- Skupiałam się na najtrudniejszych momentach, wówczas, gdy przełamałam ją w pierwszym secie, jak i w czasie tie-breaku - tłumaczyła Polka na pomeczowej konferencji prasowej. Jak oceniła, oba sety były bardzo wyrównane, decydowało kilka pojedynczych piłek. Radwańska komplementowała Rosjankę, z którą zna się od wielu lat; razem grywały w turniejach juniorskich. - Na pewno była to jak dotąd najtrudniejsza przeciwniczka. Od samego początku do końca musiałam ja wygrywać piłki, żeby wygrać ten mecz, bo za darmo nic nie dostawałam - podkreśliła. Jak dodała, Pawliuczenkowa serwowała bardzo dobrze, a najlepiej gdy była zagrożona przełamaniem. - Miałam dużo break-pointów, jednak wówczas ona zawsze trafiała pierwszym serwisem. Ona bardzo miesza grę; dobrze dobiera piłki i zawsze grała skróty, gdy byłam daleko za kortem. Dobrze czyta grę; widziała gdzie jestem. Z tego ją znam jeszcze z czasów juniorskich - powiedziała turniejowa "trójka". Pytana o niezwykle luźną atmosferę na widowni US Open, Radwańska przyznała, że jest to duże zaskoczenie, ale kiedy się jest na tych kortach pierwszy czy drugi raz. - Bardzo różni się to od Wimbledonu, gdzie wiadomo - spokój, białe stroje, klasyka, wszystko zapięte na ostatni guzik. Tutaj - huk, harmider, hałas, korki. Pierwszy rok to zawsze jakaś nowość, ale jak ktoś już grał tu parę razy, to nikogo to nie zdziwi - powiedziała. Mówiąc o Martinie Hingis, która wróciła na korty, Radwańska przyznała, że Szwajcarka była jej idolką, jako przykład zawodniczki, która - grając delikatny tenis - potrafiła rywalizować na wysokim poziomie. - Obie nie gramy siłowo, nie bombardujemy przeciwniczek, ale staramy się urozmaicać grę i w ten sposób szukać punktów - oceniła. Kolejną przeciwniczką Polki w czwartej rundzie US Open będzie Rosjanka Jekaterina Makarowa, rozstawiona z nr 24, która pokonała turniejową "16" Sabinę Lisicki 6:4, 7:5. Radwańska ma z nią bardzo dobry bilans dotychczasowych spotkań, ale docenia klasę rywalki. - Bardzo niewygodna przeciwniczka, leworęczna, jedna z solidniejszych zawodniczek. Wszystko wraca i trzeba grać swoje, żeby wygrać, bo łatwych błędów raczej nie można się spodziewać - zaznaczyła. Radwańska powiedziała też, że bardzo żałuje, iż w tej fazie turnieju odpadli już wszyscy reprezentanci (poza Marcinem Matkowskim, który wystąpi w drugiej rundzie miksta). - Szkoda. Przyjemniej się gra, jak się widzi na planie gier nie tylko swoje nazwisko, ale też kilka innych polskich - podkreśliła.