Bilet do Singapuru Radwańska wywalczyła dzięki punktom zdobytym za niedzielny triumf w turnieju WTA w chińskim Tiencinie. 26-letnia tenisistka zaznaczyła, że sama przed rozpoczęciem części sezonu w Azji nie liczyła zbytnio, iż uda jej się znaleźć w gronie ośmiu najlepszych w tym roku zawodniczek, które zagrają w mistrzostwach WTA. - Agnieszka chciała chyba w ten sposób stworzyć sobie pewien bufor bezpieczeństwa. Beton, który jest w Azji, jest inny niż ten w USA i zazwyczaj bardzo dobrze się jej na nim grało. Śledziłam jej wyniki na bieżąco i wiedziałam, że musiałby nastąpić kataklizm, by jej zabrakło w Singapurze. Pod koniec sezonu jest już nieco łatwiej, bo niektóre zawodniczki nie mają już tyle siły i motywacji, by rywalizować na całego - podkreśliła Sakowicz-Kostecka. W drodze po triumf w Tiencinie Radwańska miała na swojej drodze tylko jedną rywalkę z "70" rankingu. W półfinale wyeliminowała Czeszkę Karolinę Pliszkovą, 15. rakietę świata. - To był turniej kategorii International, więc nie mogło w nim być zbyt wiele czołowych zawodniczek, ale taką imprezę też trzeba wygrać. Agnieszka zrobiła to, co do niej należało. Jedynie nieco kłopotu miała w pierwszym secie ćwierćfinału z Rosjanką Jelizawietą Kuliczkową, który zakończył się tie-breakiem - oceniła członkini zarządu Małopolskiego Związku Tenisowego. Podopieczna Tomasza Wiktorowskiego dostała "dziką kartę" od organizatorów rozpoczynającej się w poniedziałek imprezy w Moskwie, by - gdyby była potrzeba - powalczyć tam o dodatkowe punkty do rankingu "Road to Singapore". Wycofała się jednak, jako przyczynę podając kontuzję barku. - Spodziewałam się, że tak będzie. Tenisistki zwykle tak postępują, gdy wywalczą awans. Agnieszka ma przeciążony bark i można było przypuszczać, że posłuży to jako pretekst do wycofania się z imprezy w stolicy Rosji. Gdyby nie zgłosiła urazu, to konsekwencje rezygnacji byłyby pod względem finansowym znacznie bardziej dotkliwe - argumentowała Sakowicz-Kostecka. Z udziału w mistrzostwach WTA wycofała się ponad dwa tygodnie temu Amerykanka Serena Williams. Zdaniem tenisowej ekspertki nieobecność liderki WTA nałoży dodatkową presję na uczestniczki. - Serena byłaby murowaną faworytką, bez niej szanse się wyrównują. Trzeba będzie pokazać się z dobrej strony. Oczy większości kierować się będą teraz pewnie w kierunku Hiszpanki Garbine Muguruzy, która ostatnio jest w świetnej formie, i Rumunki Simony Halep - zaznaczyła. W ostatnich miesiącach rzadko na korcie można zobaczyć Marię Szarapową, która także jest już pewna startu w Singapurze. Rosjanka jako przyczynę podawała kłopoty zdrowotne. - Wydaje mi się, że w jej przypadku większym problemem jest brak motywacji. Zawsze ceniłam ją za determinację, ale mam wrażenie, że ostatnio bardziej absorbuje ją życie poza kortem. Poza tym przed nią w listopadzie finał Pucharu Federacji i chyba nie chce zbytnio tracić sił - tłumaczyła Sakowicz-Kostecka. Radwańska po raz siódmy weźmie udział w kończącej sezon imprezie. W latach 2008-09, gdy gospodarzem była Dauha, krakowianka rozegrała po jednym spotkaniu jako rezerwowa. Od 2011 roku zaś występuje regularnie, jako pełnoprawna uczestniczka imprezy. Jej najlepszym wynikiem jest półfinał, do którego dotarła dwukrotnie - w 2012 roku, gdy rywalizacja toczyła się w Stambule, oraz w poprzednim sezonie, kiedy po raz pierwszy tenisistki gościł Singapur. Poza Polką, Halep, Szarapową i Muguruzą pewna startu w najbliższej edycji jest także Czeszka Petra Kvitova. Do obsadzenia pozostały trzy miejsca. Tegoroczne mistrzostwa WTA odbędzie się w dniach 25 października - 1 listopada.