"Grałam dobrze na początku, zwłaszcza w pierwszym secie. Byłam w stanie zrobić wszystko, czego potrzebowałam. Miałam tylko właściwe zagrania, rzadko się myliłam, co nie jest łatwe. Agnieszka zaczęła potem grać lepiej. To było dla mnie dobre z punktu widzenia mentalnego, bo zdołałam wrócić do gry i znów dobrze grać" - podkreśliła Williams po pokonaniu Radwańskiej 6:0. 6:4. Według zestawienia WTA rozstrzygnęła na swoją korzyść wszystkie dziewięć konfrontacji z krakowianką, tracąc łącznie tylko jednego seta. W finale ubiegłorocznej edycji Pucharu Hopmana to Polka okazała się lepsza. Amerykanka przyznała, że gdy przychodzi jej zmierzyć się z wymagającą rywalką lub kimś, kto w przeszłości ją pokonał, to z góry wie, że musi być bardziej skupiona. "Zawsze też powtarzam, że gdy gram swój najlepszy tenis, to ciężko mnie pokonać. Czy gram tak przez całą swoją karierę? Nie wiem, ale na pewno włożę dużo pracy, by się do tego zbliżyć" - zadeklarowała. Dziennikarze zauważyli, że w drodze do finału 34-letnia zawodniczka nie straciła seta, a rywalki "urwały" jej łącznie tylko 17 gemów. Spytano ją, czy czuje, że jest nie do zatrzymania. "Uważam, że wszystko w którymś momencie się kończy. Teraz po prostu staram się skupić na grze, na sobie i nie wybiegać za daleko w przyszłość" - zaznaczyła. Przedstawiciele mediów zauważyli, że w pierwszym secie czwartkowego półfinału liderka rankingu WTA była bliska perfekcji. "Mój mecz drugiej rundy tutaj też był naprawdę dobry. Jeśli chodzi o dzisiejsze spotkanie, to w pojedynkach z Agą albo jesteś gotowy na walkę, albo na powrót do domu. Nie chciałam żegnać się z turniejem, więc musiałam zacząć dziś bardzo, bardzo, ale to bardzo skupiona" - zwróciła uwagę. Amerykankę, zdobywczynię 21 tytułów wielkoszlemowych już tylko jeden wygrany mecz dzieli od wyrównania liczby triumfów w zawodach tej rangi Niemki Steffi Graf. "Na razie wypieram z głowy myśli na ten temat. W tamtym sezonie brakło mi jednego tytułu. Jeśli nie wygram w sobotę, to nadal będę w tej samej sytuacji. Wieczność zajęło mi wygranie 18 takich turniejów. Nie chcę tego ponownie przerabiać" - podkreśliła. W tegorocznym finale rywalizacji w Melbourne na jej drodze stanie rozstawiona z numerem siódmym Angelique Kerber. Niemka polskiego pochodzenia po raz pierwszy zagra w meczu o taką stawkę. "Nie można jej lekceważyć. Wygrała ze mną już kiedyś i jest naprawdę dobra. Na pewno pomaga jej fakt, że jest leworęczna. Nie grałam ostatnio z taką zawodniczką. Spodziewam się dobrego meczu. Na pewno nie będzie łatwo. Jest bardzo regularna w tym sezonie. Udowodniła, że chce przenieść swoją grę na kolejny poziom. Wiem, że wspominała wcześniej o tym, iż chce poprawić swoje wyniki w Wielkim Szlemie w tym roku. Zaczęła od finału, co mówi nam, że jak już sobie coś wbije do głowy, to realizuje to" - przekonywała Williams.