Sakowicz przyznała, że takiego kroku ze strony Radwańskiej można się było spodziewać. - Perypetie zdrowotne Agnieszki były powszechnie znane, to były poważne kontuzje. Nawet jednak jeśli oczekiwaliśmy tych smutnych informacji, to gdy zostały oficjalnie ogłoszone i tak jesteśmy zszokowani. Ja osobiście czuję się, jakbym dostała obuchem w głowę. Pewna epoka się po prostu skończyła i nie tylko w tenisie, ale w całym polskim sporcie. Za parę lat docenimy jeszcze bardziej to wszystko co osiągnęła - nie ma wątpliwości Sakowicz. Komentując decyzję Radwańskiej na portalu społecznościowym Twitter Sakowicz napisała: "Moje i wcześniejsze pokolenia wyszydzano nawet z próby marzeń o takich sukcesach. Mówili: bierzcie siły na zamiary. Potem przyszła ona i pokazała, że można". - Tak rzeczywiście było. Kiedyś powiedziałam, że moim marzeniem jest występ na igrzyskach olimpijskich i zostałam wyszydzona, bo nikt nie przypuszczał, że ktokolwiek z Polski może osiągnąć takie wyniki i zajść tak wysoko - przypomniała. Zdaniem Sakowicz Radwańska, jak na polskie warunki, zrobiła kosmiczną karierę. - U nas wciąż na palcach jednej ręki można policzyć kompletne tenisowe obiekty, a wiele osób mieniących się trenerami tenisa nie ma o tym większego pojęcia. Tymczasem Agnieszka dotarła do finału Wimbledonu, była druga na świecie w rankingu WTA, wygrała turniej mistrzyń. Wcześniej oglądając te turnieje w telewizji zazdrościliśmy kibicom tenisa z innych krajów. Zresztą sam Boris Becker napisał na Twitterze - +Amazing career+ (niesamowita kariera - przyp. PAP). To wystarczy za całe podsumowanie - zauważyła. Sakowicz przyznała, że największym przeżyciem związanym z występami Radwańskiej był finał Wimbledonu z 2012 roku, w którym po trzysetowej walce uległa Serenie Williams. - To jest najstarszy i najbardziej prestiżowy turniej na świecie. Zmierzyła się w nim z najlepszą tenisistką w historii - podkreśliła. Sakowicz zwróciła też uwagę, że Radwańska wypracowała swój oryginalny styl gry oparty na wysokich umiejętnościach technicznych i inteligencji. - Można powiedzieć, że była takim jasnym punktem na tle dominującego obecnie siłowego tenisa. Talent, jakim została obdarzona był niewyobrażalny, tego się nie da opisać, bo brakuje skali. Całe szczęście, że jej tata wymyślił, żeby razem z siostrą Urszulą zostały tenisistkami - powiedziała. Sakowicz spodziewa się, że pustka, po zakończeniu kariery przez Radwańską, zostanie w polskim tenisie jakoś wypełniona. - Mam nadzieję, że Magda Linette wreszcie pokaże swój potencjał. Po cichu liczę też na Igę Świątek. Nie powiem, że zostanie następczynią Agnieszki Radwańskiej. Nie będzie nią, bo jest ona kompletnie inną tenisistką. Ma inną sylwetkę, możliwości, prezentuje inny styl, ale dysponuje potencjałem, aby zostać zawodniczką ścisłej światowej czołówki. Na razie nie ma co "pompować balona". Trzymam kciuki za Igę, bo jest bardzo zdolną i poukładaną dziewczyną. Chciałabym, abyśmy kiedyś śledzili jej mecze, jak te Agnieszki - przyznała. 29-letnia Radwańska ogłosiła zakończenie kariery na Facebooku. Pochodząca z Krakowa tenisistka wygrała 20 turniejów WTA, a w 2012 roku dotarła do finału wielkoszlemowego turnieju w Wimbledonie. W półfinale Australian Open zagrała w 2014 i 2016 roku. W 2015 triumfowała w kończącym sezon turnieju WTA Finals. Grzegorz Wojtowicz