W 10. gemie trzeciego seta, przy stanie 4:5, Radwańska miała ogromną szansę, żeby doprowadzić do remisu. Polka prowadziła 40:15 przy serwisie Szarapowej. Nasza rakieta numer jeden zepchnęła Rosjankę do rozpaczliwej obrony i kiedy wydawało się, że musi zdobyć punkt dający "przełamanie", zagrała wprost na rakietę Szarapowej. Turniejowa "trójka" z prezentu skorzystała, a później rozstrzygnęła mecz na swoją korzyść."Generalnie było to dobre spotkanie. Zarówno Agnieszka, jak i Maria Szarapowa, grały swój niemalże najlepszy tenis. Rosjanka zaskoczyła mnie o tyle, że nie grając tak długo, zupełnie tego nie pokazywała na korcie. Grała agresywnie, bardzo pewnie i przede wszystkim utrzymała nerwy na wodzy w końcówce tego meczu. Agnieszce zabrakło trochę szczęścia w końcówce, ale mimo tej porażki będę optymistycznie patrzeć na jej kolejne pojedynki w Singapurze" - dodała Sakowicz-Kostecka."To jest turniej, w którym do samego końca może się coś wydarzyć. Zarówno z Simoną Halep, jak i z Flavią Pennettą, Polka wcale nie jest na straconej pozycji. Uważam, że Agnieszka jest w optymalnej formie. Nie przeraża mnie ten obandażowany bark. Myślę, że to Simona Halep miała większe kłopoty zdrowotne w końcówce sezonu, a Flavia Pennetta myśli o tej deklaracji, którą złożyła po zakończeniu US Open. Dla niej ten turniej to jest dodatek na zwieńczenie kariery. Agnieszka może jeszcze powalczyć o półfinał. A kto wie, może uda się zrobić jeszcze krok dalej" - stwierdziła Sakowicz-Kostecka.