Wojciech Szczęsny - 4. - Pewny punkt naszej reprezentacji. W 31. min. dobrze interweniował po kąśliwym uderzeniu Harry’ego Kane’a, dwie minuty później ponownie był skuteczny, wybijając piłkę po tym, jak Kane próbował strzału głową. Za nieobroniony rzut karny trudno mieć do niego pretensje (choć Anglik kopnął w środek). Po przerwie dzielnie stawiał czoła szarżom Raheema Sterlinga i strzałom Phila Fodena, ale w końcówce nie dał rady odbić silnego uderzenia Harry’ego Maguire’a. Szkoda, bo gdyby w tej sytuacji uchronił Polskę przed utratą bramki, byłby jednym z architektów remisu. Jan Bednarek - 3,5. - Robił co mógł, aby przeszkadzać Anglikom, choć to on (razem z Arkadiuszem Milikiem) nie doskoczył na czas do Maguire’a, kiedy ten zdobył gola na wagę zwycięstwa. Nie wziął na siebie odpowiedzialności za wyprowadzanie piłki, choć mimo to był jednym z najpewniejszych punktów naszej kadry. Kamil Glik - 3,5. - Miał powody do irytacji, gdy jego koledzy chowali się za plecami rywali i nie wychodzili po piłki w środkowej strefie boiska. W defensywie sam nie miał sobie wiele do zarzucenia. W pojedynkach główkowych triumfował, nie robił błędów przy wyprowadzaniu piłki, grał czysto (poza faulem w 73. min., gdy tuż przed polem karnym podciął rozpędzonego Fodena). To właśnie Glik oddał pierwszy polski "strzał" (i to celny), kiedy w 52. min. przerwał akcję gospodarzy i jeszcze na naszej połowie kopnął piłkę z całej siły przed siebie... Ponosi część odpowiedzialności za utratę drugiej bramki, bo to po jego błędzie Anglicy uzyskali rzut rożny. Michał Helik - 2. - Paulo Sousa dość niespodziewanie dał mu szansę na rehabilitację po meczu z Węgrami, ale Helik z niej nie skorzystał. Jego faul w 18 min. był niepotrzebny, a dodatkowo - dość groteskowy, bo nie podciął Sterlinga nogą, którą zaatakował piłkę, ale tą, którą się podpierał... Od tego momentu był "elektryczny". Selekcjoner to zauważył, który zdjął go z boiska już w 55 min. Bartosz Bereszyński - 3. - Nie miał łatwego życia, bo cały czas musiał zmagać się z atakami niesamowicie szybkiego Sterlinga. W ofensywie nie pomógł kolegom, bo jego dośrodkowania - jak te z 49. min. - były niedokładne. W 88. min. popisał się za to rewelacyjnym rajdem, ale niestety do dogranej w pole karne piłki nie doszedł Kamil Grosicki. Grzegorz Krychowiak - 4. - Na Wembley zagrał z rozpuszczonymi włosami, jakby chciał przestraszyć rywali lwia grzywą. I faktycznie, od początku walczył za dwóch, nie bał się twardej gry i brania na siebie odpowiedzialności. Czasem przesadzał - tak jak w 10. min., gdy gdyby nie gapiostwo sędziego, sprokurowałby rzut karny po faulu na Fodenie. Widząc problemy z transportowaniem piłki pod pole karne, próbował długim przerzutem uruchomić Świderskiego czy Piątka, ale nie przynosiło to skutku. Zdarzyło mu się kilka niedokładnych podań, jak podczas ataku pozycyjnego pod koniec pierwszej połowy. Ale bez dwóch zdań w środę był najlepszym polskim piłkarzem. Jakub Moder - 3,5. - Po pierwszej połowie kibice mogli zapytać: gdzie jest Moder? Bo piłkarz Brighton & Hove Albion grał dyskretnie. W defensywie pomagał niewiele, w ataku był bezproduktywny. Swoim występem na Wembley długo nie zostawiał po sobie dobrego wrażenia. Ale to on trafił do siatki w 58. min., kiedy najpierw podjął decyzję o trzydziestometrowym rajdzie pod pole karne i wymusił błąd Johna Stonesa, a następnie silnym strzałem pokonał Nicka Pope’a. Po zdobyciu bramki wziął się za napędzanie polskich ataków.