych dwóch piłkarzy reprezentacji Polski ma pozytywny wynik na obecność koronawirusa - to Grzegorz Krychowiak i Kamil Piątkowski. Dodatkowo zakażony jest także rzecznik PZPN Jakub Kwiatkowski. Jak ustaliliśmy, w wypadku niedawnego debiutanta z Rakowa Częstochowa sprawa jest jasna - oznacza to chorobę COVID-19. W przypadku Grzegorza Krychowiaka jednak - niekoniecznie. Zawodnik Lokomotiwu Moskwa jest bowiem ozdrowieńcem, a w wypadku ozdrowieńców dodatni wynik PCR nie musi oznaczać choroby. Może być efektem wydalania przez organizm resztek RNA wirusa w ramach oczyszczania organizmu i zdrowienia. A zatem, w zależności od tego, które fragmenty kodu RNA wirusa zostały oznaczone podczas testu, wynik może wyjść dodatni lub ujemny, ale bez związku z chorobą. Grzegorz Krychowiak nie musi być chory Inaczej mówiąc, Grzegorz Krychowiak jako ozdrowieniec może mieć wciąż w swym ciele resztki kodu genetycznego patogenu, ale nie znaczy to, że jest chory, co więcej - nie znaczy też, że zakaża. Jako ozdrowieniec, może być wolny od choroby, a mimo tego mieć dodatni wynik PCR, gdyż ona akurat wyłapał w czasie próby pozostające wciąż w organizmie resztki wirusa.Taka sytuacja jest możliwa jedynie u ozdrowieńców - dlatego w wypadku Kamila Piątkowskiego sprawa jest przesądzona - i do około 6 miesięcy od przebycia choroby. A zatem Grzegorz Krychowiak może nie być zakażony wirusem, co jest bardzo prawdopodobne - takie zakażenie po mniej niż pół roku od przejścia choroby i wytworzenia przeciwciał jest w zasadzie bardzo mało realne. Grzegorz Krychowiak przejdzie znów test Piłkarz przejdzie zatem kolejną próbę PCR, z oznaczeniem kodu RNA wirusa. Jest bardzo możliwe, że złapie inne jego fragmenty, których jego organizm już nie ma i wówczas wynik wyjdzie ujemny. Tak było chociażby w wypadku Jakuba Modera, który także jest ozdrowieńcem i którego test PCR również łapał resztki niewydalonego wirusa, którym już nie zakaża.Na to gra reprezentacja Polski, która chce przeprowadzić kolejny test Grzegorza Krychowiaka i przy ujemnym wyniku, wysłać go jednak do Anglii jako człowieka w pełni zdrowego i niezakażającego. To bardzo prawdopodobne. Zwłaszcza że taki przypadek miał już miejsce w wypadku Ligi Mistrzów, zatem mamy precedensy.