W drugim sobotnim spotkaniu singlowym młodsza siostra Agnieszki Urszula stoczy pojedynek z Timeą Bacsinszky. W niedzielę natomiast Agnieszka Radwańska zagra z Bacsinszky, a Urszula z Hingis. W deblu Klaudia Jans-Ignacik i Alicja Rosolska spotkają się z parą Bacsinszky i Hingis. Hingis to była liderka światowego rankingu i zwyciężczyni pięciu turniejów wielkoszlemowych. Szwajcarka lata świetności ma już za sobą, ale ostatnio prezentuje wysoką formę zwłaszcza w deblu. Hingis po 17 latach przerwy wróciła do reprezentacji. 34-letnia tenisistka marzy o występie na igrzyska olimpijskich w Rio de Janeiro, a droga tam wiedzie właśnie przez rozgrywki Pucharu Federacji. Powrót słynnej Szwajcarki do singla dla większości to niespodzianka, ale Agnieszka Radwańska przyznała, że polski zespół brał taki scenariusz pod uwagę. - To nie jest jakieś wielkie zaskoczenie, gdyż obserwowaliśmy treningi Szwajcarek. Wiadomo, że miała kilka lat przerwy, ale wydaje mi się, że jej tenis się przez to nie zmienił. Potraktuję ją tak, jakby nigdy nie zawieszała kariery. Zapowiada się fajny mecz - powiedziała najlepsza polska tenisistka o osiem lat starszej rywalce, byłej najlepszej rakiecie świata, triumfatorce 43 imprez cyklu WTA w singlu i 44 w deblu. Zobacz materiał TVP Sport: Również kapitan "Biało-czerwonych" Tomasz Wiktorowski uważa, że taka decyzja Helwetów nie powinna być dla nikogo zaskoczeniem. - Obserwowaliśmy treningi i widzieliśmy, że Romina Oprandi raczej nie zagra w singlu. Spodziewaliśmy się, że szansę otrzyma Hingis, która prezentuje bardzo dobrą formę - ocenił Wiktorowski. Jak poinformował jego odpowiednik ze Szwajcarii Heinz Gunthard decyzja o występie Hingis w grze pojedynczej zapadła dopiero w Zielonej Górze. - Podjęliśmy tę decyzję właściwie dopiero tutaj. Złożyło się na nią wiele powodów. Główny jest taki, że cała drużyna czuje, iż Martina to najsilniejsza i najbardziej odpowiednia zawodniczka do gry w sobotę - powiedział Gunthard. Sama Hingis czuje respekt przed Radwańską, ale jednocześnie zapowiada, że nie ma nic do stracenia. - Jestem dumna, że drużyna mi ufa i z tego, że dostałam szansę zagrać w singlu. Agnieszka to wielka zawodniczka. Niedawno była drugą rakietą świata, cały czas jest w czołówce rankingu. Jednak ja nie zamierzam się poddać, nie mam nic do stracenia - podkreśliła. Dotychczas zmierzyły się tylko raz - w 2007 roku na turnieju w Miami i Polka wygrała w trzech setach. Dużo szybciej dojdzie do rewanżu jej siostry z Bacsinszky. W marcu spotkały się na twardym korcie w Monterrey i Polka przegrała w dwóch setach. - Tutaj są zupełnie inne warunki niż wtedy, przede wszystkim inna nawierzchnia. Wiem już, jak Timea gra, to mi na pewno pomoże. Spodziewam się ciężkiego pojedynku, bo jest w wysokiej formie, ale dam z siebie wszystko - zaznaczyła Polka. Bacsinszky wygrała w tym roku już dwie imprezy, m.in. właśnie w Meksyku, i awansowała na najwyższe w karierze 22. miejsce w świecie. W deblu Klaudia Jans-Ignacik i Alicja Rosolska mają stanąć do walki z parą Bacsinszky - Hingis. - Hingis znalazła sobie partnerkę, z którą świetnie się dogaduje (Sanię Mirzę z Indii - red.) i wygrały ostatnio trzy turnieje. Bacsinszky też osiąga świetne wyniki, więc forma obydwu jest bardzo wysoka - uważa Jans-Ignacik. Nie wiadomo, czy zestawienie Szwajcarek się nie zmieni. - Nie wiem, czy zagram trzy mecze w ciągu dwóch dni. Nic jeszcze nie jest pewne. Decyzję będziemy podejmować krok po kroku - zaznaczyła 34-letnia Hingis. Początek gier w sobotę i niedzielę o godz. 12.