Nawałka: Szanuję wybór prezesa Kuleszy Michał Białoński, Interia: Był pan bliski powrotu do reprezentacji Polski. Cezary Kulesza postawił jednak na Czesława Michniewicza. Czuje się pan zdradzony, oszukany? Adam Nawałka: Nie. Szanuje wybór prezesa Kuleszy. Miał do niego pełne prawo. Dla mnie w dalszym ciągu liczy się tylko i wyłącznie reprezentacja. Liczy się polska piłka i kibicujemy jej nadal. Mam nadzieję, że będziemy przygotowani optymalnie do meczu w Moskwie. To jest najważniejsze. Ale po rozmowach z prezesem z 13 i 14 stycznia, a także późniejszym kontakcie z nim miał pan prawo się czuć głównym kandydatem. - Człowiek zawsze musi być przygotowany na różne scenariusze i nie czuję się oszukany. Przyjmuję decyzję do wiadomości i nic się nie zmieniło, jeśli chodzi o moje nastawienie do reprezentacji. Ja się nigdzie nie pchałem. Oferta nie wyszła ode mnie. Mam świadomość, że gdyby nie było sytuacji z odejściem Sousy, nie dostałbym propozycji powrotu do kadry. CZYTAJ TEŻ: Wpadka PZPN-u! Michniewicz dostał kontrakt z adresem ... Nawałki Nawałka: PZPN sam przysłał gotową umowę. Nie mogło być mowy o licytowaniu! Podobno został pan przelicytowany przez Czesława Michniewicza? - Nic podobnego! Wszystkie warunki brzegowe naszej ewentualnej współpracy PZPN sam naniósł na umowę i przysłał do mojego prawnika. Prawnik odesłał tylko detale, które nie dotyczyły ani zarobków ani długości kontraktu i ich wprowadzenie do umowy nie było warunkiem koniecznym. Dlatego nie może być mowy o przelicytowaniu, skoro mieliśmy porozumienie. Nawałka: Niemało czasu poświęciłem na przygotowania Nie będzie pan oczekiwał rekompensaty za czas, jaki w minionych dwóch tygodniach poświęcił w przygotowania do ewentualnego prowadzenia kadry? - Ależ skąd, chociaż rzeczywiście niemało czasu i pracy się poświęciło, ale panie Michale, ja nie jestem małostkowy. Proszę się nie dziwić po tym pytaniu. Nie każdy po dwóch tygodniach pracy za darmo tak by zareagował. Pewnie kontaktował się też pan z Bogdanem Zającem i Jarosławem Tkoczem, sondując ich możliwość powrotu do sztabu kadry. - Akurat oni są zajęci pracą w swych klubach, więc kontakt z mojej strony nie stanowił żadnego uszczerbku dla ich obowiązków. Natomiast niemało czasu poświęciłem razem z moim statystykiem, który też ciężko pracował. Wiadomo, jaka była sytuacja. Gdyby nastąpiła decyzja na "tak", to bylibyśmy do przodu co najmniej o dwa tygodnie. To było najistotniejsze. Nawałka: Prezes Kulesza dał zielone światło na takie działania - Ważne jest jeszcze co innego - podjąłem takie działania, gdyż otrzymałem na nie zgodę prezesa Kuleszy. Pytałem go, czy mogę porozmawiać o stanie przygotowań z Kubą Kwiatkowskim, czy daje na to zielone światło. Broń Boże, nie chciałem tego robić za plecami prezesa. Prezes Kulesza powiedział: "Dobrze, jest na to zgoda". Kontaktował się pan z piłkarzami? - Teraz, w ostatnich tygodniach? Absolutnie nie! To miałem w planie dopiero po podpisaniu umowy z PZPN-em. Wtedy od razu bym zadzwonił do wszystkich zawodników, zaczynając od kapitana Roberta Lewandowskiego. Natomiast kontakty były tylko w ścisłym, ciasny gronie: ja, Bogdan Zając i mój statystyk. A kontaktował się pan z Łukaszem Piszczkiem i Jerzym Dudkiem w sprawie dołączenia ich do sztabu? - Ależ oczywiście, że tak! Z nimi rozmawiałem, bo miałem zielone światło od prezesa, by podjąć takie rozmowy o współpracy. Czy to prawda, że dostał pan od PZPN-u mecze do analizowania? - Miałem materiały do analizy, skąd je czerpałem, to już inna sprawa. Trzeba było na podstawie konkretnych materiałów pracować. Dlatego w ruchu był InStat i inne narzędzia. Nawałka: Nikt z mojego obozu nie powiedział słów "wieś tańczy i śpiewa" Według "Sportowych Faktów", ktoś z pana obozu rezygnację z pana i postawienie na Czesława Michniewicza miał określić mianem "Kabaret. Poziom wybierania trenera porównałbym do disco-polo. Wieś tańczy i śpiewa". Mocne słowa. - Zadzwonił do mnie w sobotę dziennikarz z tego portalu i poprosił o komentarz do sytuacji. Powiedziałem, że nie komentuję, bo nie ma oficjalnej decyzji, a gdyby się okazało nawet, że to nie ja zostanę selekcjonerem, to ja to uszanuję i będę dalej trzymał kciuki za reprezentację Polski. Później sam byłem zaskoczony tą publikacją. Zadzwoniłem do dziennikarza i zapytałem, czy sam to wymyślił, czy może usłyszał te słowa od Bogdana Zająca albo Jarosława Tkocza. Usłyszałem, że od żadnego spośród nich. Zatem to temat dla dziennikarza śledczego, natomiast dla mnie obóz Nawałki zaczyna i kończy się na mnie i wspomnianych asystentach. Czy po tych zawirowaniach i tak długo trwających wyborach selekcjonera wygramy z Rosją w Moskwie? - Głęboko wierzę w drużynę i korzystny wynik. Ten mecz muszą poprzedzić perfekcyjne przygotowania. Nastawienie musi być na zwycięstwo i na awans na MŚ. Sam pan wie, jak dobrze są zorganizowane przygotowania Rosjan. To będzie bardzo trudny mecz, o olbrzymiej wadze. Powiem nawet, że jest to mecz czterdziestolecia dla polskiej piłki! Trzymamy kciuki za naszą drużynę, za naszych chłopaków. Rozmawiał: Michał Białoński, Interia