Jest to 57. triumf w karierze 32-letniej Amerykanki, a 11. w tym sezonie. Była w nim najlepsza dwukrotnie w Wielkim Szlemie - w Roland Garros i US Open, a także w turniejach WTA Tour: w styczniu w Brisbane, w marcu w Miami, w kwietniu w Charleston, w maju w Madrycie i Rzymie, w lipcu w Bastad, w sierpniu w Toronto i w październiku w Pekinie. W niedzielę wygrała 78. mecz od początku roku, w którym poniosła tylko cztery porażki. Drugi najlepszy bilans w Tourze odnotowała Agnieszka Radwańska 56-19, która jednak w Stambule przegrała trzy pojedynki w Grupie Czerwonej. Williams triumfem w stambulskiej hali zapewniła sobie 1500 punktów do rankingu WTA Tour, w którym już ponad dwa miesiące temu zapewniła sobie prowadzenie na koniec roku. Zdobyła też czek na 2,145 miliona dolarów, co powiększa jej dorobek w karierze do imponującej kwoty 53 853 481 dol. (tylko oficjalne zarobki z kortów). W tym sezonie ustanowiła jednak rekord, którego mogą jej pozazdrościć wszyscy tenisiści poza Serbem Novakiem Djokovicem, który 2012 rok zakończył z rekordową sumą w tej dyscyplinie sportu - 12 803 737 dol., a rok wcześniej - 12 619 803. Amerykanka wskoczyła na trzecie miejsce na liście wszech czasów, bowiem od stycznia zgromadziła 12 385 572 dolarów. Tak efektowne zamknięcie najlepszego sezonu w karierze nie przyszło jej jednak łatwo, a przez większość finału sprawiała wrażenie mocno zmęczonej. Miała też wyraźne problemy z koncentracją i zdobywała punkty falami. Długo nie mogła wejść w mecz, który dość pewnie rozpoczęła Li od prowadzenia 3:0. Rywalka wyszła co prawda na 2:3, ale kolejne trzy gemy należały do Chinki, która zdobyła seta po około trzech kwadransach. Udało jej się to, chociaż miała w nim fatalną skuteczność pierwszego serwisu, na poziomie zaledwie 30 procent. Druga partia układała się od początku po myśli Williams, którą niepowodzenie w pierwszej części gry wyraźnie zmotywowało do większego wysiłku. Jednak i tutaj nie obyło się bez kłopotów, bowiem po dość pewnym objęciu prowadzenia 5:1 straciła dwa następne gemy. Udało się jej przezwyciężyć kryzys i wyrównała stan meczu po ponad półtoragodzinnej walce. Decydujący set nie był tak jednostronnym widowiskiem, jak wskazuje wynik, bowiem zdobycie sześciu ostatnich gemów przyszło liderce rankingu ze sporym trudem. Potrafiła się zmobilizować w decydujących momentach, podczas gdy Li wyraźnie paraliżowała trema, w jej pierwszym występie w finale turnieju masters. Williams czwarty raz zwyciężyła w tej imprezie, podobnie jak w 2001 i 2009 roku oraz w poprzednim sezonie. Po raz trzeci w karierze zakończy sezon jako numer jeden na świecie, poprzednio udało jej się to w latach 2002 i 2009. Tylko trzy tenisistki triumfowały dotychczas w turnieju masters cztery lub więcej razy: Amerykanka Martina Navratilova ośmiokrotnie, Niemka Steffi Graf pięć razy, a inna zawodniczka z USA Chris Evert - cztery. Natomiast Li awansuje w poniedziałek na trzecią, najwyższą w karierze pozycję w światowym rankingu. Umożliwi jej to 1050 punktów zdobytych w Turcji. Znajdzie się tuż przed Agnieszką Radwańską, która pozostanie czwarta, a z trzeciej na piątą lokatę spadnie Rosjanka Maria Szarapowa, która od sierpnia nie gra z powodu kontuzji barku. W grze podwójnej triumfowały Su-Wei Hsieh z Tajwanu i Chinka Shuai Peng, które w niedzielę po południu wygrały z Rosjankami Jekateriną Makarową i Jeleną Wiesniną 6:4, 7:5. Po trzech latach WTA Championships żegna się ze Stambułem. Od przyszłego roku na pięć kolejnych sezonów władze kobiecego tenisa przyznały licencję na jego organizację Singapurowi. Wyniki niedzielnych finałów: gra pojedyncza - Serena Williams (USA, 1) - Na Li (Chiny, 4) 2:6, 6:3, 6:0 gra podwójna - Su-Wei Hsieh, Shuai Peng (Tajwan, Chiny, 2) - Jekaterina Makarowa, Jelena Wiesnina (Rosja) 6:4, 7:5