Lech Poznań pokonał u siebie Pogoń Szczecin i na dwie kolejki przed końcem ligi jest o punkt przed Legią Warszawa. Stołeczny zespół w weekend także wygrał - okazał się lepszy od Wisły Kraków. Dobrą formę prezentuje Jagiellonia, która jest już pewna gry w europejskich pucharach w kolejnym sezonie. W 35. kolejce Ekstraklasy ciekawie było także w grupie spadkowej. Sprawdźcie, kto tym razem zasłużył na miano Asa, a kto był Cieniasem ligowego weekendu! Asy 35. kolejki Ekstraklasy: Boubacar Diabang Dialiba (Cracovia) - Nie bójmy się tych słów: Senegalczyk w starciu z Podbeskidziem zagrał mecz życia. Wszedł na boisko w 70. minucie, a zdążył strzelić trzy gole i zapewnić Cracovii utrzymanie w Ekstraklasie! Mało brakowało do tego, by zaliczył jeszcze asystę, ale jego podania nie wykorzystał Zjawiński. Karol Linetty (Lech) - Pięknie przymierzył z pola karnego i wyprowadził Lecha na prowadzenie w meczu z Pogonią. Tego prowadzenia "Kolejorz" nie oddał już do końca meczu i jest o krok bliżej wymarzonego "majstra"! Karol Mackiewicz (Jagiellonia) - Szalał na lewym skrzydle w meczu z Górnikiem. Dwie asysty, niezliczona ilość szarż bokiem boiska. Jest szybki jak wiatr, w dodatku potrafi na boisku dostrzec lepiej ustawionych partnerów. Trzymamy kciuki za kolejne udane spotkania! Jacek Zieliński (trener Cracovii) - Przychodził pod Wawel, kiedy "Pasy" były tuż nad kreską, ale błyskawicznie odmienił zespół i utrzymał go w lidze. Z siedmiu meczów pod wodzą Zielińskiego, Cracovia wygrała pięć i zanotowała dwa remisy. Jakub Rzeźniczak (Legia) - Jak zwykle waleczny i zdeterminowany do samego końca. Solidny w obronie, a do tego skuteczny pod bramką przeciwnika. Autor jedynego gola w meczu Legii z Wisłą. Ta bramka była na wagę złota, bo pozwala stołecznej drużynie ciągle mieć nadzieję na dogonienie w tabeli Lecha. Rzeźniczak to jeden z nielicznych zawodników Legii, którzy w tym roku nie zawodzą. Vlastimir Jovanović (Korona) - Serbski pomocnik kieleckiej drużyny w meczu z Piastem imponował rozważną grą w drugiej linii i walecznością. Ale nade wszystko, w doliczonym czasie gry strzelił dla Korony zwycięskiego gola. Tym ważniejszego, że dzięki niemu drużyna z Kielc może na chwilę złapać oddech i jest o kroczek bliżej utrzymania w Ekstraklasie. Bartłomiej Drągowski (Jagiellonia) - Kolejny as w talii Michała Probierza. Ledwie 17 lat, a interwencje godne naprawdę znakomitych golkiperów. W meczu z Górnikiem potwierdził spore umiejętności i jeśli dalej będzie się rozwijał w tym tempie, to wkrótce na zgrupowaniach kadry pojawi się kolejny świetny bramkarz. Kamil Drygas (Zawisza) - W meczu z Bełchatowem zaliczył kolejną piękną asystę. Niezawodny dyrygent środka pola Zawiszy. Może to brzmi śmiesznie, bo mówimy przecież o przedostatniej drużynie ligi, ale pamiętajcie, że patrząc tylko na mecze ligowe rozegrane w tym roku Zawisza zdobył tyle samo punktów, co Legia - aż 28! Wielka w tym zasługa Drygasa. Flavio Paixao (Śląsk) - Najjaśniejszy punkt Śląska nie tylko w meczu z Lechią, ale w ogóle w tym sezonie. W sobotę strzelił zwycięskiego gola dla wrocławskiego zespołu. Miał szansę na jeszcze jedną bramkę, ale trafił w poprzeczkę. Grzegorz Kuświk (Ruch) - Najlepszy napastnik Ruchu ostatnio trochę się zaciął i w sześciu kolejnych spotkaniach nie potrafił zdobyć bramki. Przełamał się dopiero w sobotę, w meczu z Łęczną - strzelił pięknego gola z okolic narożnika pola karnego. Zapewnił tym samym Ruchowi zwycięstwo, a piłkarzom Górnika ogromne nerwy przed dwoma ostatnimi spotkaniami ligowymi. Josip Bariszić (Zawisza) - Ten solidny napastnik to transferowy złoty strzał Radosława Osucha. Nie pierwszy i - zapewne - nie ostatni. W arcyważnym meczu z Bełchatowem zdobył dwie bramki, spychając rywali na skraj przepaści, z której widać już czeluści 1. ligi. Igor Lewczuk (Legia) - Nie popełniał błędów w obronie, ale w gronie Asów znalazł się przede wszystkim dzięki doskonałej interwencji z 72. minuty meczu z Wisłą, gdy zablokował strzał Stilicia i uratował swój zespół przed utratą bramki. Cieniasy 35. kolejki Ekstraklasy: Marcin Flis (Bełchatów) - Gra defensywnej formacji Bełchatowa w meczu z Zawiszą wyglądała na czysty sabotaż. Mica, Drygas i Pawłowski wchodzili w obronę GKS-u jak nóż w masło i robili ogromne spustoszenie. A młody Marcin Flis wyglądał w sobotę jak parodia stopera - notorycznie spóźniony, wolny i niepewny. Michal Pesković (Podbeskidzie) - Bramkarz drużyny z Bielska po piątkowym laniu budzi się pewnie do dziś w środku nocy i widzi przemykającego obok siebie ciemnoskórego piłkarza Cracovii. Koszmar Peskovicia nazywa się oczywiście Boubacar Diabang. Senegalczyk w 20 minut zdążył kilka razy ośmieszyć bramkarza Podbeskidzia. Rafał Boguski (Wisła) - Kiedy jest w formie, ten piłkarz potrafi dobrze zagrać na małej przestrzeni, zdobyć bramkę. Niestety, w meczu z Legią oglądaliśmy słabszą wersję skrzydłowego Wisły. Boguski sprawiał wrażenie przestraszonego, nie chciał podejmować ryzyka. Zszedł z boiska po godzinie z małym haczykiem. Kamil Kiereś (trener Bełchatowa) - Nie mamy pojęcia, co nim kierowało, kiedy zdecydował się wrócić do Bełchatowa i zastąpić Marka Zuba, który przecież raptem parę tygodni wcześniej zastąpił... Kieresia. Drużyna w kluczowym dla utrzymania meczu z Zawiszą zaprezentowała się żenująco i jest głównym kandydatem do spadku. Shpetim Hasani (Górnik Łęczna) - Czy on w ogóle był na boisku? Zupełnie anonimowy w meczu z Ruchem. Miał zastąpić Fiodora Czernycha na szpicy ataku, ale nie potrafił zagrozić bramce rywali. Cieniutko. Marco Paixao (Śląsk) - Wiadomo, że w lecie odejdzie ze Śląska i myślami jest już chyba daleko od Wrocławia. W meczu z Lechią w niczym nie przypominał groźnego i skutecznego napastnika z poprzedniego sezonu. Dobrze, że we Wrocławiu mają jeszcze Flavio. Boban Jović (Wisła) - Ostatnio słabo wyglądał w obronie, więc trener Moskal wystawił go w meczu z Legią na skrzydle. Jović niby walczył i starał się, ale kompletnie nic z tego nie wynikało. W dodatku nie upilnował w polu karnym Rzeźniczaka, który urwał się i z najbliższej odległości strzelił dla Legii gola. Adam Danch (Górnik Zabrze) - Zdarzały mu się w tym sezonie mecze niezłe i dobre, ale spotkanie z Jagiellonią w Białymstoku zupełnie mu nie wyszło. Popełniał błędy w ustawieniu, nie radził sobie z Mackiewiczem i Tuszyńskim.