- Ten mecz mógł się podobać. Jelena ma chyba w sumie dość podobny styl do mnie. Nie gra na jedną, dwie piłki, lecz jest wszechstronną zawodniczką. Dlatego dzisiaj na korcie można było zobaczyć prawie wszystko, jeśli chodzi o tenisowe uderzenia. Były długie wymiany, skróty, loby, po prostu było wszystko i bardzo wyrównana gra o każdy punkt - powiedziała po zwycięstwie 26-letnia krakowianka. Radwańska poprawiła bilans meczów z byłą liderką rankingu WTA Tour na 6-3, ale na trawie spotkały się po raz pierwszy. Podczas gry bardzo głośno Janković dopingował jej brat, fizjoterapeuta i niektórzy z zaproszonych przez nich do "player’s box". Chwilami odbywało się to na granicy dopuszczalnej przez przepisy. - Szczerze mówiąc ja niczego nie słyszałam i tak naprawdę mi to kompletnie nie przeszkadzało. W sumie, dopóki nie krzyczą po pierwszym zepsutym serwisie, to jest ok. A reszta to już jest wtedy nieważna. Czasem coś tam usłyszę, ale praktycznie to jednym uchem wpada, drugim wypada i to po pół sekundy, więc nie ma to większego znaczenia podczas gry - uważa Polka. Radwańska w kilku kluczowych momentach meczu kwestionował decyzje sędziów i korzystała ze sprawdzenia zapisu systemu komputerowego "HawkEye". Tylko raz się pomyliła, a pięć jej prób okazało się skutecznych, w tym przy setbolu zamykającym pierwszą partię. - Na pewno tak, dzisiaj grałyśmy dosłownie na milimetry. Taki mecz pokazuje, jak obecnie ważny jest ten challenge, bo jednak ciężko jest zobaczyć i mieć pewność. W takich sytuacjach na styku warto wziąć challenge, bo a nuż się trafi, sędzia się mógł przecież pomylić - powiedziała krakowianka. - No i dzisiaj właściwie prawie zawsze mi się udawało, szczególnie w ważnych momentach. Pamiętam taki mecz w Nottingham, gdzie nie było tego challenge’u. Nie raz chciałam wtedy go brać, ale nie było takiej możliwości i to mnie denerwowało. Jednak to mocno pomaga, czasem milimetry robią wielką różnicę, co widzieliśmy dzisiaj - dodała. Pierwszy set był bardzo zacięty i wyrównany, a trwał 61 minut, a druga partia tylko 42 minuty. Większość piłek zawodniczki rozstrzygały w dłuższych wymianach, choć nie trzymały się kurczowo końca kortu, a tylko sporadycznie decydował o wszystkim serwis czy return. Kolejna rywalka krakowianki - Keys prezentuje zupełnie inny styl gry, bardziej ryzykowny, bowiem stara się jak najszybciej zdobywać punkty. - Wiadomo, że jutro będzie ciężko, bo to zupełnie inna przeciwniczka, inny styl gry. Tak to w tenisie bywa, że dzień po dniu wychodzi się na kort na kogoś zupełnie innego. Należy się do tego po prostu przyzwyczaić. Keys, to jest tak naprawdę tenis, jaki miałam w pierwszej rundzie (Czeszka Lucie Hradecka - przyp.), ale o klasę wyżej, może dwie. Na pewno ciężko się będzie wgrać, tutaj już nie będzie timingu, nie będzie rytmu. Tutaj wszystko się będzie działo bardzo szybko, gem za gem, piłka za piłkę i nie będzie takich wymian, jak chociażby dzisiaj - uważa Radwańska. To jest dziesiąty start Polki w Wimbledonie i po raz piąty osiągnęła tu 1/4 finału. - Ciężko porównać moja tegoroczną drogę do ćwierćfinału z poprzednimi. Nawet bym chyba nie pamiętała wszystkich swoich meczów tutaj. Gdzieś tam może były łatwe pierwsze czy nawet drugie rundy, ale potem już gra się z zawodniczkami rozstawionymi, albo z tymi w dobrej formie, które wygrały po drodze z tymi lepszymi. Tutaj więc nie ma już, że łatwo, ciężko. Ale na pewno były też takie lata, że były same trzysetówki. Tutaj, jak dotychczas, nie przegrałam jeszcze seta, więc teoretycznie można powiedzieć, że jest łatwiej, ale to tak chyba tylko z boku tak wygląda - powiedziała Radwańska. Krakowianka w 2012 roku wystąpiła w Londynie w finale, a w kolejnym sezonie odpadła w półfinale. We wtorek spotka się z Keys w trzecim spotkaniu na korcie numer 1, drugim co do wielkości stadionie The All England Lawn Tennis and Croquet Club. Przed nimi zagrają tam Szwajcarka Timea Bacsinszky (15.) z Hiszpanką Garbine Muguruza (20.). Te pojedynki wyłonią parę półfinałową w dolnej połówce drabinki. Wcześniej swój mecz 1/8 finału dokończą natomiast panowie. Broniący tytułu Serb Novak Djoković (1.) remisuje po czterech setach z Kevinem Andersonem (RPA, 14.). Ich mecz w poniedziałek przerwał zmrok. Tenisistki znajdujące się w jej górnej części będą rywalizować na korcie centralnym. Najpierw Rosjanka Maria Szarapowa (4.) będzie rywalizować z Amerykanką Coco Vandeweghe, a następnie Serena Williams (1.) z Białorusinką Wiktorią Azarenką (23.). Z Londynu Tomasz Dobiecki