W Seulu jest gorąca (28 stopni Celsjusza) i duszna aura. Agnieszka Radwańska pokazała w sobotę, że świetnie sobie radzi nawet w takich warunkach i wygrała 6:0, 6:2. Spotkanie 24-letniej krakowianki, czwartej obecnie na świecie, z młodszą o trzy lata Arruabarreną (113. miejsce w rankingu WTA) trwało godzinę i cztery minuty. To był drugi w historii mecz obu tenisistek. Poprzedni również gładko wygrała Polka (6:3, 6:1 w 2012 roku). W sobotę Radwańska m.in. świetnie serwowała - popisała się ośmioma asami (po cztery w obu setach). Jej rywalka nie zanotowała żadnego. Polka nie popełniła również żadnego podwójnego błędu serwisowego, podczas gdy Hiszpanka trzy. "To z pewnością bardzo udany występ. Na korcie było gorąco, ale grałam na sto procent swoich możliwości przez cały mecz. Dlatego oba sety trwały tak krótko" - przyznała polska tenisistka. W niedzielnym finale "Isia" zmierzy się z groźną Rosjanką Anastazją Pawliuczenkową. "Mówiąc szczerze, jestem bardzo zmęczona" - przyznała Pawliuczenkowa po sobotnim zwycięstwie nad Schiavone. "Bardzo się cieszę z awansu, ale na razie wciąż myślę o ciężkiej przeprawie, jaką miałam w półfinale" - dodała. Rosjanka obroniła trzy piłki setowe w pierwszej partii, a z drugiej potrafiła wyjść zwycięsko ze stanu 0:3. W Seulu wystartowała też druga Polka - Katarzyna Piter, która razem z Ukrainką Julią Bejgelzimer odpadła w ćwierćfinale debla, natomiast w singlu dotarła do trzeciej i decydującej rundy eliminacji.