W ostatnich latach w Londynie powstało kilka eleganckich galerii handlowych, nawet swoiste miasteczka, jak Canary Wharf czy Stratford Wetsfield. Jednak mieszkańcy metropolii nie kryją słabości do gwarnej Oxford Street - ponoć nie ma w Europie drugiej ulicy, na której znajdowałoby się tak dużo sklepów. "Duże centra handlowe są do siebie podobnie, a ta ulica faktycznie robi wrażenie i na pewno nie da się tam wpaść tylko na chwilę, szczególnie, gdy są wyprzedaże. Chyba jeszcze nigdy nie wróciłam stamtąd bez toreb pełnych nowych rzeczy" - uważa Agnieszka Radwańska, obecnie trzecia tenisistka w ranking WTA Tour. "Lepszym miejscem na naprawdę świetne zakupy są tylko Stany Zjednoczone. Stamtąd zawsze wracam z kilkudziesięciokilogramowym nadbagażem. Po prostu się nie da inaczej, ze względu na dużą liczbę markowych outletów, w których ceny są faktycznie przystępne" - dodała. Strefę najlepszych zakupów w Londynie, odwiedzaną tłumnie każdego dnia, wyznaczają przystanki czerwonej linii metra - od zachodniej strony Marble Arch, a od wschodniej Tottenham Cort Road, prowadząca do musicalowych scen West Endu. Z tych stacji oraz znajdujących się między nimi Bond Street i Oxford Circus (krzyżują się na nich z czerwona inne linie Tube) już przed godziną 10 (w niedzielę przed 12) wyłaniają się zazwyczaj tłumy niecierpliwie oczekujące otwarcia sklepów. Trudno się dziwić, bo na wszystkich witrynach można teraz znaleźć napisy "sale", a obok wysokość wyprzedażowych cen niższych o 30, 50, a czasem nawet 70 procent. Zanim jeszcze uda się sforsować wejście do pierwszego z brzegu sklepu, można często otrzymać od uśmiechniętych hostess darmowe torby na zakupy dość pokaźnych rozmiarów, na których widnieją loga banków, biur podróży czy innych firm chcących się reklamować. Tak zachęceni ludzie pędzą niemal jak w amoku po zatłoczonej ulicy, która - w najbardziej gorące weekendy wyprzedaży lub w okresie przed Świętami Bożego Narodzenia - bywa wyłączana z ruchu kołowego, zamieniając się w wielki pasaż handlowy. Nie sposób wymienić wszystkie najbardziej znane marki odzieżowe posiadające często po kilka sklepów rozsianych na długiej Oxford Street. Zaletą tego miejsca jest zróżnicowana oferta również pod względem cen. Inaczej jest na sąsiedniej Regent Street, odchodzącej poprzecznie mniej więcej od stacji Tube - Oxford Circus na południe, a kończącej się na popularnym Trafalgar Square. Tam błyszczą szyldy najbardziej znanych na świecie domów mody, których zasoby nawet w trakcie wyprzedaży skierowane są do posiadaczy grubszych portfeli. Tam też jest największy w Londynie sklep z zabawkami Hammley's, w którym nie tylko można dostać oczopląsu, ale i przez chwilę cofnąć się wspomnieniami do dzieciństwa. Już w wejściu witają wszystkich pracownicy przebrani za clownów, elfy, księżniczki czy krasnoludki oraz landrynkowy zapach słodyczy. Puszczają oni bańki mydlane, zaczepiają i zagadują, bawią się, demonstrują najbardziej popularne produkty. Wizyta tam jest niebezpieczna, bo nastraja beztroską radością przed dalszymi zakupami. Perełką dla miłośników muzyki i filmów jest największy w mieście salon multimedialny HMV, w którym na dwóch poziomach można znaleźć płyty CD z muzyką nawet z najbardziej egzotycznych zakątków świata. Uważne oko w tłumie na Oxford czy Regent Street wypatrzyć może twarze znanych tenisistek chętnie korzystających z sezonowych wyprzedaży i dnia wolnego od meczów w Wimbledonie, np. siostry Agnieszkę i Urszulę Radwańskie. "W niedzielę planujemy mniej więcej godzinny trening, bo i tak na dłużej pewnie nie dostaniemy kortu. Później skorzystamy z wolnego dnia i ruszamy do sklepów na Oxford Street. Trudno będąc w Londynie tam się nie wybrać" - stwierdziła "Isia", która w poniedziałek o awans do ćwierćfinału w poniedziałek zmierzy się z niżej notowaną Włoszką Camilą Ciorgi.