Dariusz Wołowski, Interia: - W finale pokonał pan trzykrotną złotą medalistkę igrzysk Anitę Włodarczyk, wcześniej jednego z najlepszych piłkarzy świata Roberta Lewandowskiego. Da się to jakoś porównać? Jan-Krzysztof Duda: - Trudno zestawić tak różne dyscypliny sportu jak piłka nożna, lekkoatletyka, czy szachy. Każda ma swoją specyfikę. Plebiscyt próbuje dla dokonań w nich znaleźć wspólny mianownik. Myślę, że kibice tych trzech dyscyplin też są różni. Ja od piłki nożnej jestem daleko, ale klasy Roberta Lewandowskiego nie mogę nie doceniać. To dziś najbardziej rozpoznawalny polski sportowiec na świecie. W wyborze między piłkarzem i szachistą ten pierwszy ma zdecydowaną przewagę, bo więcej ludzi interesuje się futbolem. Dlatego moja wygrana w głosowaniu czytelników Interii była dla mnie niespodzianką. Widać, że środowisko szachowe się zmobilizowało i głosowało na mnie. Zresztą nie chodzi o mnie, ale o naszą dyscyplinę. Finał z Anitą Włodarczyk był zacięty, a jednak znów pan go wygrał. - O dokonaniach i sportowej klasie pani Anity nawet nie wypada dyskutować. Anita Włodarczyk to królowa królowej polskiego sportu. I wielka arcymistrzyni w swoim sporcie - trochę taki Magnus Carlsen rzutu młotem. Tym bardziej czuję się wyróżniony. Powiem trochę żartem, że może dlatego wygrałem, że mam od niej większe doświadczenie w rywalizacji systemem pucharowym, bo przecież w tym systemie wygrałem Puchar Świata. Jednak dużo bardziej wyróżnione może się poczuć środowisko szachowe w Polsce, które liczone jest w setkach tysięcy osób głównie amatorsko uprawiających ten sport. Choć turnieje na ponad tysiąc uczestników nie są wcale rzadkością. To oni dali mi to zwycięstwo. Wspólnie na to zapracowaliśmy. Przygotowuje się pan teraz do mistrzostw świata w szachach szybkich i błyskawicznych, które 25 grudnia ruszają w Warszawie. Przeniesiono je do Polski z Kazachstanu ze względu na ograniczenia covidowe. W szachach szybkich był pan wicemistrzem świata już w 2018 roku. - Nie powiem nic oryginalnego: chcę zająć jak najlepsze miejsce, będę bił się o medal. Dobry wynik jest pochodną dobrej gry. Z tego co wiem do Warszawy przyjadą wszyscy najlepsi szachiści świata z "galaktycznym" Magnusem Carlsenem, który niedawno obronił tytuł w szachach klasycznych, a tu będzie głównym faworytem w obydwu turniejach. Rywalizacja będzie trudna, ale ponieważ zagramy prawdopodobnie na Stadionie Narodowym, mam nadzieję, że ściany będą mnie i innym reprezentantom i reprezentantkom Polski pomagały. Ten turniej to promocja Polski, bardzo się cieszę, że premier się tak mocno zaangażował i tak szybko podjął decyzję. To była naprawdę błyskawiczna akcja naszych działaczy i władz państwowych. W 2022 roku jako pierwszy Polak w historii zagra pan w turnieju pretendentów do tytułu mistrza świata. Myśli pan już o tym? - Myślę i to bardzo dużo. Ale też już pracuję. To będzie najważniejsze wydarzenie dla mnie. Znam już pięciu rywali, analizuję ich grę i przygotowuję się do pojedynków z nimi. Przygotowania do takiego przedsięwzięcia to już wyższa liga i dużo większe koszty. Analizy dla każdego z zawodników prowadzą sztaby ludzi. Dla polskich szachów jest to takie pierwsze przedsięwzięcie i trochę też eksperymentujemy ucząc się na doświadczeniach innych. Ten turniej to ogromna szansa dla mnie, ale też kolejny krok w promocji tego sportu, który ma ogromne walory rozwojowe dla każdego, kto gra. Cieszę się, że z różnych miejsc otrzymuję wsparcie - czy jest to Ministerstwo Sportu i Turystki, administracja państwowa, czy też sponsorzy, kończąc na sympatykach szachów, którzy regularnie dodają mi wiatru w żagle - nawet, jak mi nie idzie. Rozmawiał Dariusz Wołowski CZYTAJ TEŻ: Jan-Krzysztof Duda - nasz szachowy Robert Lewandowski Złoty Krzyż Zasługi od prezydenta dla Jana-Krzysztofa DudyTrener Jana-Krzysztofa Dudy, arcymistrz Kamil Mitoń: Mówili mi, że jestem "szachowym Jerzym Brzęczkiem"