- Zaraz po losowaniu drabinki ucieszyłam się, jak zobaczyłam, że Aga nie trafiła do ćwiartki z Sereną Williams czy Marią Szarapową. Jednak nie byłam pewna czy poradzi sobie z Petrą Kvitovą w czwartej rundzie. Tego się nie dowiemy, bo Petra odpadła wcześniej, ale gra Agnieszki naprawdę robi na mnie niesamowite wrażenie - powiedziała Interii była austriacka tenisistka Barbara Schett, obecnie dziennikarka stacji Eurosport. - Właściwie od zawsze kibicuję Agnieszce, bo przy jej tenisie nie można się nudzić. Ona potrafi wszystko i z przyjemnością się ogląda jej mecze. Patrząc na sytuację w dolnej połówce drabinki nie mam najmniejszych wątpliwości, że wystąpi w sobotnim finale. Nie powinna tam przegrać z nikim, przynajmniej, jeśli w dwóch najbliższych meczach będzie się spisywał tak, jak od początku turnieju - dodała. W czterech pierwszych rundach Radwańska nie straciła seta. Przed meczem z Keys na jej korzyść przemawia nie tylko fakt, że trawa jest jej ulubioną nawierzchnia, ale i bilans dotychczasowych pojedynków z Amerykanką 3-0. Warto też pamiętać, że w poniedziałek wieczorem jej rywalka rozegrała długi (przegrany) trzysetowy mecz miksta przeciwko polsko-czeskiej parze Łukasz Kubot i Andrea Hlavaczkova. Kilka godzin wcześniej w singlu pokonała Białorusinkę Olgę Goworcową. - Już przed turniejem typowałam Radwańską jako "czarnego konia" tegorocznego Wimbledonu i moje przewidywania, jak dotychczas, się sprawdzają. Jestem przekonana, że podobnie będzie dalej. Po tym jak się ułożyła sytuacja w dolnej połówce drabinki nie wyobrażam sobie, żeby nie doszła tu do finału. Ale oczywiście w kobiecym tenisie nie można być niczego pewnym. W 2013 roku byłam pewna, że właśnie z nią zagram w finale, ale wtedy przegrała w półfinale z Sabine Lisicki. Ciekawa jestem na ile sprawdzą się moje przewidywania - powiedziała Interii Marion Bartoli. Francuzka jedyne zwycięstwo w Wielkim Szlemie odniosła właśnie w Londynie przed dwoma laty, po czym zakończyła karierę. Krakowianka była jedną z nielicznych tenisistek, z którą nie udało jej się wygrać, a bilans pojedynków był korzystny dla Polki 7-0. - Wiem, wiem, poprzednio panu mówiłam, że w półfinale Agnieszka zagra z Wozniacki, ale każdy się może przecież pomylić typując wyniki w kobiecym tenisie. Porażka Caroline jest dla mnie dużą niespodzianką, ale też jeszcze bardziej upewnia mnie w przekonaniu, że Radwańska ma bardzo, ale to bardzo duże szanse, by wystąpić tu znów w finale - powiedziała Interii Jana Novotna. Czeszka, która swój jedyny wielkoszlemowy tytuł wywalczyła właśnie w Londynie (w 1998 roku) była przed czwartą rundą przekonana o składzie półfinału Wozniacki-Radwańska. Jednak Dunka polskiego pochodzenia przegrała nieoczekiwanie z Hiszpanką Garbine Muguruzą (20.), która we wtorek spotka się ze Szwajcarką Timea Bacsinszky (15.). - Nie potrafię w tym meczu wskazać zwyciężczyni, wydaje mi się, że będzie bardzo równy i szanse są dokładnie 50 na 50. Ale jestem przekonana, że obie tu na trawie zrobiły już więcej, niż można się było po nich spodziewać. Dla każdej występ w półfinale Wielkiego Szlema to będzie już duży wynik, ale i stres. Natomiast Agnieszka tam już była i jej ręka nie powinna zadrżeć w decydujących momentach - dodała Novotna. We wtorek o godzinie 13.00 na Kort numer 1 wyjdą Serb Novak Djoković (nr 1.) i Kevin Anderson z RPA (14.), by rozegrać piątek seta ostatniego meczu czwartej rundy singla mężczyzn. Potem Muguruza zagra z Bacsinszky, a dopiero po nich dnia Radwańska z Keys. Z Londynu Tomasz Dobiecki