Mecz zaplanowano jako drugi (ok. godz. 19 czasu polskiego) na największej arenie nie tylko kompleksu Flushing Meadows, ale i tenisowej w ogóle - mogącym pomieścić 23 771 widzów Arthur Ashe Stadium. Reprezentantka gospodarzy grała już na tym korcie w drugiej rundzie, pokonując Tunezyjkę Ons Jabeur 7:6 (8-6), 6:2. "Czuć energię, czuć klimat, czuć siłę płynącą od tłumu kibiców. Występ na tym obiekcie to wielkie przeżycie, ale i ogromna przyjemność" - przyznała Amerykanka, która urodziła się w Nowym Jorku, mieszkała na Long Island, by w wieku 10 lat przenieść się z matką do Kalifornii. Będzie to siódmy pojedynek tych zawodniczek, a drugi w tym roku. Bilans jest korzystny dla Radwańskiej, która wygrała pięć z dotychczasowych konfrontacji, w tym w dwóch setach (6:3, 6:2) niespełna miesiąc temu w pierwszej rundzie turnieju WTA w Toronto. Jedynej porażki doznała przed rokiem na trawie w Birmingham. Podopieczna trenera Tomasza Wiktorowskiego po raz 12. z rzędu startuje w US Open. To jedyny turniej wielkoszlemowy, w którym jeszcze nigdy nie znalazła się w "ósemce". Na 1/8 finału zatrzymała się pięciokrotnie - w latach 2007-08 i 2012-13 oraz w poprzednim sezonie. Jej rywalka w styczniu dotarła do półfinału Australian Open, a w lipcu do ćwierćfinału Wimbledonu, natomiast w US Open dopiero po raz pierwszy dotarła do trzeciej rundy.