Wiktorowski podkreślił, że w meczu 1/8 finału z Janković, Radwańska walczyła o każdą piłkę. - Wygrała to spotkanie w starym stylu - ocenił trener tenisistki z Krakowa. Jak dodał, Radwańskiej przytrafiły się też błędy, ale nie były to dłuższe okresy słabszej gry. - Wkopała się w jakieś tam tarapaty. Natomiast niezależnie od tego, co się działo na korcie, po jednej czy dwóch piłkach wracała mentalnie i z koncentracją z powrotem na kort i walczyła o kolejny punkt. To nie jest tak, że musi wszystko wychodzić. Ale jeśli ma się takie zaangażowanie, to jest na pewno dużo większa szansa, że nawet jak coś nie idzie, to wynik dalej będzie korzystny na koniec - podsumował. Jego zdaniem zwycięstwo i awans do najlepszej ósemki Wimbledonu jest potwierdzeniem tego, że praca wykonana przez jego podopieczną w ostatnich miesiącach nie poszła na marne. - Pracowała bardzo ciężko, także w tym okresie na początku roku. To się nie przekładało na wynik, ale wierzyliśmy, że prędzej czy później się tak stanie. Tak naprawdę były też inne czynniki, które nie pozwalały jej grać na swoim najwyższym poziomie. Teraz się wszystko w miarę wyprostowało. To nie jest tak, żebyśmy popadali w nie wiadomo jaki optymizm, ale wszystko idzie w dobrą stronę i w tym kierunku będziemy zmierzać - zaznaczył. Zwrócił uwagę, że tylko przy takiej postawie, jaką obecnie prezentuje jego podopieczna, można realizować opracowane założenia. - W momencie kiedy człowiek jest wycofany, zdenerwowany, rozbity, nie reaguje w odpowiednim momencie, to nie ma szans, by wygrywać mecze i stąd porażki z dziewczynami, z którymi nie powinna była przegrać - przyznał. Zapewnił, że Madison Keys - ćwierćfinałową rywalkę Radwańskiej - znają dość dobrze i wiedzą, co potrafi. Głównym atutem Amerykanki jest duża siła uderzenia. - Lucie Hradecka, z którą Agnieszka grała na otwarcie, też uderzała bardzo mocno. Momentami chyba mocniej niż Keys. Z tym Agnieszka sobie poradziła. Mocne piłki to nie wszystko - zastrzegł. Jego zdaniem wybijanie z rytmu rywalki będzie trzeciorzędnym elementem w pojedynku z Keys. - Przede wszystkim musi być koncentracja ze strony Agnieszki, odpowiednie podejście do linii końcowej przy swoim serwisie. Ta chwila skupienia, odpowiedni serwis. Gra bez żadnych kompleksów, bez nerwów, bo wtedy człowiek reaguje instynktownie i wtedy będzie na pewno nadążać do tych piłek, które gra Keys. To jest najważniejsze - zagrać na luzie, ale jednocześnie będąc skoncentrowanym i ze świadomością tego, co jest do zrobienia na korcie - wyliczał szkoleniowiec krakowianki. Radwańska zmierzyła się z rozstawioną z "21" Amerykanką m.in. dwa lata temu w trzeciej rundzie Wimbledonu. Wówczas - tak jak i w dwóch pozostałych spotkaniach - lepsza była Polka. - Madison jest zdecydowanie w innym miejscu niż w 2013 roku. Ma dużo więcej doświadczenia. Za to będzie to podobny mecz pod względem bombardowania serwisowego - przewidywał Wiktorowski. W dwóch poprzednich spotkaniach Radwańskiej przytrafiły się duże spadki koncentracji. Jej trener zapowiedział po meczu trzeciej rundy, że czeka go z podopieczną rozmowa na ten temat. W poniedziałek zastrzegł jednak, że poprawa w grze tenisistki to nie jest efekt tylko tej rozmowy. - Gdyby jedna rozmowa zadziałała, to byłbym już dawno trenerem z 60 tytułami wielkoszlemowymi. Myślę, że to był efekt pracy, a rozmowa jest tylko po to, by to przypomnieć. Bo Agnieszka to wszystko już wie, tylko czasem jest po prostu tak, że człowiek gdzieś tam schodzi z tej dobrej drogi. To była normalna rozmowa, Agnieszka sama przyznała, że zdarzył się jej moment zawahania i tyle. Trzeba pamiętać i przypominać sobie o tym i chcieć walczyć - zakończył szkoleniowiec. Z Londynu Agnieszka Niedziałek