Asy Gerard Badia (Piast Gliwice) Najlepszy mecz Hiszpana w Lotto Ekstraklasie. Badia strzelił trzy gole i zaliczył asystę przy trafieniu Urosza Koruna, a Piast pokonał Śląsk Wrocław 4-3. Robert Pich (Śląsk Wrocław) Słowak próbował dotrzymać kroku Badii, ale zakończył mecz "zaledwie" z dwoma golami. Pich to chyba jedyny piłkarz Śląska, do którego kibice nie mogą mieć w tym roku pretensji. Maciej Gajos (Lech Poznań) Strzelił pierwszego gola dla "Kolejorza", dzięki czemu rewelacyjnej w tym roku drużynie na pewno grało się łatwiej. Darko Jevtić (Lech Poznań) Kolejny dobry mecz pomocnika, który już chyba przyzwyczaił się do gry jak fałszywy lewoskrzydłowy. Plus bramka na 2-0 po pięknym dryblingu. Patryk Lipski (Ruch Chorzów) Praktycznie do samego końca nie było wiadomo, czy zagra z Lechią z powodu urazu mięśnia czworogłowego, ale wystąpił i był najlepszy na murawie. To po jego dośrodkowaniu Paweł Stolarski skierował piłkę do własnej bramki, a także rozpoczął akcję, która zakończyła się golem numer dwa. Jarosław Niezgoda (Ruch Chorzów) To jego bramka przesądziła o zwycięstwie "Niebieskich" nad pretendującą do mistrzowskiego tytułu Lechią. Dla napastnika Ruchu było to dziewiąte trafienie w tym sezonie. Waldemar Fornalik (trener Ruchu Chorzów) Pomimo tony kłopotów potrafi wykrzesać ze swoich piłkarzy to co najlepsze. Skazywany na pożarcie Ruch nie przegrał od czterech spotkań, a wiosną lepiej od jego drużyny spisuje się tylko Lech Poznań. Fiodor Czernych (Jagiellonia Białystok) Litwin pokazał, że potrafi być skuteczny. Dwa gole przeciwko Koronie strzelił po indywidualnych akcjach, gra na skrzydle mu służy. Cillian Sheridan (Jagiellonia Białystok) Irlandczyk odwrócił losy meczu ze Śląskiem. Po jego szarżach padły gole na 1-1 i 2-1. Najpierw jego podanie wykorzystał Przemysław Frankowski, a następnie, po strzale Sheridana, "samobója" zaliczył Milan Borjan. Grzegorz Bonin (Górnik Łęczna) Lider w swoim zespole. To on strzelił pierwszego gola dla Górnika, a po jego dośrodkowaniu Bartosz Śpiączka zdobył drugą bramkę. Spas Delew (Pogoń Szczecin) Bardzo aktywny, stwarzał największe zagrożenie pod bramką łęcznian. Zaliczył jedno trafienie, strzelając bez przyjęcia po wybiciu Śpiączki. Guilherme (Legia Warszawa) Zaliczył asystę przy bramce Miroslava Radovicia, a mógł także drugą, ale Serb trafił tylko w słupek. Łukasz Załuska (Wisła Kraków) Może nie miał bardzo dużo pracy, ale momentami zwijał się niczym kot. Dwa razy nie dał się zaskoczyć Kasprowi Hämäläinenowi, a także obronił uderzenie Vadisa Odjidji-Ofoe. Marcin Budziński (Cracovia) Jego przepiękny strzał dał "Pasom" ważny remis w starciu z Zagłębiem. Specjalista od pięknych bramek nie zawiódł i po raz kolejny mało nie rozerwał siatki w bramce przeciwników. Filip Starzyński (Zagłębie Lubin) Na ogromnym luzie ograł Huberta Wołąkiewicza, a potem nie miał problemów z pokonaniem Grzegorza Sandomierskiego. Strzelił jedynego gola dla Zagłębia, a przez całe spotkanie był motorem napędowym swojej drużyny. Bez niego "Miedziowi" tracą połowę swej wartości. Cieniasy Kamil Dankowski (Śląsk Wrocław) Nie potrafił dwa razy upilnować Badii, choć inna sprawa, że Hiszpan miał w piątek "dzień konia". Lubomir Kamenar (Śląsk Wrocław) Bramkarz Śląska mógł na pewno zachować się lepiej przy pierwszym trafieniu Badii, a także interwencja przy ostatnim powinna być lepsza. Łukasz Madej (Śląsk Wrocław) Awantura po meczu to w głównej mierze jego zasługa. "Doszło do jakieś tam przepychanki i tyle. Hebert pchnął mnie przy aucie może nie wytrzymałem" - tłumaczył się potem pomocnik Śląska, który zobaczył czerwoną kartkę. Hebert (Piast Gliwice) Taką samą karę otrzymał Brazylijczyk. "Madej rzucił nieprzyjemne słowa, wtedy podbiegł Adam Mójta i powiedział mu, żeby przestał. Wydawało mi się, że to koniec, ale po meczu obaj chwycili się za szyje i twarze. Zobaczyłem to i chciałem ich powstrzymać, odepchnąłem Madeja" - to relacja Heberta. Aleksandar Kovaczević (Śląsk Wrocław) Mimo że już był na ławce rezerwowych, to chciał rzucić się w wir awantury. Zrzucił kurtkę i był gotów pójść nawet na wymianę ciosów, ale na jego szczęście jeden z kolegów powstrzymał go, przyciskając z całych sił do ściany trybuny. Adam Mójta (Piast Gliwice) "Obrońca" Heberta, który za swoje zachowanie został ukarany, ale tylko żółta kartką. "Nie pozwolę, żeby Madej obrażał Herbiego. To, co powiedział, było poniżej pasa" - mówił Mójta. Dominik Hofbauer (Arka Gdynia) Przy bramce Gajosa, zupełnie zapomniał o Radosławie Majewskim, który zaliczył asystę. Przy trafieniu Jevticia, dał się w prosty sposób minąć rywalowi na niewielkiej przestrzeni boiska. Adam Marciniak (Arka Gdynia) Nie upilnował strzelców pierwszego gola dla Lecha (Gajos) i czwartego (Marcin Robak). Przemysław Szarek (Bru-Bet Termalica Nieciecza) Tak niefortunnie interweniował pilnując Mateusza Piątkowskiego, że skierował piłkę do własnej bramki. Flavio Paixao (Lechia Gdańsk) Mecz w Chorzowie na pewno nie może być zaliczony przez Portugalczyka do najlepszych w jego wykonaniu. Tak samo pomyślał chyba Piotr Nowak, trener Lechii, bo po godzinie ściągnął go z murawy. Gino van Kessel (Lechia Gdańsk) Rozegrał całe spotkanie, trafił nawet w poprzeczkę, ale na pewno nie pokazał, że to przyszła gwiazda Lotto Ekstraklasy. Milan Borjan (Korona Kielce) Przepuścił cztery gole, a o dwa można mieć do niego pretensje. Przy strzale Sheridana miał trochę pecha, bo piłka odbiła się od słupka i trafiła go w stopę, wpadając do siatki, ale ponieważ Irlandczyk mierzył przy pierwszym słupku, to bramkarz mógł zachować się lepiej. Podobnie jak przy pierwszym trafieniu Czernycha, gdzie także nie asekurował pierwszego słupka. Jakub Żubrowski (Korona Kielce) Miał być odpowiedzialny za pilnowanie Konstantina Wasiljewa, ale zupełnie sobie z tym nie radził. Przy golu numer cztery, widząc, że Radek Dejmek nie dogoni uciekającego Czernycha, zupełnie nie pomógł starszemu koledze, biegnąc cały czas swoim torem, zamiast skracać pole gry. Rafał Grzelak (Korona Kielce) Nie trafił w piłkę zagraną przez Sheridana, przez co umożliwił Przemysławowi Frankowskiemu strzelenie gola na 1-1. Jarosław Fojut (Pogoń Szczecin) Bardzo agresywny, co zakończyło się wyrzuceniem z boiska w 65. minucie po dwóch żółtych kartkach. Bartosz Śpiączka (Górnik Łęczna) Choć strzelił gola, to zmarnował kilka sytuacji bramkowych. "Mogę tylko przeprosić chłopaków, że mamy raptem jeden punkt, a potrzebowaliśmy kompletu" - przyznał napastnik Górnika. Tomasz Cywka (Wisła Kraków) Nie przypilnował Radovicia, który znalazł się w sytuacji sam na sam. Serb ograł Załuskę i zdobył zwycięską bramkę dla Legii. Paweł Gil (sędzia meczu Legia - Wisła) Dał się nabrać Miroslavovi Radoviciowi, który przewrócił się niby po kontakcie z Ivanem Gonzalezem. Nawet jeśli on miał miejsce, to wcześniej niż upadł Serb. Arbiter odgwizdał rzut wolny i pokazał Hiszpanowi żółtą kartkę, a powinien puścić grę. Jarosław Kubicki (Zagłębie Lubin) Zmarnował dwie doskonałe sytuacje przez co jego drużyna musiała podzielić się punktami z Cracovią. Mając przed sobą pustą bramkę trafił wprost w Huberta Wołąkiewicza. Paweł Pieprzyca