Radwańska występy na kortach ziemnych w tym sezonie rozpocznie w przyszłym tygodniu turniejem w Stuttgarcie. W tej imprezie zagra też Szarapowa, która kończy właśnie 15-miesięczną dyskwalifikację. Rosjankę ukarano za stosowanie niedozwolonego meldonium. - Szczerze mówiąc, jest tak duże grono bardzo dobrych tenisistek, że tak naprawdę dla mnie nie ma to dużego znaczenia, czy ona będzie, czy nie - zaznaczyła krakowianka. Jednocześnie jednak przyznała, że możliwość trafienia już na początku zawodów na Rosjankę, która musi odbudować swoją pozycję, nie ucieszy raczej żadnej tenisistki. - Jeśli będzie tak, że od razu będzie można z nią grać już w pierwszej rundzie, to faktycznie jest to dość ciężkie losowanie. Umówmy się, na pewno nie byłoby to wymarzone losowanie dla nikogo. Zobaczymy, jak to będzie, przede wszystkim w jakiej formie wróci. Wszystko się okaże już niedługo - podkreśliła. Niektórzy tenisiści wyrazili się krytycznie na temat tego, że ukarana za doping Szarapowa szybko dostała od organizatorów kilku prestiżowych turniejów tzw. dzikie karty. Dzięki temu zagra m.in. w Stuttgarcie, Rzymie i Madrycie. Taka praktyka nie podoba się m.in. liderowi rankingu ATP Brytyjczykowi Andy'emu Maurrayowi. - Na pewno muszę się tutaj zgodzić z Andym. Prawa osób po takim zawieszeniu powinny być mimo wszystko troszkę inne niż tych, które wracają po kontuzji czy chociaż po porodzie. Ale cóż... to nie jest moja decyzja. Ale rozumiem, też organizatorów, którzy chcą mieć taką osobę u siebie - analizowała Radwańska. Ósma rakieta świata potwierdziła, że przy każdej zmianie nawierzchni potrzeba nieco czasu na przyzwyczajenie się. - Mimo wszystko nie jest to chyba aż tak długo jak kiedyś. Wydaje mi się, że chyba na korty ziemne wystarczy tydzień, dwa i już tak naprawdę się wie, jak się po tym korcie poruszać, jak trzeba biegać. Bo przede wszystkim tym się różni ta nawierzchnia - zaznaczyła Radwańska.