W zorganizowanym trzy lata temu plebiscycie na polskiego piłkarza wszech czasów, były świetny napastnik Górnika Zabrze i reprezentacji Polski nie miał sobie równych, wyprzedzając Kazimierza Deynę i Roberta Lewandowskiego. Plebiscyt organizowała wtedy Interia i radio RMF FM. Co 75-krotny reprezentant Polski i strzelec 48 bramek w narodowych barwach mówi o zremisowanym 3-3 meczu z Węgrami, wygranej 3-0 z Andorą i porażce na Wembley w środę z Anglią 1-2? - Jak w każdych eliminacjach najważniejsze jest to, żeby zdobyć w nich jak najwięcej punktów, tak, żeby nie było problemów, żeby z nich wyjść. Niestety, w naszym przypadku wygląda to tak, że w dwóch meczach straciliśmy pięć punktów. Zarówno z Węgrami, jak i z Anglikami zabrakło takiego piłkarskiego zadziora, żeby można utrzymać korzystny dla siebie wynik. Szkoda, że tak się stało, bo teraz trzeba też będzie patrzeć na innych, jak im idzie - mówi były świetny zawodnik. Co Lubański sądzi o wyborach personalnych i o taktyce selekcjonera Paulo Sousy? - Z Anglikami nie graliśmy trójką, a piątką obrońców, gdzie w pierwszej połowie Bereszyński z jednej, a Rybus z drugiej strony grali bardzo nisko i zajmowali się przede wszystkim odbiorem piłki. Tutaj z przodu byliśmy mocno ograniczeni. Przy posiadaniu przez nas piłki mieli podejść wyżej, ale nie wyglądało to dobrze. Trener zaczyna pracę z zespołem i szuka najlepszych rozwiązań, zarówno jeżeli chodzi o ustawienie taktyczne, jak i o osoby, które mają to wykonać. Powiem tak, z Węgrami było widać, że jesteśmy lepszą drużyną pod względem techniki, zaangażowania, przygotowania akcji i szkoda, że w taki sposób traciliśmy bramki. Co do Anglii to trzeba powiedzieć, że byli od nas trochę lepsi, ale przy odrobinie szczęścia też mogliśmy tam zdobyć punkt - mówi. Odnośnie spraw personalnych i wyborów nowego selekcjonera, które wzbudzają tak duże emocje i komentarze, Włodzimierz Lubański podkreśla: - Widać, że selekcjoner cały czas szuka najlepszego rozwiązania i najlepszych wyborów indywidualnych, jeśli chodzi o poszczególnych zawodników. Wybiera tych, którzy mają wykonać te zadania, które założył i które miały być wykonane na dany mecz. Teraz musi wyciągnąć wnioski i odpowiedzieć sobie na pytanie, czy jest zadowolony z tego, co widział oraz osiągnął. Dla mnie jedna sprawa jest bardzo ważna, to wszystko, to jest wspólna robota trenera i zawodników. Tutaj musi być wzajemne powiązanie, a nie tylko, że trener za wszystko jest odpowiedzialny. Szkoleniowiec może przygotować drużynę, ustawić ją odpowiednio i zmobilizować, ale wykonanie wszystkiego zależy już od piłkarzy. Oni muszą to wykonać na boisku - zaznacza jeden z najlepszych polskich piłkarzy w historii. Michał Zichlarz