Williams wygrała w czwartek 6:0, 6:4. W pierwszej partii broniąca tytułu zawodniczka rozgromiła krakowiankę, nie dając jej dojść do głosu. W drugiej prowadziła 3:1, ale wówczas zaczęła się mylić. Radwańska zapisała na swoim koncie trzy kolejne gemy i na tym poprzestała, a na właściwe tory wróciła liderka światowego rankingu. "Problem w meczu z każdą wielką zawodniczką - a Serena Williams nią jest bez wątpienia - jest taki, że ma się jedną - a jak się ma farta - to maksymalnie dwie szanse. I trzeba je natychmiast wykorzystać. Agnieszka tego nie zrobiła. Jest to trudność psychologiczna, bo pojawia się hasło, że się musi. By tak się stało, to trzeba się wykazać niewiarygodną konsekwencją, której zabrakło mi dziś u krakowianki. A to właśnie odróżnia zawodniczkę wielką od bardzo dobrej" - podkreślił Iwański. W drugim secie przy stanie 4:4 podopieczna Tomasza Wiktorowskiego prowadziła 40:15, ale pozwoliła rywalce odrobić starty. "Miałem wrażenie, że Agnieszka nie wierzyła, że może ją pokonać. Jakby podświadomie była zadowolona, że druga partia nie skończy się tak, jak pierwsza i nie będzie demolki. We wcześniejszych meczach jej język ciała był inny. Nawet jeśli miała słabszy początek, to nie widać było zwątpienia w końcowy sukces. Wydaje mi się, że jej postawa w drugim secie była też konsekwencją pogromu w pierwszej odsłonie" - zaznaczył szkoleniowiec. Jego zdaniem Amerykanka jest lepszą tenisistką od Polki, ale to nie znaczy, że ta druga nie jest w stanie jej pokonać. "Według mnie krakowianka jest obecnie drugą, trzecią zawodniczką na świecie. Nie odstaje od pozostałych tenisistek z czołówki. Uważam też, że stać ją na to, by wygrać jeden lub dwa na dziewięć meczów z Sereną. Musi się na to jednak złożyć kilka czynników. Zawodniczka z USA jest dużo lepsza, 21 tytułów wielkoszlemowych nie zdobywa się przez przypadek, ale to nie znaczy, że nie da się z nią wygrać" - podkreślił. Jak dodał, można się było spodziewać, że liderka światowej listy od początku spotkania będzie chciała narzucić Radwańskiej swój styl gry. "Agnieszka grała z nią wiele razy i powinna być przygotowana na to, że Serena zagra bardzo agresywnie. Amerykanka dobrze wiedziała, że nie może dopuścić do długich wymian, bo to się dla niej źle skończy. Dlatego nadawała piłce dużą rotację i sprawiała, że krakowianka musiała uderzać piłkę z wysokości barku lub powyżej, w czym jest najsłabsza. Agnieszka pozwoliła rywalce pozostać w jej sferze komfortu. Swoją drogą u Polki nie funkcjonował w ogóle pierwszy serwis. W pojedynku z taką zawodniczką nie można trafiać go zaledwie w 40 procentach, tylko co najmniej np. w 65" - zauważył. Iwański zastrzegł, że w przypadku tenisistki tej klasy co Williams trzeba cały czas jej przeszkadzać i stawiać się jej. "Wtedy pojawią się nerwy. Tak to było w półfinale ubiegłorocznego US Open. Serena jest tylko człowiekiem. Ale jeśli się na nią nie napiera, to wtedy jest poza zasięgiem" - dodał. Trener pozytywnie ocenia, mimo czwartkowej porażki, obecną dyspozycję Radwańskiej. Ostrożnie jednak podchodzi do oceniania szans krakowianki w kolejnych odsłonach Wielkiego Szlema w tym sezonie. "Jej forma psycho-fizyczna jest bardzo dobra, ale Serena to Serena. Trudno dokładnie prognozować, jak Polce pójdzie w kolejnych imprezach. Nie wiem, jak będzie trenować. Na pewno teraz z większymi nadziejami Agnieszka będzie patrzeć na Wimbledon. Korty ziemne, na których gra się we wcześniejszym French Open, nie należą do jej ulubionych, ale myślę, że stać ją na wynik na poziomie ćwierćfinału" - podkreślił. W finale Williams zmierzy się z rozstawioną z numerem siódmym Angelique Kerber. Niemka polskiego pochodzenia po raz pierwszy wystąpi w decydującym spotkaniu w imprezie tej rangi. "Angie to przefajna dziewczyna, która dzięki swojej pracy i odpowiedniemu nastawieniu dotarła do tego miejsca. Spodziewać się raczej można, że to Amerykanka sięgnie po 22. tytuł wielkoszlemowy. Ale czy ktokolwiek przypuszczał przed półfinałem US Open, że Williams przegra z Włoszką Robertą Vinci. Wiele zależy od tego, czy Niemka będzie miała wiarę w to, że może wygrać z liderką światowej listy. Najbardziej życzyłbym sobie polskiego finału, czyli spotkania Kerber z Radwańską" - zaznaczył Iwański.