"Wcześniej Agnieszka miała w sztabie wielką gwiazdę, przed którą chciała się pokazać z jak najlepszej strony. Może to jej trochę przeszkadzało. Teraz takiej presji nie będzie. Wydaje mi się, że najlepiej będzie, jeśli wróci do charakterystycznej dla siebie bardzo solidnej gry" - powiedziała Strączy. Jej zdaniem bardziej ofensywny styl w przypadku Radwańskiej, do którego zachęcała ją Navratilova, nie jest obecnie najlepszym rozwiązaniem. "Do takiej gry trzeba być dobrze przygotowanym pod względem fizycznym. Jeśli tego nie ma, to lepiej postawić na bardziej ekonomiczną postawę. Tak jak Agnieszka prezentowała się wcześniej - czekając na błędy rywalek i kontrując w odpowiednim momencie. Przy mocnej, ofensywnej grze Polce byłoby bardzo ciężko np. z Moną Barthel, z którą prawdopodobnie zmierzy się w Paryżu w drugiej rundzie. Niemka bardzo lubi taki styl i dobrze się w nim czuje" - przestrzegła była tenisistka. Według niej to właśnie Barthel będzie pierwszym trudniejszym sprawdzianem dla 14 rakiety świata. Wcześniej 26-letnia krakowianka musi wyeliminować inną Niemkę - Annikę Beck. "Beck jest typem zawodniczki, która im więcej gra w sezonie, tym lepiej sobie radzi w kolejnych meczach. W ich poprzednim spotkaniu nie ugrała nawet gema. Teraz też stawiam na Agę, ale nie sądzę, aby zwycięstwo przyszło jej równie łatwo jak poprzednio. Z Moną czekałby naszą tenisistkę bardzo wyrównany pojedynek. Co prawda Barthel znacznie lepiej czuje się na szybkich nawierzchniach, ale Radwańska również takie woli. Wszystko tak naprawdę zależeć będzie od Niemki. Jeśli - tak jak w ich wcześniejszym spotkaniu - wszystko jej będzie wychodziło i będzie rozgrywać akcje na dwie, trzy piłki, to będzie bardzo trudną rywalką" - zaznaczyła. Strączy nie ma zbyt wielkich nadziei na to, że w drugiej rundzie dojdzie do "polskiego" meczu. Barthel trafiła bowiem na otwarcie na Paulę Kanię, która do głównej drabinki dostała się z eliminacji. "Mona jest na fali wznoszącej i jest bardziej doświadczona od Pauli. Dlatego obstawiam, że to Niemka będzie lepsza w tej parze" - uzasadniła. Więcej szans komentatorka telewizyjna daje debiutującej w Wielkim Szlemie Magdzie Linette. Poznaniance los przydzielił Włoszkę Flavię Pennettę. "Flavia ma już swoje lata i wiele będzie zależało od jej humoru. Włoszka docierała nieraz do półfinałów, ale teraz idzie jej gorzej. Jeśli Magda nie pozwoli rywalce na wykorzystanie atutu w postaci potężnego forhendu, to uważam, że możemy być świadkami niespodzianki" - podkreśliła. Jedynym reprezentantem biało-czerwonej ekipy w męskim singlu będzie Jerzy Janowicz, który w pierwszej rundzie zmierzy się z Maxime Hamou. Niespełna 20-letni Francuz, który dostał od organizatorów "dziką kartę", jest 225. rakietą świata. Nie tylko po raz pierwszy wystąpi w imprezie wielkoszlemowej, ale też nigdy wcześniej nie grał w zawodach ATP Tour. Na co dzień walczy w turniejach niższej rangi - challengerach i turniejach ITF. "Pamiętajmy jednak o francuskiej publiczności, która zawsze bardzo pomaga swoim tenisistom, zwłaszcza tym młodym. Jerzy powinien sobie z nim poradzić, ale trudno przewidzieć, jak się potoczą dalsze losy łodzianina w tej imprezie. Jest chimeryczny, nigdy nie wiadomo, czy pierwszy serwis będzie mu wchodził" - zwróciła uwagę była mistrzyni Polski. Zaleca ona - zarówno w przypadku Janowicza, jak i Radwańskiej - ostrożność w kontekście oczekiwania na dobre wyniki na kortach im. Rolanda Garrosa. "Dla obojga znacznie bardziej sprzyjająca będzie trawiasta nawierzchnia. U Agnieszki trudnością może być wspomniana Barthel. W tym roku już kilka młodych tenisistek wygrało z krakowianką i Niemka wie, że można to zrobić. Zawodniczki już inaczej podchodzą do meczów z Polką. U Jerzego zaś to nie to samo jak wtedy, gdy wchodził jako nieznany nikomu tenisista. Teraz wszyscy już wiedzą, jak gra i jak z nim walczyć" - zaznaczyła. Strączy uważa, że w przypadku odbudowy formy u Radwańskiej i typowania, jak daleko może ona dotrzeć w Paryżu ważne będzie nie tyle pokonanie konkretnej rywalki, ale styl, w jakim 14. zawodniczka rankingu WTA będzie przechodzić w pierwszych dniach do kolejnych rund. "Wiele zależy od tego, czy sama wywalczy zwycięstwo, czy będzie ono wynikało bardziej z wielu niewymuszonych błędów przeciwniczki. W przypadku każdego tenisisty niebezpieczne jest, gdy na początku zwycięża się zbyt łatwo, a później od razu trafia się na trudnego rywala. Brakuje wówczas przetarcia. Dlatego lepiej się trochę wcześniej pomęczyć" - argumentowała tenisowa ekspertka.