Wojciech Fibak przyznał, że ma mieszane uczucia po występie Agnieszki Radwańskiej w turnieju WTA Finals w Singapurze. - W piątek byliśmy świadkami cudu w jej wykonaniu, a w sobotę przyszło rozczarowanie - ocenił po odpadnięciu polskiej tenisistki w półfinale. - Z jednej strony możemy mówić o dużym sukcesie, bo Agnieszka dotarła do półfinału. To, co zrobiła w piątek, to był cud, ale ze względu na to, jak łatwo przegrała w sobotę, to czuję niedosyt i rozczarowanie - powiedział Fibak, który obecnie przebywa w Paryżu. Trzykrotny finalista kończącego sezon turnieju masters (w 1976 roku w singlu, a w latach 1978-79 w deblu) zaznaczył, że porażek szóstej rakiety świata z Halep czy w fazie grupowej z Wozniacki nie można tłumaczyć słabszą formą. - W tenisie obowiązuje zasada, że gra się tak, jak przeciwnik pozwala. Kvitova podarowała Agnieszce dużo prezentów. Wydaje mi się, że gdyby się tyle nie myliła, to pokonałaby Polkę. "Isia" gra stylowo, delikatnie i jest świetnym strategiem. Czeka na błędy rywalek. Dunka i Rumunka nie mylą się, takim stylem się z nimi nie wygra - zastrzegł. Uważa on, że obecny format rywalizacji w nieoficjalnych mistrzostwach świata - czyli faza grupowa i system pucharowy od półfinałów - sprzyja kombinacjom, z czego jednak nie skorzystały Wozniacki i Halep. - Zachowały się bardzo fair, walczyły sportowo i nie kalkulowały. Caroline mogła przegrać z Czeszką i uniknąć Sereny. Z kolei Simona mogła odpuścić i przegrać w dwóch setach z Aną Ivanovic w grupie, by ta zamiast Williams przeszła dalej. Myślę, że wolałaby teraz w finale zmierzyć się z Serbką, a nie Amerykanką - zauważył 15-krotny zwycięzca turniejów ATP. Fibak jest zdania, że szósty w karierze występ Radwańskiej w WTA Finals (wcześniej impreza funkcjonowała pod nazwą WTA Championships) będzie wspominany przez pryzmat jej wyczynu w drugim secie pojedynku z Szarapową oraz faktu, że znalazła się w czołowej czwórce z jednym zwycięstwem w pierwszym etapie rywalizacji. - Do historii przejdzie sposób, w jaki awansowała do półfinału. Agnieszka słynie z pogoni, ale cała jej droga jest chyba nie do powtórzenia. Dziś też wszyscy myśleli, że gdy przegrywała 1:5 z Halep, to może znowu jej się uda, ale niestety się nie udało - ocenił. Słynny przed laty polski tenisista spokojnie podchodzi do końcówki sezonu w wykonaniu Radwańskiej. Krakowianka we wrześniu - w trzech turniejach WTA - zanotowała łącznie trzy zwycięstwa i tyle samo porażek. Rok zakończy na szóstym miejscu w rankingu - 12 miesięcy temu była piąta, a w 2012 roku - czwarta. - Nie zauważam żadnej niepokojącej tendencji. Choć wydaje mi się, że w styczniu - podczas wielkoszlemowego Australian Open - na pewno będzie ciążyła na niej duża presja - zaznaczył. Radwańska byli bliska zakończenia startu w Singapurze już na fazie grupowej, gdy przegrywała w drugim secie pojedynku z Rosjanką Marią Szarapową 1:5. Wykazała się jednak dużą odpornością psychiczną i wygrała pięć kolejnych gemów, a po chwili rozstrzygnęła na swoją korzyść tie-break. Cały mecz przegrała, a miejsce w najlepszej czwórce nieoficjalnych mistrzostw świata zawdzięcza swojej przyjaciółce Caroline Wozniacki. Dunka polskiego pochodzenia wygrała z Czeszką Petrą Kvitovą, co dało awans Radwańskiej. W sobotnim półfinale uległa Rumunce Simonie Halep 2:6, 2:6.