ASY Bartosz Kapustka (Cracovia) - 18-latek grał w meczu z Podbeskidziem jak stary wyjadacz. Trener Robert Podoliński nałożył też na niego zadania defensywne, z których Kapustka wywiązywał się znakomicie, raz za razem przerywając akcje "Górali" w środkowej strefie boiska. Krzysztof Baran (Jagiellonia Białystok) - "Jaga" bramkarzami stoi! gdy zabrakło młodego i utalentowanego Bartłomieja Drągowskiego, między słupki wszedł Baran i bronił wszystko! Strzały z dystansu, z bliska (nawet z pięciu metrów Flavio Paixao), głową, nogą - piłkarze Śląska w żaden sposób nie mogli go pokonać. Radosław Janukiewicz (Pogoń Szczecin) - bramkarz Pogoni już w pierwszej kolejce po zimowej przerwie sygnalizował wysoką formę, z tym, że pod koniec meczu z Lechem stracił koncentrację, wpuścił niezbyt groźny strzał i trafił do Cieniasów. W spotkaniu z Wisłą już nie popełnił tego błędu i w końcówce uratował swój zespół, broniąc strzał Emanuela Sarkiego. Rafał Murawski (Pogoń Szczecin) - rządził w środku pola na stadionie przy Reymonta. Prawdziwy lider i dyrygent swojego zespołu. Zaur Sadajew (Lech Poznań) - brodaty Czeczen udowodnił, że potrafi strzelać gole, a nie tylko łapać żółte kartki za bezsensowne zachowania. Zdobył pierwszą bramkę dla Lecha w starciu z Ruchem, a potem wywalczył jeszcze rzut karny, którego nie wykorzystał Marcin Kamiński. Tomasz Kędziora (Lech Poznań) - po prawej flance biegał od jednego pola karnego do drugiego. W defensywie był bezbłędny, a w ofensywie dołożył asystę, dośrodkowując wprost na głowę Kaspera Hamalainena. Marek Sokołowski (Podbeskidzie Bielsko-Biała) - pan Marek chyba im starszy, tym lepszy. W spotkaniu z Cracovią "szarpał" na prawym skrzydle niczym młokos. Sokołowski ma też coś, czego brakuje wielu piłkarzom w Ekstraklasie - ma w miarę dogodną pozycję i decyduje się na strzał, nieważne, czy piłkę ma na prawej, czy lewej nodze. Tomasz Podgórski (Piast Gliwice) - kapitan śląskiego zespołu w poniedziałek rozgrywał setny mecz w lidze. Jak na jubileusz przystało, miał wiele powodów do radości. Zaliczył dwie asysty, a potem golem przypieczętował wygraną 3-1 z Bełchatowem. Kamil Wilczek (Piast Gliwice) - nominujemy też napastnika gliwiczan, który był współautorem wygranej Piasta. Najpierw efektowną główką sfinalizował podanie Podgórskiego, a potem odwdzięczył mu się znakomitą asystą. Był ogromnym zagrożeniem dla bramki Bełchatowa. Robert Jeż (Górnik Zabrze) - pomocnik zabrzan przebywał na boisku tylko sześć minut, zanim wziął udział w kapitalnej kontrze i zaliczył asystę przy zwycięskiej bramce w wyjazdowym meczu z Górnikiem Łęczna. Rafał Kosznik (Górnik Zabrze) - a zwycięską bramkę dla zabrzan zdobył właśnie Kosznik, który znalazł się w odpowiednim miejscu i czasie. W ogóle rozegrał w Łęcznej bardzo dobre spotkanie, popisując się szybkimi akcjami i dobrymi dośrodkowaniami z lewej strony. CIENIASY Maciej Sadlok (Wisła Kraków) - wydawało się, że w Wiśle odbudował reprezentacyjną formę. Na wiosnę tego jednak nie pokazuje - nie jest tak aktywny w ofensywie, a w obronie popełnia proste błędy. Po jego stracie Alan Uryga ratował sytuację wślizgiem w polu karnym i sprokurował rzut karny. Michal Pesković (Podbeskidzie Bielsko-Biała) - zupełnie niepotrzebnie wychodził do dośrodkowania. Do piłki nie doszedł i skorzystał na tym Miroslav Czovilo, głową kierując piłkę do opuszczonej bramki. Flavio Paixao (Śląsk Wrocław) - jaką sytuację musi mieć Flavio, żeby strzelić gola na wiosnę? Zostawiony sam, piłka na piątym metrze i leżący bramkarz Jagiellonii to ciągle zbyt trudny orzech do zgryzienia dla Portugalczyka. Jakub Kosecki (Legia Warszawa) - miał być siłą napędową reprezentacji, wyjechać do mocnego zagranicznego klubu, a tymczasem blado wypada na tle Korony Kielce. Zamiast mieć ciągłe pretensje do całego świata, wziąłby się do gry. Mateusz Szwoch (Legia Warszawa) - jednym zdaniem: to chyba nie jest piłkarz, który reprezentuje poziom rozgrywek Ekstraklasy. Rafał Grodzicki (Ruch Chorzów) - słabiutki występ Grodzickiego. Sam po meczu przyznał, że winę za stracone gole bierze na siebie, a jeszcze sprokurował rzut karny. Piotr Polczak (Cracovia) - dał popis w meczu z Podbeskidziem. W pierwszej połowie ofiarnie zatrzymał piłkę w boisku, tylko po to, żeby potknąć się za linią i zostawić ją Sylwestrowi Patejukowi... Dobrze, że szybko do obrony wrócił Kapustka. Jednak dopiero w drugiej połowie przeszedł samego siebie. Chyba nigdy nie dowiemy się po co odpychał w polu karnym Pavola Stano, skoro piłka leciała na głowę Czovilo. Przez niego Cracovia straciła pewne trzy punkty. Grzegorz Kuświk (Ruch Chorzów) - mecz już dawno skończony, a Kuświk stoi przy arbitrze i dyskutuje. W końcu doczekał się żółtej kartki i w następnej kolejce musi pauzować. Błażej Telichowski (Bełchatów) - już w połowie pierwszej połowy wyleciał z boiska za ostry i bezmyślny faul. Wtedy jego zespół prowadził w Gliwicach 1-0, by w osłabieniu polec 1-3. Paweł Sokolnicki (sędzia liniowy) - niestety jednym z największych cieniasów kolejki był sędzia asystent meczu Piasta Gliwice z PGE GKS-em Bełchatów. W pierwszej połowie nie zauważył wyraźnego spalonego Arkadiusza Piecha, który w tej sytuacji zdobył bramkę. Po przerwie nie dopatrzył się spalonego Kamila Wilczka, a ten wypracował bramkę Tomaszowi Podgórskiemu. Grzegorz Zajchowski