Asy Kamil Drygas (Pogoń Szczecin) W tym sezonie jest liderem "Portowców" z prawdziwego zdarzenia, co potwierdził w kolejnym meczu. W spotkaniu z Górnikiem zdominował środek pola. Mikkel Kirkeskov (Piast Gliwice) Popisał się fantastyczną bramką z rzutu wolnego. Patrząc na jego strzał kibicom mógł przypomnieć się inny ognistowłosy lewy obrońca - John Arne Riise, w którego stylu z wolnego huknął Kirkeskov. Jorge Felix (Piast Gliwice) Dobry mecz podkreślił bramką na 2-0. Długo i konsekwentnie stawiał na niego Waldemar Fornalik, a ten wiosną odpłaca mu się świetną grą. Piotr Parzyszek (Piast Gliwice) Otworzył wynik spotkania bardzo dobrym strzałem głową, później miał duży udział przy drugim golu, a na koniec popisał się znakomitą asystą do Joela Valencii. Znakomity występ napastnika Piasta. Jakub Wójcicki (Jagiellonia Białystok) Pojawił się na boisku w 78. minucie, ale został bohaterem Jagiellonii. To on w doliczonym czasie zapewnił gospodarzom zwycięstwo nad Wisłą Płock 1-0. Już w tamtym sezonie Wójcicki ratował skórę Jagiellonii, kiedy w ostatnich sekundach wygrywała z Arką Gdynia, a zawodnik zdobył decydującą bramkę. Żarko Udoviczić (Zagłębie Sosnowiec) Beniaminek wyszedł z bardzo trudnej sytuacji. Tlen drużynie Zagłębia podawał Udoviczić. Za pierwszym razem doprowadził do wyrównania 1-1, dobijając strzał Giorgiosa Mygasa, a następnie przeprowadził 56-metrowym rajd, po którym asystował Szymonowi Pawłowskiemu na 2-2. Szymon Pawłowski (Zagłębie Sosnowiec) Drugi z bohaterów Zagłębia. Zdobył dwie bramki, dając drużynie jakże potrzebne zwycięstwo i dalszą nadzieję na utrzymanie w Lotto Ekstraklasie. Damian Zbozień (Arka Gdynia) Zrobił dużo, by jego drużyna wywiozła z Sosnowca punkty, a przynajmniej punkt. Jako obrońca strzelił dwa gole, w tym z karnego, ale co z tego, skoro Arka przegrała 2-3. Michał Miśkiewicz (Korona Kielce) Jeśli Lechia nie wywiozła trzech punktów z Kielc, to główna w tym zasługa Miśkiewicza. Bramkarz Korony nie dał się pokonać w kilku bardzo groźnych sytuacjach, a zatrzymał: Jarosław Kubickiego, Filipa Mladenovicia czy Artura Sobiecha. - Trzymał nas przy życiu - powiedział Gino Lettieri, trener Korony. Filip Mladenović (Lechia Gdańsk) Najgroźniejszy w ekipie lidera Lotto Ekstraklasy. Próbował strzelać, próbował dogrywać, ale w pierwszym przypadku na jego drodze stawał Miśkiewicz, a w drugim na drodze jego kolegów też stawał... bramkarz Korony. Konrad Michalak (Lechia Gdańsk) To nie był jeszcze szczyt możliwości, ale w kilku sytuacjach skrzydłowy pokazał, że potrafi być zagrożeniem dla każdej obrony. Bartosz Slisz (KGHM Zagłębie Lubin) Młody gracz "Miedziowych" rozegrał bardzo dobre zawody. To po faulu na nim Filip Starzyński wykonał rzut wolny, po którym, w konsekwencji błędu bramkarza Miedzi, padł gol na 1-0. To Slisz także świetnie zagrał do Jakuba Maresza, który co prawda był na pozycji spalonej, ale goście tak źle wprowadzili piłkę do gry, że padła trzecia bramka.Filip Jagielło (KGHM Zagłębie Lubin) Pomocnik Zagłębia został już sprzedany do Serie A, ale na razie myślami nie jest wcale za granicą. W sobotę był jednym z liderów drugiej linii lubinian. Strzelił też gola z pierwszej piłki po złym wybiciu Antona Kanibołockiego. Mógł wcześniej zdobyć bramkę, ale jego uderzenie sparował bramkarz Miedzi. Javi Hernandez (Cracovia) Bohater meczu w Warszawie, którego mogło zabraknąć, przynajmniej w pierwszym składzie. Do jedenastki desygnowany był Marcin Budziński, ale wykluczyła go kontuzja. Zagrał za to Hernandez i w ciągu czterech minut strzelił dwa gole. W drugiej połowie po faulu na nim z boiska został wyrzucony William Remy. W tym sezonie Hiszpan zdobył już siedem bramek w lidze, w karierze takim samym wynikiem może się pochwalić tylko w rozgrywkach 2011/12, kiedy grał jeszcze w trzecioligowej Salamance. Janusz Gol (Cracovia) "Pasy" przez większą część meczu zdominowały środek pola i duża w tym zasługa kapitana zespołu. Gol, były legionista, umiejętnie kierował grą Cracovii. Powinien mieć też asystę, ale jego świetnego podania nie wykorzystał Mateusz Wdowiak. Michal Peszkovicz (Cracovia)W pierwszej połowie obronił groźne uderzenie Salvadora Agry, a po zmianie stron nie pokonali go Iuri Medeiros, Carlitos czy najgroźniejszy w ofensywie Legii... Artur Jędrzejczyk. Piotr Lasyk (sędzia meczu Legia Warszawa - Cracovia) Może jego decyzje nie były podejmowane błyskawicznie, ale przy pomocy systemu VAR wszystkie się obronią. I ta o podyktowaniu rzutu karnego dla Cracovii, i ta o anulowaniu żółtej i pokazaniu czerwonej Remy'emu. Jakub Błaszczykowski (Wisła Kraków) Pewnie wykorzystał rzut karny, zapewniając "Białej Gwieździe" trzy punkty w bardzo ważnym meczu ze Śląskiem Wrocław. Patryk Plewka (Wisła Kraków) Młody pomocnik zrobił ogromny postęp. Teraz wychodzi w pierwszym składzie "Białej Gwiazdy" i można się spodziewać, że pod czujnym okiem Macieja Stolarczyka nadal będzie się rozwijał. Cieniasy Martin Chudy (Górnik Zabrze) Po bardzo dobrym debiucie w zeszłym tygodniu, tym razem nie mógł być specjalnie zadowolony ze swojej postawy. Lepiej mógł zachować się zwłaszcza przy bramce Zvonimira Kożulja. Jasmin Burić (Lech Poznań) Wpuścił cztery bramki w spotkaniu z Piastem. "Popis" dał zwłaszcza przy drugim golu, kiedy przez kilka sekund leżał na murawie i przyglądał się, jak gliwiczanie próbują trafić do opuszczonej bramki. Marcin Wasielewski (Lech Poznań) Na miano "Cieniasa" zasłużyła w zasadzie cała drużyna Lecha, ale Wasielewski był jednym z tych, którzy zaprezentowali się najgorzej. Przy pierwszym golu Parzyszek wyprzedził go jak przedszkolaka, druga akcja bramkowa też "przeszła" jego stroną. Rafał Janicki (Lech Poznań) Obrońca Lecha daleki jest od dobrej formy. Przegrywał pojedynki z Parzyszkiem i Papadopulosem, gubił krycie, był niepewny w swoich interwencjach. Pedro Tiba (Lecha Poznań) Jako kapitan nie potrafił wpłynąć pozytywnie na zespół. "Kolejorz" przegrał mecz w każdej formacji - także w środku pola. Na dodatek w końcówce mecze Tiba nie wykorzystał rzutu karnego. Giorgi Gabedawa (Zagłębie Sosnowiec) Gruzin przyszedł do Lotto Ekstraklasy jako król strzelców ligi gruzińskiej. Napastnik nie zaczął jednak przygody z polską piłką najlepiej. W debiucie Gabedawa wyleciał z boiska jeszcze w pierwszej połowie, a w meczu z Arką zmarnował w 23. minucie świetną okazję, fatalnie przyjmując piłkę będąc kilka metrów od bramki. Adam Danch (Arka Gdynia) Dostał szansę w jedenastce, ponieważ za kartki pauzował Michał Janota. Nie wykorzystał jednak swojej okazji. Zawinił przy obu golach strzelonych przez Sz. Pawłowskiego. Najpierw zgubił krycie rywala, a potem miał trochę pecha, ponieważ piłka po strzale Pawłowskiego odbiła się od Dancha, myląc Pavelsa Szteinborsa. Joonas Tamm (Korona Kielce) Spowodował rzut karny, który mógł zakończyć się zdecydowanie gorzej, ale na szczęście Estończyka. F. Paixao nie trafił w bramkę z jedenastu metrów. Flavio Paixao (Lechia Gdańsk) Kapitan Lechii miał wymarzoną okazję, by zapewnić drużynie trzy punkty. Wykonywał rzut karny, który jednak przestrzelił. - Strzelał na bramkę, za którą siedzi nasza najgłośniejsza grupa kibiców. Fani zaczęli gwizdać i buczeć, i myślę, że to trochę rozproszyło Paixao - powiedział Miśkiewicz Anton Kanibołocki (Miedź Legnica) Dwa duże błędy, ale w międzyczasie kilka udanych obron. Trudno jednak napisać pozytywnie o występie Ukraińca w Lubinie. Pierwszy gol dla Zagłębia padł po tym, jak Kanibołocki nie utrzymał piłki w rękach po strzale Starzyńskiego z rzutu wolnego, co wykorzystał Bartłomiej Pawłowski. Natomiast trzeci zaczął się od niedokładnego wznowienia akcji przez bramkarza Miedzi, choć trzeba przyznać, że spacerujący Rafał Augustyniak, który miał być adresatem podania, też zasługuje na naganę. Sytuację wykorzystał Jagiełło, trafiając z pierwszej piłki do siatki. Adrian Purzycki (Miedź Legnica) Wrócił do składu po pauzie za kartki, ale z pewnością nie będzie chciał za długo pamiętać o spotkaniu derbowym. To po jego stracie zaczęła się akcja, która przyniosła drugiego gola dla KGHM Zagłębia, a z boiska został zdjęty już po 34 minutach. Dominik Nowak (Miedź Legnica) Tym samym trener Nowak pokazał, że pomylił się wybierając pierwszą jedenastkę. Postawienie na dwie "szóstki" w osobach Purzyckiego i Augustyniaka nie zdało egzaminu. Korekta nie pomogła wiele, bowiem zespół, przegrywając 0-2, nie odwrócił losów meczu. William Remy (Legia Warszawa) Na początku miał duże problemy z szybkim Wdowiakiem, którego nie był w stanie prześcignąć jak w 13. minucie, kiedy skórę Legii uratował Radosław Majecki. W drugiej połowie sfaulował Hernandeza, a potem starając się unikną nadepnięcia rywala... jednak to zrobił. Sędzia Lasyk początkowo pokazał mu żółtą kartkę, ale to była już druga dla Francuza w tym meczu, więc zszedł z boiska. Po analizie VAR arbiter z Bytomia wezwał Remy'ego, anulował "żółtko" i pokazał mu od razu czerwoną kartkę. Salvador Agra (Legia Warszawa) Gdyby w 21. minucie wykorzystał podanie do Sebastiana Szymańskiego mógłby zostać bohaterem Legii. Jego strzał obronił jednak Michal Peszkovicz, a potem Portugalczyk dwa razy stracił piłkę, co doprowadziło do akcji bramkowych Cracovii. Na drugą połowę już nie wyszedł. Ricardo Sa Pinto (Legia Warszawa) Portugalski trener jest bardzo ekspresyjny podczas meczu. Tak samo było w trakcie spotkania z Cracovią. Jego drużyna przegrała w niedzielę z "Pasami" na własnym boisku po raz pierwszy od 1951 roku, a Sa Pinto po meczu nie podał ręki Michałowi Probierzowi, trenerowi rywali, i potem na konferencji prasowej mętnie się tłumaczył. - Wymagam szacunku, a ta sytuacja była pokłosiem tego, co wydarzyło się przed spotkaniem. Ja z tym nie ma problemu. Jeśli ktoś mnie szanuje, ja szanuję jego i zawsze pogratuluję mu zwycięstwa - mówił Sa Pinto. Robert Pich (Śląsk Wrocław) Nie dość, że niczego nie wskórał z przodu, to jeszcze sprokurował rzut karny, po którym Wisła zdobyła zwycięską bramkę. Autorzy: Paweł Pieprzyca, Wojciech Górski Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Lotto Ekstraklasy