"Najważniejsze jednak jest to, że Agnieszka cały czas grała swój tenis i uderzała bardzo swobodnie piłki niskie i szybkie na końcową linię, które utrudniały życie wysokiej rywalce. Poza tym potrafiła też chwilami zupełnie poplątać jej nogi. Owszem były momenty, że Woskobojewa na chwilę łapała swój rytm gry, jednak zaraz po tym znów się gubiła i psuła wiele uderzeń, co był skutkiem podejmowania nadmiernego ryzyka. Jednak przy tak grającej Agnieszce to był jedyny sposób, żeby mogła nawiązać z nią poważną walkę. Galina zdecydowanie woli atakować piłki odbijające się wysokim kozłem, a takich otrzymywała niewiele. Konsekwentna gra Agnieszki sprawiała, że rywalka starała się skracać wymiany i często szła do przodu, ale wtedy często natrafiała na skuteczne minięcia. Miała też wyraźne kłopoty z dochodzeniem do dropszotów, co nie dziwi przy jej sporym wzroście" - ocenił Wiktorowski. "Kolejna rywalka Julia Goerges również lubi wysokie piłki, bo wtedy uderza je agresywnie i zaczyna atakować. Dlatego Agnieszka będzie musiała, podobnie jak z Woskobojewą, grać niskie i szybkie piłki. Potrzebny też będzie spokój i regularność. Na pewno, bez patrzenia w ranking, można powiedzieć, że Niemka jest w zasięgu Agnieszki i nie powinna sprawić niespodzianki. Ale pamiętajmy, że to Wielki Szlem. Tu się toczy zacięta walka o każdą piłkę, więc nikogo nie wolno lekceważyć. Do tego dochodzi często wiatr, zmienne warunki, albo upał. Na szczęście w piątek temperatura była już normalna, na poziomie dwudziestu kilku stopni, a nie blisko czterdziestu" - stwierdził. "Za Agnieszką są już trzy mecze, a każdy kolejny będzie teraz coraz trudniejszy. W dodatku w niedzielę walka będzie się toczyć o pozostanie w turnieju na drugi tydzień. Nie chcę teraz oceniać formy Agnieszki i jej dotychczasowych występów. Po prostu skupiamy się na kolejnych rywalkach i pojedynkach. Zwycięstwa w nich są celem, a forma jest stabilna, choć zawsze mogą się zdarzać małe wzloty i małe upadki. To normalne, szczególnie w tak długich turniejach. O nich jednak trzeba zapominać, gdy tylko wychodzi się na kort do gry w kolejnej rundzie, podobnie jak o dolegliwościach i kontuzjach. Agnieszka przyjechała do Melbourne mocno przeziębiona i strasznie długo trwało leczenie, bo musieliśmy uważać na to, jakie leki zażywa. Wszystko przez bardzo rozbudowaną listę zakazanych substancji w ramach przepisów antydopingowych. Teraz już jest wszystko w porządku i nie ma już żadnych problemów ze zdrowiem, a o drobniejszych urazach nigdy się nie mówi, bo to normalne gdy się gra w tourze" - zakończył Wiktorowski.