23-letnia krakowianka zarobiła w Londynie 557 tysięcy funtów i zdobyła 1400 punktów do klasyfikacji WTA Tour, w której zajmie w poniedziałek drugą pozycję, najwyższą w dotychczasowej karierze.Wimbledońskie finały to zawsze wielkie święto. To pełne zwyczajowych detali, często niedostrzeganych gołym okiem, uroczystości w "świątyni tenisa", jak się przyjęło określać Wimbledon, najstarszy i najbardziej prestiżowy turniej na świecie, którego początki sięgają 1877 roku. W przypadku mężczyzn ta impreza ma już 126. edycję.Krótko przed godziną 14 na Kort Centralny wszedł sędzia główny meczu Szwed Lars Graf, a po nim sędziowie liniowi w skrojonych na miarę granatowych marynarkach, kremowych spodniach, obowiązkowo w fioletowo-zielonych krawatach The All England Lawn Tennis and Croquet Club. Do ostatniej chwili wypełniała się też Loża Królewska gośćmi zaproszonymi przez księcia Kentu Edwarda Windsora, honorowego prezesa najstarszego londyńskiego klubu.Punktualnie o godzinie 14.00 pojawiły się główne bohaterki tego popołudnia, obie z bukietami biało-fioletowych kwiatów. Jako pierwsza na kort weszła Radwańska w białej sukience przylegającej do ciała oraz w daszku na głowie. Tuż za nią wkroczyła Williams ubrana w białe bolero z ogromnymi kanciastymi klapami, w którym pozostała na czas rozgrzewki, zanim odsłoniła białą luźno rozchodzącą się pod biustem sukienkę. Jej bujne kręcone włosy przytrzymywała opaska w tonacji lila, takiej samej jak krótkie spodenki, wstawki w butach i frotki na nadgarstkach.Początek meczu nie był zaskoczeniem. Williams starała się dosłownie zabijać piłki już od pierwszych uderzeń w wymianach, czy to był zabójczy serwis, czy też nie mniej skuteczny return. Swoje gemy wygrywała pewnie, a walka toczyła się przy podaniu krakowianki.Prowadząc 5:0 i 40-15 Amerykanka nie wykorzystała dwóch setboli, z trudem odbierając serwis Polki. Przy pierwszym był aut, przy drugim również, ale po zagraniu ramą.Gdy chwilę później Radwańska zdobyła asem pierwszego gema, po 32 minutach gry i otrzymała długą owację od blisko 15-tysięcznej widowni. Jednak cztery minuty później Amerykanka zakończyła pierwszą partię wygrywającym serwisem. Wtedy spadł niewielki deszcz, tenisistki udały się do szatni, a kortowi rozciągnęli nad trawą zieloną plandekę ochronną.Po blisko 20-minutowej przerwie i rozgrzewce wznowiono finał i po raz pierwszy Radwańska objęła w nim prowadzenie, utrzymując swój serwis na otwarcie seta. Później przegrywała już 1:3 i 2:4, po czym wyszła na 5:4 i 6:5. W dwunastym gemie, po godzinie i 24 minutach, przełamała podanie rywalki przy pierwszym setbolu.W decydującej partii Polka, zgodnie z regułą własnego serwisu, objęła prowadzenie 2:1 i wydawało się, że jest w stanie pokonać bardziej utytułowaną rywalkę. Jednak w pięciu następnych gemach lepsza okazała się Amerykanka, która po raz piąty triumfowała w Londynie.Kort Centralny w Wimbledonie ma niepowtarzalny charakter, choć ponad dekadę temu przeszedł - jak cały obiekt przy Church Road - gruntowną przebudowę, a w 2009 roku został wzbogacony o półprzezroczysty dach. Jest on rozsuwany, gdy pada deszcz, ale w sobotę organizatorzy mimo zmiennej pogody nie zdecydowali się na ten krok.Wejście na jego trybuny zawsze powoduje skupienie i dreszcz emocji związany z historią tego miejsca i wielkich mistrzów "białego sportu", którzy właśnie tutaj mogli trzymać najcenniejsze tenisowe trofea. Z Londynu Tomasz Dobiecki