Występująca w Grupie Czerwonej Radwańska w niedzielę uległa Rosjance Marii Szarapowej 6:4, 3:6, 4:6, a we wtorek Włoszce Flavii Pennetcie 6:7 (5-7), 4:6. Sidor nie jest zaskoczony takim rozwojem wypadków. - To wynik grania na walizkach i robienia wszystkiego na siłę. W drugim secie meczu z Włoszką po stronie Agnieszki nie było już gry. Przestała walczyć, jakby nie wierzyła już w to, że można coś zmienić. Dlatego obawiam się, że w ostatnim meczu z biegającą sporo po korcie Rumunką Simoną Halep będzie jej bardzo ciężko - podkreślił. Dzięki wtorkowej porażce Halep z Szarapową podopieczna Tomasza Wiktorowskiego ma jeszcze minimalne szanse na awans do półfinału. Musi jednak sama pokonać w czwartek w dwóch setach Rumunkę, a Rosjanka w takim samym stosunku Pennettę. Zdaniem byłego reprezentanta Polski w Pucharze Davisa, na krakowiankę w większym stopniu niż na jej lepiej zbudowane rywalki wpływ mają intensywne starty. Radwańska w ostatnich tygodniach triumfowała w Tokio i Tiencinie, a w Pekinie dotarła do półfinału. Brała także udział w imprezie w Wuhan. - Halep, Muguruza czy Kerber wyglądają w porównaniu z nią jak kurczaki z innego wybiegu. Agnieszka nigdy nie grała dobrze kilka tygodni z rzędu. A ostatnio ganiała po kolejnych imprezach jak wściekły pies - zaznaczył. 26-letnia Polka występ w Singapurze zapewniła sobie dopiero tydzień przed rozpoczęciem imprezy. - Wiadomo, gdyby nie słabsza pierwsza połowa roku, to potem nie musiałaby tak gonić za punktami do końca. Fajnie, że udało jej się awansować do mastersa, ale przez zaistniałe okoliczności nie miała szansy pokazać tego, co potrafi. A tak brakuje jej zdrowia - przekonywał Sidor. Trener tenisa uważa, że krakowianka miała pecha z kolejnością grupowych spotkań w bieżącej edycji mistrzostw WTA. Według niego, gdyby na otwarcie zmierzyła się z Pennettą, to by wygrała. - Można teraz trochę żałować, że trafiła na początek na Szarapową. Nie pomogłoby jej raczej, gdyby po Rosjance miała zmierzyć się z Halep, bo oba spotkania kosztowałyby ją bardzo dużo sił - zaznaczył. W trzecim secie pojedynku z Szarapową przegrywająca 4:5 Radwańska prowadziła 40:15, ale zmarnowała szansę na wyrównanie, popełniając dwa - wydawało się dość proste - błędy. Najpierw podała wprost na rakietę przeciwniczki, co ta wykorzystała, a w kolejnej akcji nie zareagowała na zagrany przez Rosjankę lob. - Gdy przegrała tamte akcje, to coś chyba w niej pękło. Uważam, że od zwycięstwa w tym meczu dzieliła ją jedna piłka. Przy pierwszej akcji na 5:5 popełniła błąd techniczny, który wynika z nerwów. To się zdarza. To może mieć też związek ze zmęczeniem, bo nie była w stanie dobiec w odpowiednim momencie do piłki. Nie miała czasu na odpowiednią reakcję i w efekcie zagrała nie tak, jak byłoby dobrze dla niej, tylko jak pasowało rywalce. O drugą sytuację trzeba byłoby ją spytać - bo to nie był daleki lob, piłka spadła metr za nią. Albo odcięło jej prąd i nie miała siły się ruszyć albo miała już dość wszystkiego i dlatego nie zareagowała - podkreślił Sidor.