"Jestem optymistą. To może być początek złotej ery. Nie wiadomo, co będzie dalej z Amerykanką Sereną Williams. Ze strony młodych tenisistek nie ma zbyt dużego zagrożenia. Agnieszka może dotrzeć do pierwszego lub drugiego miejsca w rankingu WTA. W pierwszej połowie kolejnego sezonu nie będzie bronić zbyt wielu punktów, a jej atutem jest regularność" - przekonywał Fibak. Niedzielne spotkanie Radwańskiej oglądał w Atenach, gdzie przebywa w odwiedzinach u córki. "W ciągu trzech godzin odebrałem około 40 telefonów z prośbą o komentarz. W Grecji byłem też trzy lata temu, gdy sukces w Paryżu odnosił Jerzy Janowicz. Wówczas także siedziałem i omawiałem jego wyniki" - wspominał trzykrotny finalista kończącego sezon turnieju (w 1976 roku w singlu, a w latach 1978-79 w deblu). Jak dodał, szczególne emocje przeżywał w końcówce meczu Polki z Czeszką Petrą Kvitovą, które ostatecznie krakowianka wygrała 6:2, 4:6, 6:3 "W trzecim secie przy stanie 5:3 i 30:0 przypomniał mi się mój finałowy pojedynek ATP World Tour Finals w Houston, kiedy miałem praktycznie wygrany mecz, a jednak zwycięstwo mi uciekło. Trzymałem kciuki, aby Agnieszce się to nie przydarzyło" - relacjonował. Zwycięstwo Radwańskiej w Singapurze Fibak określił jako największy sukces polskiego tenisa. Uznał je za równie wartościowe pod względem sportowym, jak jej występ w finale wielkoszlemowego Wimbledonu w 2012 roku, ale niedzielne osiągnięcie ma według niego dodatkową wartość. "Bo to jednak zwycięstwo. Mówimy nieraz o tych finałach, ale wygrana ma wyjątkowy smak. To bardzo cenny i słodki sukces. Agnieszka zyskała za niego dużo punktów, a także sowitą premię" - wyliczał. Nie zgadza się on z osobami, które uważają, że Radwańska niedzielny sukces zawdzięcza jedynie szczęściu, które miała "po drodze" w turnieju. Do półfinału awansowała z jednym wygranym meczem w fazie grupowej, a w pojedynku o prawo gry w decydującym spotkaniu jej rywalką była wyraźnie podmęczona Hiszpanka Garbine Muguruza. "Takie szczęście trzeba mieć. Mi go właśnie zabrakło w ważnych momentach. Agnieszka w Singapurze pokazała, jak mocna jest psychicznie. W małym ciele wielki duch. Ma mocny charakter. Dlatego też nie wyszła jej współpraca z Martiną Navratilovą, która też jest taka" - analizował były tenisista. Jak dodał, ostatnie udane tygodnie w wykonaniu 26-letniej Polki bardzo go cieszą ze względu na całą rodzinę Radwańskich. Ojciec Robert przez wiele lat był trenerem krakowianki, a jej siostra Urszula rywalizuje w imprezach WTA. "Agnieszka imponuje nie tylko wygraną w WTA Finals. Cieszy też to, że ma już 17 tytułów na koncie, 24 występy w finałach, ponad 500 wygranych meczów. Jestem szczęśliwy, że dokonała tego prezentując taki styl - grając delikatnie, sprytnie, technicznie. Ponad 20 milionów zarobionych na korcie też przemawia do wyobraźni" - zaznaczył ze śmiechem. Fibak pochwalił się także swoją intuicją. "Przed rozpoczęciem turnieju wysłałem SMS-a do trenera Agnieszki Tomasza Wiktorowskiego, że krakowianka wygra tę imprezę. Zazwyczaj tak nie robię, ale miałem wrażenie, że warunki są korzystne. Halowe imprezy sprzyjają takiemu tenisowi, jaki ona prezentuje, gdy nie przeszkadza np. wiatr" - uzasadnił.