Sebastian Staszewski, Interia: - Czy w meczu z Albanią w Tiranie zagramy z nożem na gardle?Paweł Wojtala: - Niestety tak się to wszystko poukładało, że przed nami kluczowa rozgrywka. Oczywiście kluczowa na tym etapie eliminacji, bo jeżeli na przykład zremisujemy, to walka o miejsce barażowe dalej będzie trwała, a my będziemy potrzebowali kolejnych punktów. Natomiast nie ma co kryć: w Albanii bardzo gorąco.Albańczycy wyprzedzają nas w tabeli grupy I, ale przecież pokonaliśmy ich w Warszawie...- I to dość wysoko, bo aż 4-1. Tamten mecz ułożył się dla nas bardzo dobrze. W mojej ocenie jesteśmy zresztą lepszą reprezentacją. Co prawda swoją piłkarską wyższość zawsze należy udowodnić na murawie, ale właśnie we wrześniu, w Warszawie, zrobiliśmy to bezwzględnie.Tamten mecz nie był jednak jednowymiarowy. Losy spotkania odwróciły się dopiero na finiszu pierwszej połowy, a później - po przerwie. - To prawda, ale zagraliśmy bardzo skutecznie. Szybko wyszliśmy na prowadzenie po golu Roberta Lewandowskiego, później Adam Buksa dał nam spokój w przerwie, gdy zdobył bramkę w 44. minucie. Wiemy, że Albania to drużyna grająca ciekawy futbol, rozwijająca się. Dodatkowo zagra u siebie, a w tamtym rejonie Europy nigdy nie jest przyjemnie, to trudne warunki. Prezes Albańskiego Związku Piłki Nożnej przyznał zresztą, że na wtorkowy mecz sprzedał komplet biletów, czyli ponad 20 tysięcy. To również pomoże gospodarzom, którzy po pokonaniu Węgier są na fali.W Tiranie powinniśmy spróbować zdominować rywala? Albańczycy potrafią być u siebie groźni, w ostatnich latach pokonali nie tylko Węgrów. W eliminacjach Euro 2020 ograli na przykład Islandię...- Nie chcę wchodzić w kompetencje trenera Paulo Sousy, ale wszyscy wiedzą, że potrafimy grać szybkim atakiem, umiemy w bardzo krótkim czasie znaleźć się pod polem karnym rywala. I to powinniśmy wykorzystać. Jednocześnie powinniśmy dążyć do tego, aby przejąć kontrolę nad spotkaniem. Bo będą różne etapy tego meczu. Można spodziewać się, że Albańczycy zechcą nas zaatakować od pierwszych minut. Przetrwanie tego okresu może być dla nas kluczowe. Do składu reprezentacji Polski wrócą Wojciech Szczęsny, Kamil Glik czy Grzegorz Krychowiak. Czy to dobrze, że Sousa dał im odpocząć w ostatnim spotkaniu z San Marino?- Jest prosta zasada: ideologię dorabia się zawsze po meczu. Dopiero wtedy dowiemy się czy Sousa zrobił dobrze, czy źle. Moim zdaniem jednak nie było w tym przypadku. Selekcjoner na pewno rozmawiał z piłkarzami i po tych konsultacjach ocenił, że przyda im się odpoczynek.A czy któryś z kadrowiczów, który wystąpił przeciwko San Marino, zapracował na zaufanie? - Mecz z San Marino musiał się odbyć, musieliśmy go wygrać i pójść dalej. I to wszystko się stało. Dobrze zagrał Karol Świderski, nieźle wyglądał Kacper Kozłowski. Ale to naprawdę nie ma dziś żadnego znaczenia, tak jak nie ma to, że w Serravalle spalił się Jakub Kamiński...W sytuacji, w której każde "oczko" jest dla Polski na wagę złota, których straconych punktów jest żal najbardziej: dwóch z Budapesztu czy może jednego z Londynu? - Każdego punktu jest żal. Szczególnie, że zwycięstwo z Węgrami i remis z Anglią były na wyciągnięcie ręki. Ale nawet jeśli by się to udało, to mielibyśmy trzy punkty więcej i... dalej trzeba byłoby walczyć w Albanii o awans. Nie ma więc co gdybać i w Tiranie trzeba wygrać. Wiem, że to czarnowidztwo, ale co, jeżeli w Albanii przegramy? To będzie koniec marzeń o awansie? My w perspektywie będziemy mieli wyjazdowy mecz z Andorą i domowy z Węgrami, a Albańczycy - wyjazdowy z Anglią i domowy Andorą. - Wtedy będziemy tracić do nich cztery punkty. Sytuacja stanie się niezwykle skomplikowana. I moim zdaniem będą to straty nie do odrobienia. Rozmawiał Sebastian Staszewski, Interia