Czemu tak mocno zlali go wodą? - To nie była ani słabość do słońca, ani chęć udowodnienia, że to najwolniejszy z paryskich kortów. Faktycznie, jak mówiłam poprzednio, Suzanne Lenglen jest dużo wolniejszy niż kort numer dwa, na którym grałam pierwszy mecz. Szczególnie na samym początku dzisiaj to było widać. Nie wiem, czemu go tak mocno zlali wodą, bo w pierwszym secie to była wręcz taka mokra glina. Zdecydowanie to najwolniejszy kort na całym obiekcie i nie wiem, czy kiedykolwiek się z nim "przeproszę". Ciekawe jakby ten mecz wyglądał na którymś z szybszych kortów tutaj. Myślę, że byłby krótszy - powiedziała Radwańska po awansie do III rundy, rozstawiona z numerem dziewiątym. - Na pewno ona zagrała tutaj bardzo dobrze w pierwszym secie i też troszkę miała szczęścia, było parę piłek pod końcową linię na moją niekorzyść. Ale na pewno urok tenisa ma to do siebie, że po pierwszym secie trzeba jeszcze wygrać drugiego, a to już nie jest takie łatwe. Wydaje mi się, że ona nie utrzymała tego poziomu gry z pierwszego seta. Nie wiem, czy przez upał, czy "zeszła" trochę z intensywności, to już ją trzeba zapytać. Ale na pewno w drugim i trzecim secie już grała słabiej, a ja coraz lepiej - dodała. Rywalka do turnieju głównego przebiła się z eliminacji, a z krakowianką poniosła trzecią porażkę, podobnie jak przed pięcioma laty w ćwierćfinale turnieju WTA na ziemnej nawierzchni w Brukseli i rok później w spotkaniu Fed Cup na twardym korcie. Tym razem po raz pierwszy zdołała jej "urwać" seta. Było w nim sporo zwrotów akcji, przełamania serwisów, ale jego losy rozstrzygnął dopiero tie-break, wygrany przez Belgijkę 7-3. Nawet objęła prowadzenie 1:0 w drugiej partii, ale kolejne pięć gemów padły łupem Polki, która parę chwil później wygrała tę partię 6:2. W decydującym secie kluczowe okazało się jedno przełamanie podania van Uytvanck w trzecim gemie, a tej przewagi Radwańska nie wypuściła z rąk. Agnieszka: Z moim ciałem jest dobrze - Po tym meczu z moim ciałem jest dobrze, lepiej może odpukać, bo zwykle wszystko wychodzi dopiero niestety na drugi dzień. Ze stopą też wszystko dobrze. Ale gra na ziemi to na pewno też duże obciążenie dla barku i dla łokcia, bo piłki są ciężkie. Praktycznie po jednym gemie piłka wygląda jakby się grało nią trzy godziny. Też jest to obciążenie dla samej ręki - powiedziała Interii Radwańska, która w pierwszym secie skorzystała z pomocy fizjoterapeutki, chodziło o otarcia dłoni. - Wiadomo, odciski i pęknięcia skóry. Witamy na "ziemi", bo tu się trochę inaczej uderza piłki, jest inny chwyt rakiety. A wystarczy milimetr w jedną czy drugą stronę i od razu są niespodzianki. Ważne też, że kondycyjnie wytrzymałam, w dodatku lepiej od rywalki, bo wiadomo, że po przerwie mogą być braki kondycyjne, bo dawno już nie zagrałam tak długiego meczu - dodała. W trzeciej rundzie Rolanda Garrosa tenisistka z Krakowa - obecnie 10. w rankingu WTA - spotka się z Francuzką Alize Cornet, 43. na świecie. Bilans ich dotychczasowych pojedynków jest zdecydowanie korzystny dla Agnieszki 7-1, która jedyną porażkę poniosła na twardym korcie w halowym turnieju WTA Katowice Open. - Nie chcę się jakoś nastawiać, ale wolałabym z Cornet zagrać nie na Lenglen. Chociaż obie będziemy miały te same szanse, ale wolałabym jednak Chatriera, bo pewnie na jednym z tych dwóch będziemy grać. Najlepiej byłoby zagrać na "dwójce" lub "trójce", ale to niemożliwe. W końcu to Francuzka. Na pewno nie będzie to łatwy mecz, bo widownia będzie mocno za nią, ale już to przerabiałam w pierwszej rundzie, więc jestem zaprawiona w bojach. Wiem, że w piątek ma tutaj padać, ale mam nadzieję, że do soboty wszystko wyschnie, wolałabym jednak grać w słońcu, nawet jeśli będzie upał - tłumaczyła Radwańska. 28-letnia Polka przed startem w Paryżu trenowała tylko kilka dni, po ponad miesięcznym leczeniu i intensywnej rehabilitacji w kraju. - Przez ten miesiąc starałam się robić praktycznie wszystko, ciągle być w ruchu, nie obciążając tej stopy za bardzo. Było też tak, że nie mogłam na niej stanąć, tak była opuchnięta po seriach zastrzyków. Wszystko co mogłam, to robiłam. Tak naprawdę nie czułam się, jakbym miała przerwę. Każdy wolny czas starałam się wykorzystać na aktywność ruchową np. rowerowe przejażdżki po lesie. Pogoda dopisywała, więc mogłam ten czas spędzić bardzo aktywnie - powiedziała Radwańska. Magda Linette: To punkt przełomowy Po raz pierwszy od Australian Open 2008 w trzeciej rundzie Wielkiego Szlema wystąpią w singlu dwie Polki. Do tej fazy awansowała godzinę wcześniej również Magda Linette, która do tego roku w Paryżu nie zdołała wygrać meczu. 25-letnia poznanianka, trenująca od kilku lat w Chorwacji, w ciągu godziny i sześciu minut pokonała sklasyfikowaną na 30. miejscu w rankingu WTA Tour Chorwatkę Anję Konjuh (rozstawiona z numerem 29.), swoją deblową partnerkę. - To jest w jakimś stopniu punkt przełomowy, bo po raz pierwszy udało mi się dojść do trzeciej rundy w Wielkim Szlemie. Myślę, że miałam trochę szczęście, że grałyśmy na "ziemi", bo na szybszym korcie byłoby mi zdecydowanie trudniej prowadzić grę z Anją - podsumowała występ Linette. Kolejną przeciwniczką Linette będzie Ukrainka Elina Switolina. Rozstawiona z numerem piątym, a szósta na świecie, tenisistka pokonała w drugiej rundzie nie bez trudu Bułgarkę Cwetanę Pironkową 3:6, 6:3, 6:2. Marcin Matkowski: Jest wściekłość i rozgoryczenie Nie powiodło się natomiast w drugiej rundzie debla Marcinowi Matkowskiemu w parze z Francuzem Eduardem Rogerem-Vasselinem (nr 12.). Nieoczekiwanie przegrali w meczu o miejsce w 1/8 finału z Argentyńczykiem Andresem Molterim i Kanadyjczykiem Adilem Shamasdinem 5:7, 6:7 (7-9). - Niestety, mieliśmy obydwa sety w rękach, dwa razy było 5:2, 5:3 i dwa razy wtedy serwowałem, gdzie serwis jest przecież moją najsilniejszą bronią. Zresztą w pierwszym secie chyba tylko jeden pierwszy serwis trafiłem, a na moim drugim oni zaczęli świetnie returnować. Mogę mieć tylko pretensje do siebie, że zawaliłem mecz. Gdybyśmy przegrali go 2:6, 2:6, to nie byłoby żalu, a tak jest wściekłość i rozgoryczenie, że dwa razy nie zamknąłem seta i mogę mieć pretensje tylko do siebie. Jak się w tenisie nie wygrywa setów z 5:2, to się przegrywa mecze. Niestety i nie ma mnie już w turnieju - powiedział Interii Matkowski. Polak w Paryżu wystąpi jeszcze w grze mieszanej z Czeszką Lucie Hradecką, a w pierwszej rundzie spotkają się w piątek z amerykańskim duetem Bethanie Mattek-Sands i Steve Johnson (w piątym meczu na korcie numer 17.). Po Roland Garros Matkowski szybko przeniesie się na trawę, na której chce wystąpić w trzech turniejach przed Wimbledonem. A jego partnerem będzie świetny deblista Białorusin Maks Mirnyj. - Cieszę się, że z Maksem zagram trzy turnieje, bo tylko w tygodniu, gdy jest Queens Club i Halle będę musiał znaleźć innego partnera. Trawa nie jest jakąś moją ulubioną nawierzchnią, ale biorąc pod uwagę ten sezon, gdzie "ziemia" wypadła bardzo słabo pod względem wyników, to mam nadzieję, że na trawie będzie lepiej. Maks przy swoim wzroście i zasięgu ramion świetnie kryje siatkę, dobrze serwuje, ja - jeśli jestem w formie - to serwis jest moją silną bronią, więc liczę, że może nam dobrze pójść. Jego sytuacja rankingowa jest podobna do mojej, więc będziemy się starali wypaść w każdym turnieju jak najlepiej - dodał Matkowski. Oprócz niego w piątek wystąpi jeszcze trójka Polaków, w czterech meczach, a najbardziej pracowity dzień czeka Alicję Rosolską. Najpierw o godzinie 11.00 na korcie numer 14. w parze z Japonką Nao Hibino będzie walczyć w drugiej rundzie debla z Chorwatką Dariją Jurak i Australijką Anastazją Rodionową (17.). Następnie wieczorem, na korcie nr 16., rozpocznie rywalizację w grze mieszanej w parze z Nowozelandczykiem Michaelem Venusem. Ich rywalami będą Łotyszka Jelena Ostapenko i Brazylijczyk Bruno Soares (8.). O godzinie 11.00 na korcie nr 17. Wystąpi Łukasz Kubot z Brazylijczykiem Marcelo Melo (nr 4.). Liderzy rankingu najlepszych par sezonu ATP Doubles Race to London zmierzą się w drugiej rundzie z amerykańsko-nowozelandzkim duetem Ryan Harrison i Michael Venus, partnerem mikstowym Rosolskiej. Natomiast wczesnym popołudniem, w drugim meczu na korcie nr 16., Linette i Konjuh spotkają się z Czeszkami Lucie Hradecką i Kateriną Siniakovą (6.). Stawką będzie awans do trzeciej rundy, czyli 1/8 finału. Z Paryża Tomasz Dobiecki