- W pierwszym secie na pewno "Kuzi" pokazała kawał dobrego tenisa. Ten mecz nie zaczął się tak jak powinien z punktu widzenia Agnieszki. Pierwszy gem i prowadzenie przy własnym serwisie 40:0. Bardzo ważne jest, żeby pewnie otworzyć spotkanie i dobrze wejść w nie. Uciekł Agnieszce ten gem, potem była gra na równowagi, przewagi. Set bardzo szybko potoczył się pod dyktando Rosjanki, która następnie bardzo umiejętnie budowała sobie przewagę poprzez dobrą grę i dowiozła ją do końca. - Uważam, że w drugiej partii była zdecydowanie bardziej do ugryzienia. Wydaje mi się, że u Agi zabrakło wtedy trochę wiary w to, że można ją pokonać i odwrócić losy tego meczu. Na pewno też brakowało jej zdrowia, bo widziałem, że energii, i +prądu+ nie było tyle, co we wcześniejszych spotkaniach. W pewnym momencie bardziej walczyła sama ze sobą niż z Kuzniecową - ocenił Celt. Analizując sytuację z pierwszego gema zaznaczył, że pierwszy gem był ważny przede wszystkim pod względem mentalnym. - Wiedzieliśmy, czego się spodziewać po "Kuzi", że będzie chciała prowadzić grę bardzo blisko linii końcowej. Więc takie wejście w mecz, odrzucenie jej od tej linii, pokazanie "nie będzie tak, jak chcesz, że ja narzucam swoje warunki", to jest dość istotna rzecz. Ale nie był to kluczowy moment, bo było potem kilkanaście kolejnych gemów, gdzie można było jeszcze odwracać losy meczów - powiedział Celt. Jak dodał, z całego występu krakowianki w Londynie jest zadowolony. 28-letnia tenisistka po Rolandzie Garrosie walczyła przez dwa tygodnie z infekcją wirusową, która ją bardzo osłabiła i znacząco utrudniła przygotowania do startów na trawie. - Biorąc pod uwagę okoliczności, to wzięlibyśmy tę czwartą rundę w ciemno, choć wiadomo, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Trochę szkoda tego dzisiejszego meczu i tego drugiego seta. Szkoda, że się Aga nie przełamała, bo brakło trochę wiary, kilku takich ostrzejszych "depnięć" w pewnym momencie i to wszystko mogło potoczyć się w drugą stronę. - Start w całym turnieju trzeba ocenić pozytywnie, biorąc pod uwagę wspomniane okoliczności. Tego +prądu+ dziś Adze zabrakło. Liczyliśmy, że tak się jeszcze nie stanie, że wytrzyma ten mecz, ale też jak brakuje energii, a za rywalkę ma się taką tenisistkę jak Kuzniecowa, to z tyłu głowy jest informacja, że może być ciężko. Tym bardziej, że na te punkty trzeba naprawdę się napracować i nabiegać, a z drugiej strony nogi "nie podają"... I tak to wygląda - analizował sparingpartner, a prywatnie narzeczony Radwańskiej. Podkreślił, że Polka - która przed Wimbledonem rozegrała w tym roku tylko jeden mecz na trawie - z każdym kolejnym treningiem i spotkaniem na tej nawierzchni spisywała się lepiej. Przyznał, że na razie krakowianka i jej sztab szkoleniowy nie mają opracowanego planu na kolejne tygodnie, ale dłuższy odpoczynek jest mało prawdopodobny. - Na razie o wakacjach nie myślimy, bo brakuje nam treningu i przygotowania. Musimy wspólnie się zastanowić, jak się przygotować do tej drugiej części sezonu. Mam nadzieję, że zdrowie będzie teraz dopisywać i będzie chwila, by w końcu dobrze się przygotować pod względem fizycznym - zaznaczył. W tym roku 10. rakieta świata z powodu kłopotów zdrowotnych wycofała się z kilku turniejów. Celt podkreślił, że nie oznacza to jednak, iż do kalendarza startów na drugą część roku zostanie włączonych więcej imprez niż zwykle. - Nic na siłę. Na pewno nie pójdziemy w ilość, tylko w jakość. Potrzebujemy jednak trochę czasu, by ustalić dokładny plan - dodał. W drugiej części roku Radwańska będzie bronić punktów m.in. za zwycięstwa w ubiegłorocznej edycji imprez w New Haven i Pekinie. - Ja nie nastawiam się w tym roku absolutnie na żadną obronę punktów. Chciałbym po prostu, by można było normalnie pracować i trenować, by Aga pokazywała dobry tenis. To jest nadrzędny cel, a punkty i pozycja w rankingu są drugorzędną sprawą. Uważam, że jesteśmy na takim etapie kariery Agnieszki, że czy będzie 10., 15., czy 20., to nie robi dużego wrażenia. Jak będzie numerem jeden, to robi różnicę, bo na każdej innej pozycji już była i to przez wiele tygodni. Ważne, żeby była dobrze przygotowana i miała chęć do gry - zaznaczył drugi trener Radwańskiej. Zwrócił uwagę, że zawodniczka z Krakowa, jak każdy człowiek, ma swoje problemy, a kibicom trudno pogodzić się z jej pogorszeniem pozycji na liście WTA, bo przez wiele lat była w czołówce. - To, że wszystkich przyzwyczaiła do tego, że od dziewięciu czy dziesięciu lat nie wychodzi z +15+, to nie znaczy, że tak musi być cały czas. Chcielibyśmy, żeby z niej nie wypadała, ale to już siła wyższa. Czasem trzeba odpuścić, zrobić krok czy dwa do tyłu, żeby potem wykonać trzy do przodu - argumentował. Z Londynu Agnieszka Niedziałek