Na początku trzeba wyraźnie zaznaczyć, że Kristyna Pliszkova to nie była jedynka kobiecego tenisa, ale uznawana za mniej zdolną siostra bliźniaczka Karoliny. Kiedy Agnieszka Radwańska i Kristyna Pliszkova zmierzyły się po raz pierwszy i do tej pory jedyny w 2014 roku w katowickim "Spodku", czeska tenisistka wystąpiła tam tylko dzięki dzikiej karcie. Nie ze względu na drzemiący w niej potencjał, lecz przede wszystkim zobowiązania sponsorskie właściciela licencji. Od tego czasu Czeszka zrobiła spory postęp, przebiła się do pierwszej setki, jednak pewnie już nigdy nie wyjdzie z cienia siostry. Ale Kristyna tak jak Karolina ma znakomite warunki fizyczne i potrafi zrobić użytek z serwisu (w meczu z Radwańską posłała 14 asów). Na domiar złego nie gra prawą ręką. A leworęczne tenisistki, w szczególności Czeszki, nigdy nie leżały Agnieszce Radwańskiej. We wtorek w Melbourne odżyły wspomnienia sprzed roku, kiedy w 2. rundzie Australian Open krakowianka nie miała nic do powiedzenia z mocno bijącą Mirjaną Lucić-Baroni. Pierwszy set z Pliszkovą wróżył źle, bo Czeszce też udało się zepchnąć Polkę do głębokiej defensywy. Z czterech gemów serwisowych Radwańska wygrała tylko dwa, a przy podaniu Pliszkovej nie istniała. Mecz rozpoczęła Radwańska od własnego podania. Polka szybko znalazła się w tarapatach, bo Pliszkova wygrała trzy akcje z rzędu. Jednego break pointa nasza rakieta numer jeden obroniła, ale drugiego już nie dała rady. Przełamanie na otwarcie - na pewno nie tak krakowianka wyobrażała sobie początek tego pojedynku. Podopieczna Wiktorowskiego mogła błyskawicznie odrobić straty, ale szansy nie wykorzystała. Drugiego gema, na przewagi, rozstrzygnęła na swoją korzyść Czeszka. Mierząca 184 cm wzrostu Pliszkova przy każdej nadarzającej się okazji starała się atakować. Ryzyko nie zawsze się opłaciło, bo posyłała piłkę w siatkę. Tak było w trzecim gemie, kiedy to Radwańska technicznymi zagraniami utrudniała życie rywalce. Dzięki temu Polka zapisała pierwszego gema na swoje konto. Ładną wymianę z obu stron kibice zobaczyli na zakończenie kolejnego gema. Radwańska została zmuszona do ataku, a leworęczna Pliszkova świetnym zagraniem minęła Polkę (3:1). Niestety, Radwańska nie mogła znaleźć właściwego rytmu, co skończyło się podwójnym przełamaniem. Pliszkova pokazała, że oprócz siły, potrafi też zagrać sprytnie. Ostatni punkt w piątym gemie zdobyła w stylu Radwańskiej, czyli precyzyjnym skrótem. Krakowianka ambitnie dobiegła, ale nie była w stanie przebić piłki na drugą stronę. Frustracja zaczęła ogarniać Radwańską. Dała temu wyraz po nieudanym zagraniu w kolejnym gemie, kiedy zdenerwowana rzuciła rakietą. Wyładowała złość i... na "sucho" wygrała następnego gema (2:5). Strata była jednak zbyt duża. Pliszkova nie zmarnowała szansy i odwrotnym crossem forhendowym zakończyła pierwszego seta. Radwańska musiała zdecydowanie zmienić swoją grę. Zacięty był gem na otwarcie drugiej partii. Polka obroniła aż trzy break pointy. W końcu przechyliła szalę na swoją korzyść. To dodało wiary naszej tenisistce. Lepiej poruszała się po korcie, wreszcie oglądaliśmy dynamiczne uderzenia z jej strony, poprawiła też wyraźnie pierwsze podanie. Przyniosło to skutek. W trzecim gemie Radwańska nie oddała rywalce ani jednego punktu. Problem jednak w tym, że Pliszkova pilnowała serwisu i nie dawała Polce nadziei na break pointa (2:2). W szóstym gemie pojawiła się szansa na przełamanie. Pliszkova asami serwisowymi na chwilę się obroniła, ale za trzecim break pointem Radwańska pokazała się ze swojej najlepszej strony. Krótkim, technicznymi zagraniami zaplątała nogi wysokiej Pliszkovej. Gem dla Polki, która "odskoczyła" na 4:2. W kolejnym Czeszka prowadziła już 30:0 i miała doskonałą okazję, żeby wygrać kolejną akcję. Smecz w jej wykonaniu był jednak fatalny. Wyrzuciła piłkę poza kort, a zmarnowana szansa zemściła się. Radwańska objęła prowadzenie 5:2. Polka poszła za ciosem i miała aż trzy setbole. Żadnego z nich jednak nie wykorzystała. Nie pomógł nawet challenge o który poprosiła Radwańska. Pomocną dłoń wyciągnęła Pliszkova. Zepsuła łatwy return i przed kolejną szansą stanęła krakowianka. Tym razem złamała opór rywalki dzięki świetnemu serwisowi. Wyśmienicie rozpoczął się trzeci seta dla Radwańskiej. Rywalka walczyła zaciekle, żeby obronić się przed przełamaniem. Polka przejęła inicjatywę na korcie i zmusiła Pliszkovą do intensywnego biegania po korcie. Wykorzystała czwartego break pointa popisowym skrótem. Radwańska omal nie roztrwoniła tak ciężko zdobytej przewagi. W drugim gemie to ona znalazła się w tarapatach, ale na szczęście na krótko. Polka zmusiła rywalkę do błędu i objęła prowadzenie 2:0. W trzecim Czeszka wytoczyła najcięższe działa. Słała na stronę Radwańskiej asa za asem i dzięki temu zmniejszyła dystans na 1:2. 28-letnia krakowianka przeszła metamorfozę w porównaniu z tym, co oglądaliśmy w pierwszej partii. Radwańska zagrywała precyzyjnie, właściwie wybierała kierunki, a na to recepty nie mogła znaleźć Pliszkova. Polka pilnowała przewagi jednego przełamania. Szansa na drugie nadarzyła się, kiedy podwójny błąd serwisowy popełniła Czeszka. I udało się! 5:2 dla Polki! Jeden gem dzielił ją od drugiej rundy. Kolejną rywalką Radwańskiej będzie Ukrainka Łesia Curenko. W drugiej rundzie Australian Open jest także Magda Linette. Z turniejem pożegnała się natomiast Magdalena Fręch. Wyniki wtorkowych meczów 1. rundy gry pojedynczej kobiet: Agnieszka Radwańska (Polska, 26.) - Kristyna Pliszkova (Czechy) 2:6, 6:3, 6:2 Simona Halep (Rumunia, 1.) - Destanee Aiava (Australia) 7:6 (7-5), 6:1 Lauren Davis (USA) - Jana Czepelova (Słowacja) 6:7 (4-7), 6:3, 6:1 Andrea Petkovic (Niemcy) - Petra Kvitova (Czechy, 27.) 6:3, 4:6, 10:8 Ashleigh Barty (Australia, 18.) - Aryna Sabałenka (Białoruś) 6:7 (2-7), 6:4, 6:4 Camila Giorgi (Włochy) - Anna Kalinska (Rosja) 6:4, 6:3 Naomi Osaka (Japonia) - Kristina Kucova (Słowacja) 7:5, 6:2 Garbine Muguruza (Hiszpania, 3.) - Jessika Ponchet (Francja) 6:4, 6:3 Su-Wei Hsieh (Tajwan) - Zhu Lin (Chiny) 0:6, 6:0, 8:6 Łesia Curenko (Ukraina) - Natalia Wichliancewa (Rosja) 3:6, 6:3, 6:4 Anastasija Sevastova (Łotwa, 14.) - Varvara Lepchenko (USA) 3:6, 6:3, 6:2 Ana Bogdan (Rumunia) - Kristina Mladenovic (Francja, 11.) 6:3, 6:2 Julia Putincewa (Kazachstan) - Heather Watson (W. Brytania) 7:5, 7:6 (8/6) Jekaterina Aleksandrowa (Rosja) - Polona Hercog (Słowenia) 7:6 (7-2), 6:4 Eugenie Bouchard (Kanada) - Oceane Dodin (Francja) 6:3, 7:6 (7-5) Jelena Wiesnina (Rosja, 16.) - Ons Jabeur (Tunezja) 6:3, 6:4 Johanna Konta (W. Brytania, 9.) - Madison Brengle (USA) 6:3, 6:1 Bernarda Pera (USA) - Anna Blinkowa (Rosja) 6:2, 6:2 Lara Arruabarrena (Hiszpania) - Richel Hogenkamp (Holandia) 6:1, 6:2 Barbora Strycova (Czechy, 20.) - Kristie Ahn (USA) 6:1, 7:5 Lucie Szafarzova (Czechy, 29.) - Ajla Tomljanović (Chorwacja) 7:5, 6:3 Sorana Cirstea (Rumunia) - Zarina Dijas (Kazachstan) 5:7, 6:4, 6:3 Beatriz Haddad Maia (Brazylia) - Lizette Cabrera (Australia) 7:6 (7-3), 6:4 Karolina Pliszkova (Czechy, 6.) - Veronica Cepede Royg (Paragwaj) 6:3, 6:4 Angelique Kerber (Niemcy, 21.) - Anna-Lena Friedsam (Niemcy) 6:0, 6:4 Donna Vekic (Chorwacja) - Nao Hibino (Japonia) 7:5, 6:3 Maria Szarapowa (Rosja) - Tatjana Maria (Niemcy) 6:1, 6:4 Madison Keys (USA, 17.) - Qiang Wang (Chiny) 6:1, 7:5 Mirjana Luccić-Baroni (Chorwacja, 28.) - Shelby Rogers (USA) 7:6 (8-6), 5:7, 6:2 Aliaksandra Sasnowicz (Białoruś) - Christina McHale (USA) 6:3, 6:2 Marketa Vondrouszova (Czechy) - Kurumi Nara (Japonia) 7:5, 6:4 Caroline Garcia (Francja, 8.) - Carina Witthoeft (Niemcy) 7:5, 6:3 RK, Łup