- Dobrze, że dziś nie pada, bo jest szansa, że wszystko pójdzie szybko i będę mogła na spokojnie obejrzeć w domu wieczorny mecz polskiej reprezentacji z Portugalią na Euro. Moi trenerzy jasno mi powiedzieli, że muszę nie tylko wygrać, ale jeszcze wyrobić się przed godziną 20. Mam poważne zadanie do wykonania - powiedziała Interii Radwańska, zaraz po popołudniowym treningu. W czwartym spotkaniu na korcie numer 2. - trzecim co do wielkości obiekcie tenisowym przy Church Road - rozstawiona z numerem trzecim krakowianka spotka się ze 103. w rankingu WTA Tour Chorwatką Anją Konjuh. Będzie to pierwszy pojedynek tych zawodniczek, a zdecydowaną faworytką jest Polka. Radwańska jest jedną z najwierniejszych fanek polskiej reprezentacji, która będzie wieczorem w Marsylii walczyć o awans do półfinału mistrzostw Europy z Portugalią. Francuski turniej jakby w ostatnich dniach mniej obchodzi brytyjską prasę, co nie dziwi po "upokarzającej" porażce Anglików z Islandią 1-2, jednak w obowiązkowych publikacjach na ten temat to Portugalia wymieniana jest jako faworyt pierwszego ćwierćfinału. - W tenisie nie liczy się ranking, ani rozstawienie. Czasem zawodniczka spoza pierwsze setki może zagrać mecz życia i wyeliminować liderkę rankingu, nawet w pierwszej czy drugiej rundzie Wielkiego Szlema. Oczywiście mam nadzieję, że tak się nie stanie w moim dzisiejszym meczu, ale też mocno wierzę w naszych piłkarzy. Stać ich na pokonanie Portugalczyków i awans. Będę mocno trzymać kciuki. A właśnie, muszę zobaczyć jak się rozwija sytuacja na moim korcie - powiedziała Interii krakowianka i szybko udała się do szatni. Wsparcie Radwańskiej dostrzegli polscy piłkarze, którzy w ostatnich dniach ogłosili, że wszyscy trzymają kciuki za zwycięstwo Agnieszki w Wimbledonie. Można śmiało powiedzieć, że powoli wśród polskich sportowców zaczyna panować atmosfera, jaka panuje w reprezentacji olimpijskiej podczas igrzysk. To też miła przeciwwaga dla nieco napiętej sytuacji w Wielkiej Brytanii, gdzie jak bumerang powracają ostatnio informacje o napaściach i innych nieprzyjemnych gestach pod adresem Polaków w Londynie i innych miastach. To reperkusje wyniku referendum sprzed tygodnia, w którym mieszkańcy Wysp nieznaczną większością opowiedzieli się wystąpienie z Unii Europejskiej. Zaowocowało to natychmiastową dymisją premiera Davida Camerona, ale i wielkim chaosem w miejscowej polityce, a także szukaniem winnych takiego waśnie wyboru obywateli. Na szczęście na trawiastych kortach The All England Lawn Tennis and Croquet Club nie zdarzyły się jakieś niemiłe zdarzenia, a liczne polskie flagi i kibice wytrwale wspierają Radwańską. Pewnie nie inaczej będzie podczas jej wieczornego meczu, ale fani mogą też wspomóc pierwszą zawodniczkę w rywalizacji deblistek. W czwartym meczu na korcie numer 8. Udział w The Championships rozpocznie Alicja Rosolska, a parze z Japonką Nao Hibino. Czeka je trudne zadanie, bowiem po drugiej stronie stanie duet rozstawiony z numerem 13, złożony z Amerykanki Vanii King i Rosjanki Ałły Kudriawcewej. Oprócz Rosolskiej do rywalizacji w grze podwójnej w Londynie zgłosiły się jeszcze dwie Polki. Klaudia Jans-Ignacik i Turczynka Cagla Buyukakcay wylosowały na otwarcie Brytyjki Naomi Beardy i Heather Watson, natomiast Paula Kania i Argentynka Maria Irigoyen spotka się z rosyjsko-słowackim duetem Julia Puntincewa i Magdalena Ribarikova. Obydwa spotkania odbędą się w piątek. W wyniku opóźnień spowodowanych przez deszcze, w środę wieczorem, organizatorzy podjęli decyzję, że w pierwszej rundzie debla mężczyzn rywalizacja będzie się toczyć do dwóch wygranych setów, a nie trzech. Ta informacja jest istotna dla dwóch Polaków, którzy znaleźli się w drabince The Championships 2016 - Łukasza Kubota i Marcina Matkowskiego. Kubot wystąpi na londyńskiej trawie razem z Austriakiem Alexandrem Peyą, jako debel rozstawiony z numerem siódmym. W pierwszej rundzie spotkają się oni w piątek z brytyjskimi posiadaczami "dzikiej karty", braćmi Kenem i Nealem Skupskimi. Natomiast Matkowski i Leander Paes z Indii wystąpią z numerem 12., a ich pierwszymi rywalami będą Yen-Hsu Liu z Tajwanu i Serb Janko Tipsareviciem, ale również dopiero w piątek. Kubot i Matkowski rozpoczęli ten sezon wspólnie, ale po czterech miesiącach zdecydowali się kontynuować go z innymi partnerami, ponieważ nie byli zadowoleni z osiąganych razem wyników. Przed wielkoszlemowym Roland Garros stworzyli pary, odpowiednio, z Peyą i Paesem, jednak na pewno zagrają ze sobą na sierpniowych igrzyskach olimpijskich w Rio. Wylosowana została wreszcie drabinka gry mieszanej, w której zdecydowała się wystartować trójka reprezentantów Polski, ale każde z zagranicznym partnerem. Dwójka z nich ma na otwarcie "wolny los", podobnie jak inne rozstawione miksty, więc rozpocznie udział od drugiej rundy. Z dogodności tej skorzystała para numer sześć w drabince, czyli Łukasz Kubot i Czeszka Andrea Hlavackova. Mogą oni spokojnie czekać na wyłonienie lepszego duetu w rywalizacji Czeszki Barbory Krejcikovej i Brazylijczyka Andre Sa z Australijczykami Samanthą Stosur i Johnem Peersem. Z numerem 11. Zostali rozstawieni Marcin Matkowski i Słowenka Katarina Srebotnik, której do kompletu zwycięstw w Wielkim Szlemie w mikście brakuje tylko triumfu w Londynie, gdzie najlepiej wypadła w 2008 roku dochodząc do finału. Pierwszymi przeciwnikami Matkowskiego i Srebotnik w Wimbledonie będą albo Hiszpanka Anabel Medina-Garrigues i Szwed Robert Lindstedt, albo Brytyjczycy Tara Moore i Ken Skupski. Natomiast od pierwszej rundy w grze mieszanej będzie rywalizować Alicja Rosolska w parze z Treatem Hueyem z Filipin. Spotkają się oni, zapewne w piątek, ze Szwajcarka Belindą Bencic i Szwedem Johanem Brunstroemem. W oczekiwaniu na dwa polskie mecze, warto zauważyć, że słoneczna pogoda sprawia, że pierwszych czwartkowe spotkania rozgrywane są niemal w ekspresowym tempie, co cieszy zapewne nie tylko Agnieszkę Radwańską, ale i jej trenerów Tomasza Wiktorowskiego i Davida Celta, czekających na wieczorne emocje piłkarskie. Do trzeciej rundy bez straty seta awansowały na przykład Rumunka Simona Halep (nr 5.), Amerykanka Madison Keys (9.), Holenderka Kiki Bertens (26.), czy Niemka polskiego pochodzenia Sabine Lisicki. Natomiast swoje pierwsze mecze w tegorocznej edycji pewnie wygrały choćby: Amerykanka Sloane Stephens (8.), Szwajcarka Timea Bacsinszky (11.) i Czeszka Barbora Strycova (24.). W rywalizacji tenisistów niespodziankę sprawił Brytyjczyk Daniel Evans, który osiągnął trzecią rundę eliminując Ukraińca Aleksandra Dołgopołowa (31.). Jego los podzielił Hiszpan David Ferrer (11.),ponosząc porażkę z Francuzem Nicolasem Mahutem. Za to w ślady Evansa poszli m.in. Belg David Goffin (11.), Hiszpan Roberto Bautista-Agut (14.), Amerykanin Sam Querrey (28.). Wśród zwycięzców w zaległych pojedynkach pierwszej rundy znaleźli się za ton np. Amerykanin John Isner (18.), Francuz Lucas Puille (32.), Rosjanin Michaił Jużny czy Włoch Fabio Fognini, który przed tygodniem poślubił byłą tenisistkę Flavię Penettę. Nowożeńcy spędzają właśnie swój miesiąc miodowy. Z Londynu Tomasz Dobiecki