Rozstawiona z numerem drugim Radwańska awans do trzeciej fazy zmagań zapewniła sobie, wygrywając w środę z reprezentantką gospodarzy Caroline Garcią 6:2, 6:4. W drugiej partii Polka prowadziła 3:0, ale w końcówce dysponująca silnym uderzeniem rywalka sprawiła jej sporo kłopotów i niemal doprowadziła do remisu 5:5. "Wydawało się, że to już jest zamknięty mecz, aczkolwiek to był tylko jeden break w drugim secie. Jest to na pewno zawodniczka, która walczy do ostatniej piłki. Tym bardziej, że grała tutaj u siebie. Bardzo się cieszę, że zamknęłam tego drugiego seta, bo gdybym przegrała 10. gema, to różnie mogłoby się to skończyć" - przyznała 27-letnia tenisistka. W piątek czeka ją pojedynek z występującą z numerem 30. Strycovą. Radwańska uważa, że po Czeszce można się spodziewać bardzo solidnej gry. "To jest dziewczyna, która na korcie potrafi wszystko. Ma bardzo dobre czucie piłki, dobrą rękę. Raczej to nie jest zawodniczka jak Garcia, która gra z całej siły z każdej strony. Bardziej na przerzut. I widać, że bardzo dobrze porusza się na ziemi. Na pewno więc będzie dużo grania, dużo biegania i pewnie będę musiała się uzbroić w dużo cierpliwości" - wyliczała podopieczna Tomasza Wiktorowskiego. Dotychczas zmierzyła się ze Strycovą czterokrotnie i za każdym razem była lepsza. Ostatnie z tych spotkań odbyło się dwa lata temu. Nie miały jednak okazji wcześniej zmierzyć się na korcie ziemnym. Radwańska uważa, że tak korzystny bilans nie będzie wcale jej atutem. "Wydaje mi się, że statystyki nie grają. Tym bardziej, że grałyśmy ze sobą ostatnio dość dawno. To będzie zupełnie nowy mecz. Nie wiem nawet, czy grałyśmy już na ziemi. Jeżeli tak, to bardzo dawno, więc to raczej nie ma znaczenia i gra się od nowa" - zapewniła.