Rozstawiona z "dziewiątką" Radwańska pokonała w sobotę Szwajcarkę Timeę Bacsinszky 3:6, 6:4, 6:1. - Timea dysponuje jednym z najlepszych bekhendów na świecie. Natomiast do końca nie wiadomo, czego można się spodziewać po jej forhendzie. Ogromną rolę odgrywa w meczu z nią praca nóg, bo z jednej strony trzeba być bardzo czujnym za linią końcową przy tych bardzo szybkich bekhendach i przesuwać się szybko na boki, a z drugiej może przylecieć krótki forhend i trzeba wejść szybko kilka metrów w kort, a potem znów się wycofywać. To trudny element, zwłaszcza gdy zawodnik nie czuje się do końca idealnie przygotowany fizycznie. Dlatego uważam, że Agnieszka wykonała dziś wielką pracę. To, że dała radę wybiegać te długie wymiany i większość z nich wygrać, to ogromny plus tego występu - podsumował w rozmowie z dziennikarzami Wiktorowski. Przed tym pojedynkiem drugi trener Polki Dawid Celt zaznaczył, że rywalizując z Bacsinszky trzeba cały czas wywierać na Szwajcarkę presję i unikać będącego jej atutem bekhendu. Wiktorowski przyznał po spotkaniu, że w pierwszym secie krakowianka nieco słabiej realizowała przedmeczowe założenia. - Myślę, że gdyby Agnieszka od początku konsekwentnie zagrała tak jak w drugim i trzecim secie do forhendu, to obraz pierwszego mógłby być inny. Przez to, że ten set uciekł - także dzięki dobrej grze Szwajcarki - potem trzeba było zaangażować się w stu procentach i walczyć o każdą piłkę, by wytrącić rywalce atuty. Nie zawsze można zrealizować taktykę, nie wnikając z jakich powodów. Sfera emocjonalna odgrywa też dużą rolę i to jak gra przeciwniczka. Gorzej wyglądało to trochę w pierwszej partii, ale w drugiej i trzeciej Agnieszka obnażyła słabość forhendową Szwajcarki. Doszło też zmęczenie rywalki i ta zaczęła się mylić - analizował. Szkoleniowiec pochwalił 28-letnią podopieczną za zaprezentowaną w sobotę waleczność. Podobnie jak w drugiej rundzie, zwyciężyła mimo porażki w pierwszej odsłonie. - Walka ze strony Agnieszki była taka, jaką byśmy oczekiwali we wszystkich meczach. Niezależnie od tego, czy prowadzi w danych spotkaniu, czy się jej nie układa. Te powroty to bardzo optymistyczny sygnał. Waleczność wróciła. Nawet jak jest przegrany break lub set, to wiara pozostaje i pozwala wrócić oraz wygrać cały mecz. To plus w kontekście kolejnych tygodni, bo bez pewności, bez wygranych meczów "na styku" nie da rady. Pewności siebie nie buduje się słabymi meczami, nawet tymi wygranymi 6:1, 6:1. Ją można zbudować grając z takimi przeciwniczkami i grając tak wyrównane mecze - argumentował. Kolejną rywalką Radwańskiej będzie rozstawiona z "siódemką" Swietłana Kuzniecowa. Krakowianka zmierzyła się z Rosjanką dotychczas 17 razy, z czego 13-krotnie ze zwycięstwa cieszyła się przeciwniczka. - Oczywiście, wszyscy bylibyśmy szczęśliwi, gdyby to Agnieszka awansowała do ćwierćfinału, ale przede wszystkim chciałbym, by to był dobry mecz. Tak jak to było przy Bacsinszky - cały świat teoretycznie wie, jak z nią grać i taktyka jest zawsze taka sama, ale nie zawsze to jest takie oczywiste i łatwe, by ją zrealizować. Przy Kuzniecowej najważniejsze jest, by zagrać dobry mecz, z taką intensywnością jak dziś, bo wtedy można pokazać pełnię swoich umiejętności - podkreślił. Trener 10. rakiety świata przestrzegł, że znana przede wszystkim z sukcesów na kortach ziemnych Rosjanka może być bardzo niebezpieczna również na trawie. - Wychowała się na ziemi i dużo grała na tej nawierzchni, ale w ostatnich dwóch latach bardzo poprawiła się jeśli chodzi o sposób poruszania się i na trawie też jest bardzo groźna. Styl Agnieszki sprawia, że jest predysponowana do gry na takim korcie. Kuzniecowa poprawiła jednak poruszanie się i operowanie piłką z forhendu. Jest w stanie rotować nią, odkręcać, grać z bardzo dużą prędkością. Będzie to na pewno trudniejszy mecz niż dziś - zaznaczył. Z Londynu Agnieszka Niedziałek