Radwańska sezon zaczęła od dotarcia do ćwierćfinału w Shenzhen, a następnie do finału w Sydney. Później jednak zanotowała słabszą serię - wygrała tylko dwa z pięciu spotkań w trzech turniejach. "Nie jest tak, jak byśmy chcieli. Jestem jednak dobrej myśli i wierzę, że ten słabszy okres to kwestia tygodni. Miała już tak w przeszłości. Po burzy wychodzi jednak słońce. Takie szybkie porażki wbrew pozorom mogą okazać się pomocne. Nieraz już zawodniczki po słabszym okresie gry wracały na dobrą drogę. Agnieszka trenuje teraz spokojnie i w marcu będzie miała szansę się odkuć w Indian Wells i Miami" - podkreślił Olejniczak. Nie zgadza się on z zarzutem, że szóstej rakiecie świata ostatnio brakowało zaangażowania. Takie głosy pojawiały się w minionych tygodniach. "Nie wiemy, co było nie tak, ale to nie to, że Agnieszka nie chciała wygrać. Znam ją na tyle długo i obserwuję, jak stara się na treningach. Wiem, że poważnie podchodzi do tenisa" - zapewnił. Jego zdaniem ważne jest, by nie wyciągać zbyt pochopnie wniosków z obecnej sytuacji i nie sięgać po drastyczne zmiany. "Gdy są porażki, to pojawia się też mnóstwo doradców, którzy tak naprawdę zazwyczaj wiedzą najmniej. Słyszałem już głosy, że Agnieszka powinna zmienić trenera. Ona ma zaufany sztab, jest w dobrych rękach. Nie można reagować na gorąco. Nie ma też żadnej gwarancji, że nowy szkoleniowiec przyniósłby sukces. Pojawia się też myśl o ponownym zatrudnieniu konsultanta. Z Martiną Navratilovą nie wyszło. Nie jest łatwo znaleźć osobę, która odpowiadałaby Agnieszce, a która byłaby dostępna na te najważniejsze tygodnie w roku" - argumentował tenisowy ekspert. Odradził też ocenianie gry prawie 28-letniej Polki w ostatnich tygodniach w oparciu o statystyki meczowe. "Statystyki i analizy są przydatne np. w przypadku meczów piłki nożnej. W tenisie poleganie na nich jest złudne. Sam nieraz oglądałem pojedynek, np. komentując go w telewizji. Potem sięgałem po statystyki i nie miało to zupełnie odzwierciedlenia w tym, co widziałem wcześniej na ekranie" - zaznaczył.W lutym podopieczna Tomasza Wiktorowskiego przegrała w drugiej rundzie (1/8 finału) w Dausze z Dunką polskiego pochodzenia Caroline Wozniacki. Większe zaskoczenie wzbudziła jednak tydzień później jej porażka w trzeciej fazie rywalizacji (też 1/8 finału) w Dubaju z niespełna 18-letnią Catherine Bellis, która wówczas była 70. zawodniczką rankingu WTA. "Amerykanka zagrała mecz życia. Grała agresywnie, nie przestraszyła się. Nie miała też nic do stracenia, a Agnieszka wszystko. Nie grała jak nastolatka, tylko jak doświadczona zawodniczka. Trzeba pamiętać o trendzie, jaki obecnie panuje - młode tenisistki rozpychają się łokciami. Nie da się jednak ukryć, że tego dnia słabiej spisała się Polka. W innym wypadku pokonałaby Bellis. Na pewno jednak tego meczu nie odpuściła" - podkreślił Olejniczak. Według niego nietrafiona jest ocena, że Radwańska mogła być nieprzygotowana taktycznie. "Nie traktujmy jej jak juniorki. Jest doświadczoną zawodniczką. Tomek Wiktorowski i Dawid Celt z pewnością przedstawili jej przed spotkaniem informacje na temat Bellis. Posiadanie takich wskazówek to jednak co innego niż ich zastosowanie. Jak ktoś gra z Barceloną, to też wie, czego się można spodziewać po Messim, ale to nie znaczy, że będzie go w stanie zatrzymać" - przekonywał. Były tenisista podkreślił też, że w tym sporcie sytuacja nieraz zmienia się bardzo szybko i mimo dobrej postawy na treningach nie ma gwarancji, że dobrze wypadnie się później w turnieju. "Wiele czynników ma wpływ na wynik meczu. Czasem na treningu wszystko wychodzi, przyjeżdża się na zawody pewnym siebie, a mimo to może nie wyjść. Bywa też tak, że wcześniej patrzy się w kort i nie ma powodów do optymizmu, ale podczas spotkania coś zaskoczy" - zaznaczył. Starał się też bronić krakowiankę, która w Dubaju zaznaczyła, iż czasem czuje już znużenie monotonnym rytmem funkcjonowania w cyklu tenisowych turniejów."Ona gra nieustannie już od wielu lat. Wciąż utrzymuje się w czołówce. Generalnie za dużo wymagamy od niej" - ocenił.