- Gdy Martina po raz pierwszy wspomniała, że myśli o tym, by wystąpić w grze pojedynczej w Zielonej Górze, to byłam pewna, że zdecyduje się na to dopiero, jeśli losy meczu będą już rozstrzygnięte. Jeśli jednak przeanalizuje się całą sytuację i spojrzy na skład Szwajcarek, to jest to racjonalna decyzja. Na tle Rominy Oprandi prezentuje się znacznie lepiej - powiedziała Sakowicz-Kostecka. Hingis sobotnim pojedynkiem z Agnieszką Radwańską zainauguruje baraż, który jednej z ekip zapewni miejsce w Grupie Światowej przyszłorocznej edycji Pucharu Federacji. 34-letnia zawodniczka pochodzenia słowackiego w meczu o stawkę w singlu wystąpiła poprzednio w 2007 roku. W późniejszych latach zdarzało jej się zaprezentować w tej konkurencji tylko w meczach pokazowych. - Ta przerwa to plus po naszej stronie, ale trzeba pamiętać, że mówimy o Martinie Hingis - nieprzeciętnym talencie. W jej wypadku zabrzmi to trochę paradoksalnie, ale Szwajcarka nie ma nic do stracenia - zaznaczyła członkini zarządu Małopolskiego Związku Tenisowego. Jej zdaniem, wystawienie byłej liderki rankingu WTA jest także w pewnym stopniu zabiegiem psychologicznym ze strony kapitana Helwetek Heinza Guntharda. - Dobrze wie, że Agnieszka Radwańska nie jest obecnie w najlepszej dyspozycji - dodała była zawodniczka. Liderka "Biało-czerwonych" i Hingis w oficjalnych turniejach zmierzyły się raz. W 2007 roku na turnieju w Miami Polka wygrała w trzech setach. Pod koniec ubiegłego roku zaś kibice obejrzeli w indyjskich rozgrywkach Champions Tennis League (CTL) ich dwie jednosetowe konfrontacje - w jednej z nich lepsza była krakowianka, w drugiej - jej rywalka. Hingis - triumfatorka 43 imprez cyklu WTA w singlu i 44 w deblu (wygrała trzy ostatnie starty w parze z Sanią Mirzą z Indii) - zgłoszona została w Zielonej Górze zarówno do gry pojedynczej, jak i podwójnej. - Pamiętajmy, że Martina, gdy przerywała karierę oraz zrezygnowała z singla, to nie siedziała na kanapie. Może przy kolejnych meczach da o sobie znać zmęczenie, ale nie sądzę, że będzie się słaniać na nogach już po pierwszym secie - podkreśliła Sakowicz-Kostecka. Jak dodała, najbardziej należy się obawiać jednak nie Hingis, a Timei Bacsinszky. Zajmująca 22. miejsce w rankingu WTA zawodniczka niedawno popisała się serią 15 zwycięskich meczów. W tym okresie wygrała dwa turnieje - w Acapulco i Monterrey. - Timea jest w genialnej formie. Gra obecnie najlepszy tenis w życiu - oceniła działaczka MZT. Według niej to właśnie Helwetki będą faworytkami barażu w Zielonej Górze. - W Fed Cupie jednak zdarzają się nieprzewidywalne rzeczy. Wystarczy przypomnieć, że Francuzki przegrywały w lutym z Włoszkami 0-2, a zwyciężyły 3-2 - argumentowała. Zobacz materiał TVP Sport: Sakowicz-Kostecka jako atuty po stronie Polek wymienia m.in. grę we własnej hali. - Obiekt w Zielonej Górze jest bardziej kameralny niż ten w Krakowie, może to pomoże. Bardzo ważny będzie doping. Mam nadzieję, że będzie dobrze poprowadzony. Agnieszka w Katowicach już pokazała, że nie zapomniała całkiem jak się gra w tenisa. Liczę też na to, że jej siostra Ula również pokaże się z dobrej strony - zakończyła. Początek gier w sobotę i niedzielę o godz. 12.Transmisje w Polsacie Sport News.