Asy Tomasz Frankowski (Jagiellonia) Wrócił po kontuzji i udowodnił, że wciąż jest jednym z najgroźniejszych napastników na boiskach Ekstraklasy. Spryt, przytomność umysłu i precyzja - tych cech nie straci chyba nigdy. W minionym tygodniu przetoczyła się mała medialna burza odnośnie pozostania "Franka" w Jagiellonii na przyszły sezon. Dyskusję w tej kwestii "Łowca bramek" z Białegostoku podsumował w sobotę w sposób najbardziej wymowny. Artjom Rudniew (Lech) Wiosną nie imponował skutecznością, ale w najważniejszym dla Lech meczu sezonu i na oczach przedstawicieli HSV Hamburg (są zainteresowani transferem reprezentanta Łotwy) pokazał swój snajperski kunszt. Dzięki zwycięstwu na Łazienkowskiej "Kolejorz" wciąż liczy się w walce o mistrzostwo Polski. A jeszcze niedawno taki scenariusz mogli układać tylko najwięksi fantaści. Ivica Iliev (Wisła) A takiego Ilieva kibice Wisły czekali od dawna. Serb, zazwyczaj grał efektownie, ale zbyt wiele konkretów drużynie to nie dawało. Teraz do swoich poczynań dołożył efektywność. Po jego trzech akcjach Wisłą zdobyła trzy gole w Bielsku-Białej. Seria dryblingów w polu karnym Podbeskidzia poprzedzające trafienie Tomasza Jirsaka była naprawdę imponująca. Rzadko ogląda się takie rajdy na boiskach naszej Ekstraklasy. Żeljko Dżokić (Ruch) Już swoim wyglądem może wzbudzić strach rywali. Włosy jak albinos, tatuaże, groźny wyraz twarzy. O takich zawodnikach myśli się - typowy boiskowy "przecinak". W meczu z Polonii nie grał może błyskotliwie, ale we właściwym miejscu przyłożył głowę do dośrodkowanej przez Marka Zieńczuka piłki i zdobył gola na wagę zwycięstwa w meczu z Polonią. Ruch nadal się liczy w walce o mistrzostwo i Puchar Polski. Adam Banaś (Zagłębie) Jesienią jego kariera stanęła na zakręcie. Nie było dla niego miejsca w Zabrzu. Przeniósł się do Lubina, został kapitanem zespołu, który wiosną spisuje się rewelacyjnie. W meczu z Bełchatowem podopieczni Pavla Hapala może nie zaimponowali, ale dzięki Banasiowi uratowali w końcówce jeden punkt. Punkt, który już na sto procent zapewnił im pozostanie w Ekstraklasie. Jakub Wilk (Lechia) Tydzień temu był nominowany do grona Cieniasów. Teraz musimy go pochwalić, bo jego celny strzał dał Lechii cenny punkt. Gdańszczanie wciąż grają słabo, degradacja jest wciąż realna, ale bez tego gola i jednego punktu wywalczonego kosztem w meczu ze Śląskiem mogło być dramatycznie. Poza tym, to jego w 15. minucie sfaulował Tadeusz Socha za co dostał czerwoną kartkę. Marian Kelemen (Śląsk) Słowak w ostatnich meczach dokonuje cudów w bramce. Gdyby nie jego interwencje, to podopieczni Oresta Lenczyka już mogliby zapomnieć o walce o mistrzostwo Polski,. A tak wciąż są w grze. Cieniasy Jakub Wawrzyniak (Legia) Nie jest dobrze? To ma być nasz podstawowy obrońca na Euro? Podobno tuż przed meczem z Lechem zafundował sobie nowy tatuaż na ręce i dlatego grał w koszulce z długim rękawem. Można tylko pogratulować "profesjonalizmu". - Zagrałem beznadziejnie - przyznał samokrytycznie. Łukasz Trałka (Polonia) Kiedyś, po meczu z Zagłębiem, Trałka był obiektem kpin, gdyż leżał na murawie, a rywal strzelali gola. Tym razem w dziwny sposób interweniował przy główce Dżokica. Przegrał walkę o pozycję, a potem uchylił się, gdy zawodnik Ruchu posyłał piłkę do siatki. Daniel Ljuboja (Legia) Nic wielkiego nie zespół, ale też nic wielkiego nie pokazał. Jego gwiazda miała błyszczeć w takich meczach jak ten z Lechem. Jak to się robi pokazał mu Rudniew. Tadeusz Socha (Śląsk) Obrońca Śląska już po kwadransie gry osłabił swój zespół faulując, wychodzącego na czystą pozycję, Jakub Wilka. Juraj Dancik (Podbeskidzie) Może i nie wypada mianować go do kategorii Cieniasów po meczu w którym doznał groźnej kontuzji? W każdym razie obrońca Podbeskidzia w niewiarygodny sposób zmarnował okazję na zdobycie gola na 1-1. Jak można nie trafić w bramkę z kilku metrów? Łukasz Skorupski (Górnik) Bramkarz Górnika zalicza znakomity sezon, w meczu z Jagiellonią też miał kilka udanych interwencji, ale nie byłoby ich, gdy został wyrzucony z boiska. A dla niego mecz powinien zakończyć się w 13. minucie, gdy brutalnie sfaulował poza polem karnym Macieja Makuszewskiego. To było wejście na czerwona kartkę! Skrzydłowy "Jagi" nie mógł kontynuować gry. Cracovia "To mecz ostatniej szansy" - powtarzano w obozie "Pasów" przed spotkaniem z Widzewem. Tymczasem na boisku zobaczyliśmy zespół, którego zaangażowanie w grę było na poziomie walki o 10. lub 11. miejsce w tabeli, a nie o utrzymanie się w Ekstraklasie. Z drugiej strony już trudno pastwić się nad piłkarzami Cracovii. Może oni po prostu nie potrafią lepiej grać?